6. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2015-2016

Magnatt.eu

7 - 1

Przepite


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  19 stycznia 2016   Godzina:  23:00

Sędzia: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

Roman Rakowski (10, 26), Marcin Frąckiewicz (11), Michał Krajewski (13), Emil Wiatrak (23), Mateusz Krajewski (28), Damian Paź (40) - Piotr Bujalski (13)

Asystenci:

Radosław Turowski (23, 26), Adam Królik (28), Marcin Frąckiewicz (40) - Jarosław Baran (13)

Przebieg: 1:0, 2:0, 2:1, 3:1, 4:1, 5:1, 6:1, 7:1

Kartki: Damian Paź (7), Roman Rakowski (13), Adam Królik (37) - Sebastian Białowaczuk (10 - obraza sędziego)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Przepite


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Z tygodnia na tydzień Przepite Talenty coraz głębiej zanurzają się w otchłań ligowej szarzyzny. Po klęsce z Adrenaliną, teraz podopiecznych Jarka Barana czekało jeszcze trudniejsze zadanie, bo za rywali mieli liderujący rozgrywkom Stankan. Co prawda nie podejrzewaliśmy, że Talenty nie wyciągnęły wniosków z ostatnich spotkań, ale nawet jeśli, to na przestrzeni tygodnia, bez jakiegokolwiek treningu, trudno cokolwiek zmienić. Trzeba było więc liczyć na dobrą dyspozycję w danym dniu, jak również nieco słabszą formę przeciwnika, lecz „biało-zieloni” na razie nie notują wahań formy i chociaż nie zawsze ich gra powala z nóg, to do tej pory to co prezentowali, spokojnie wystarczało do zwycięstw. A że we wtorek znów mieli szeroki skład, czego nie mogły o sobie powiedzieć Przepite, to innego scenariusza niż 3 punkty na pewno tutaj nie zakładali.

Pierwsze akcje nie wskazywały jednak na to, że wynik może być taki, jaki wszyscy możemy już zobaczyć. W inauguracyjnych fragmentach więcej niż podbramkowych sytuacji było kartek i to właśnie one w dużej mierze zadecydowały o losach tego pojedynku. W 7 minucie „żółtko” zobaczył Damian Paź, lecz ze 120-sekundowej przewagi gracze w czerwono-białych koszulkach nic wielkiego nie zrobili i Artur Jaguszewski, który mądrze dyrygował przesuwaniem swoich obrońców, nie musiał nawet raz interweniować. Co więcej – gdy siły się wyrównały, to w słupek z bliskiej odległości strzelił Mateusz Krajewski a chwilę po tej sytuacji, miała miejsca inna, determinująca wszystko to, co wydarzyło się później. Niezadowolony po jednej z decyzji arbitra Sebastian Białowarczuk zdecydował się na wulgarne podsumowanie osoby sędziego tego meczu, za co wyleciał z czerwoną kartką. Drużyna została więc w bezmyślny sposób osłabiona, a Stankan skrzętnie z tych okoliczności skorzystał i już po chwili prowadził 2:0. Najpierw zasadę „nigdy nie podawaj piłki wzdłuż własnej bramki” złamał Grzesiek Topyła, który wyłożył futbolówkę jak na tacy Romanowi Rakowskiemu, a ten podziękował, otwierając wynik spotkania. Nie minęło 60 sekund, a drugą bramkę dla drużyny Emila Wiatraka zainkasował również Marcin Frąckiewicz i odpowiednia przewaga została przez liderów wyrobiona. I być może nieco uśpiła ona faworytów, bo w 13 minucie nikt nie przeciął dalekiego podania Jarka Barana do Piotrka Bujalskiego, a ten będąc faulowany, zdołał oddać celny strzał i zmniejszył straty. Przy okazji sędzia zdecydował się odesłać na ławkę kar Romana Rakowskiego i w pewnym momencie na placu gry zostało po 4 zawodników z każdej ze stron. Ale ciekawiej zrobiło się dopiero wtedy, gdy drużyny grały już w pełnych zestawieniach. W 17 minucie kolejna szansa Piotrka Bujalskiego, lecz tym razem brakuje centymetrów, bo piłka trafia w słupek! A w odpowiedzi sprawy w swoje nogi bierze Michał Krajewski, a ten zawodnik ma w tym sezonie wysoką skuteczność i na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy i on wpisuje się na listę strzelców, zamykając przy okazji rezultat premierowej części na 3:1 dla faworytów.

Rezultat ten długo jednak na tablicy świetlnej nie utrzymał się. Stankan zdecydowanie przycisnął na początku drugiej połowy i w 23 minucie akcję zapoczątkowaną przez Romana Rakowskiego, a kontynuowaną przed Radka Turowskiego, sfinalizował Emil Wiatrak i było 4:1. W 26 minucie robią się już cztery gole przewagi, gdy do siatki trafia Roman Rakowski, a że liderzy rozgrywek poszli za ciosem, to lada moment podwyższyli stan posiadania do sześciu trafień. I ten niedługi fragment zadecydował ostatecznie o przydziale punktów w tym meczu. I jedni i drudzy grali już wyłącznie dla siebie, bo zwycięzca był znany, lecz nadal była okazja by podreperować indywidualne statystyki. Tyle że nic nie chciało wpaść, a przecież w 33 minucie wręcz musiał paść gol, lecz Grzesiek Topyła z kilku metrów nie potrafił wstrzelić piłki nawet do pustej bramki. Takie zmarnowane okazje zemściły się jeszcze w samej końcówce na Talentach a na sekundy przed finałową syreną, Jarka Barana pokonał Damian Paź i końcowy wynik brzmiał 7:1. Nie było to starcie z wielką historią, ale też po czerwonej kartce dla Sebastiana Białowarczuka, nie mogło nim być. Przepite same zadały sobie cios w plecy i mimo ambitnej postawy, nie dały rady nawiązać równorzędnej walki z przeciwnikiem. Nie pomogła na pewno kiepska frekwencja, bo przy wykluczeniu jednego z zawodników, drużynie Jarka Barana został tylko jeden rezerwowy, co przy takim przeciwniku nie mogło się dobrze skończyć. Stankan po raz kolejny nie dając z siebie wszystkiego odniósł więc przekonujące zwycięstwo i jeśli w najbliższy wtorek upora się z MK-BUDem, to będzie na trasie bardzo szybkiego ruchu do 2.ligi. I trudno sobie wyobrazić, by mogło być inaczej, bo stracić pięć punktów przewagi w trzech ostatnich meczach, byłoby szczytem nieudolności.