5. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2015-2016

Malina K.O.

3 - 4

Atomowe


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  12 stycznia 2016   Godzina:  20:45

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Piotr Radomski (9, 18), Paweł Porada (10) - Kamil Wiśniewski (23), Adam Andrzejewski (28), Dominik Buczek (36, 40)

Asystenci:

Maciej Tucin (10), Maciej Kamiński (18) - Adam Andrzejewski (23, 36), Hubert Kopania (40)

Przebieg: 1:0, 2:0, 3:0, 3:1, 3:2, 3:3, 3:4

Kartki: Piotr Radomski (28)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Atomowe


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Malina i Atomowe prezentują w tym sezonie podobny poziom, ale bez wątpienia dla obu nie jest on satysfakcjonujący. Apetyty były duże, lecz już po kilku spotkaniach trzeba było weryfikować plany i bardziej niż na celach długofalowych, koncentrować się na tych krótkoterminowych. I takim było na pewno zwycięstwo we wtorkowym spotkaniu, a że zespoły te dość dobrze się znają, to należało się spodziewać zaciętego pojedynku, gdzie o końcowym sukcesie może przesądzić jedna, góra dwie bramki. Tyle że w ekipie Maliny doszło do niespotykanej dawno sytuacji. Zwykle Piotrek Radomski ma do dyspozycji kilkunastu chętnych do gry, a tym razem łącznie z nim, stawiło się na halę ledwie siedmiu graczy. I to miało swoje konsekwencje, bo chociaż drużyna z Wołomina grała mądrze i skutecznie, to w końcówce zaczęło jej brakować sił a rywal bezlitośnie z tego skorzystał.

Ale zanim doszło do odwrócenia wyniku przez Atomowe, Malina zdawała się mieć wszystko pod kontrolą. Obrona funkcjonowała bardzo skutecznie, swoje robił też Adrian Wyrwiński, a do tego gracze w zielonych koszulkach dołożyli niezłą skuteczność. W 9 minucie w zamieszaniu pod bramką Orzechów najprzytomniej zachował się Piotrek Radomski, który płaskim strzałem, gdzie nawet chyba nie trafił w piłkę dokładnie tak, jakby chciał, pokonał Michała Krawczyka i było 1:0. Za chwilę w słupek uderzy też Maciek Tucin, ale co nie udało się wtedy, zrealizował chwilę później Paweł Porada i trzecia drużyna poprzedniego sezonu miała już dwa gole w zapasie. To mocno zirytowało graczy Atomowych, którzy wymieniali między sobą uwagi, że przeciwnik wcale nie gra niczego wielkiego, ale chyba bardziej niż o rywalu, świadczyło to o ich kiepskiej postawie. Zresztą – w 18 minucie zrobiło się już 3:0, a gola znów zdobył Piotrek Radomski i na dobrą sprawę wynik jeszcze w pierwszej połowie powinien być dla Maliny o wiele korzystniejszy. W 19 minucie doskonałą okazję zmarnował bowiem Maciek Kamiński, a tuż przed przerwą szansę na 4:0 zepsuł również Kuba Karaszewski i Orzechy mogły się cieszyć, że przegrywały tylko trzema golami.

Na drugą odsłonę podopieczni Adriana Ziółkowskiego na pewno zamierzali wyjść odmienieni, lecz błędów nadal nie brakowało i już w 21 minucie powinno być po meczu. Maciek Kamiński niepotrzebnie uderzał na bramkę, mając idealnie ustawionego Pawła Poradę i ten gdyby tylko dostał piłkę, wystarczyłoby, że dołożyłby stopę. Ale nie miał ku temu okazji, a za chwilę Atomowe zdobyły gola na 3:1 za sprawą Kamila Wiśniewskiego i zrobiło się ciekawie. Dodatkowo w 28 minucie żółtą kartkę zobaczył Piotrek Radomski i po jego faulu sędzia zarządził rzut wolny, a specjalista od stałych fragmentów gry, czyli Adam Andrzejewski uderzył w swoim stylu i Adrian Wyrwiński dał się pokonać po raz drugi. Ale nawet przy stykowym wyniku i zmęczeniu, jakie widać było na twarzach graczy z Wołomina, Malina powinna szybko odbudować przynajmniej część ze swoich przewagi, ale najpierw stuprocentową okazję popsuł Kuba Karaszewski a następnie Paweł Porada. I czuć było w powietrzu, że to wszystko może się zemścić. Tym bardziej, że Orzechy wyglądały w końcówce dużo lepiej fizycznie, natomiast z Damiana Jarzębskiego czy Maćka Kamińskiego po stronie rywali było coraz mniej pożytku. To wszystko spowodowało, że w 36 minucie po ładnej akcji Atomowych Dominik Buczek doprowadził do wyrównania i spotkanie rozpoczęło się od nowa! Tyle że teraz nikt już nie miał złudzeń, że Malina będzie jeszcze w stanie powalczyć o zwycięstwo. Tutaj rozchodziło się już wyłącznie o remis, lecz przeciwnik nie ustawał w atakach i poziom zagrożenia pod świątynią Adriana Wyrwińskiego z sekundy na sekundy rósł. W 39 minucie fenomenalną okazję miał Adam Andrzejewski, który minął i Piotrka Radomskiego i bramkarza, ale dość ostry kąt spowodował, że nie dał rady zmieścić piłki do pustej bramki. Mimo to los sprzyjał zespołowi w białych koszulkach i na kilkanaście sekund przed końcem spotkania, Hubert Kopania zagrywa do Dominika Buczka a ten idealnie zamyka akcję na dalszym słupku i Atomowe wychodzą na prowadzenie 4:3! I tutaj nic już nie mogło się zmienić. Gracze Maliny byli bardzo niepocieszeni, bo wykonali kawał dobrej roboty, ale to ostatecznie nie wystarczyło. Zabrakło sił, chociaż gdyby udało się wykorzystać chociaż jedną z wielu okazji stwarzanych w drugiej połowie, to przynajmniej punkt pojechałby z chłopakami z Wołomina. Tak się jednak nie stało i to ambitne Orzechy sięgnęły po całą pulę. Walka do końca opłaciła się i w pewnym stopniu los wyrównał rachunki krzywd, gdy Atomowe - również w końcówce - straciły punkty z MK-BUD. Inna sprawa, że gra tej drużyny nie powalała na kolana i gdyby tego rezultatu nie udało się ostatecznie wyciągnąć, to podopieczni Adriana Ziółkowskiego nie mogliby mieć do nikogo pretensji. Poza sobą.