8. Kolejka III liga NLH Sezon: 2015-2016
Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Data: 16 lutego 2016 Godzina: 20:00
Sędzia: Łukasz Pawlikowski
Strzelcy:
Piotr Ostapiuk (3, 9), Robert Świst (13, 38), Grzegorz Cybulski (14), Adam Remiarz (17, 36), Piotr Żmijewski (32) - Chrystian Karczewski (12, 20, 35)
Asystenci:
Stefan Necula (3), Grzegorz Cybulski (9), Adam Remiarz (14), Piotr Ostapiuk (17, 32), Robert Świst (36) - Jacek Maciejewski (12), Mariusz Czarnecki (20, 35)
Przebieg: 1:0, 2:0, 2:1, 3:1, 4:1, 5:1, 5:2, 6:2, 6:3, 7:3, 8:3
Skrót meczu: TUTAJ
Składy zespołów:
Legenda:
Bramka
Asysta
Najlepszy zawodnik meczu
Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
Wszedł z ławki
Cały mecz na ławce
Relacja z meczu
Na inaugurację 8.kolejki III ligi Adrenalina mierzyła się z Sokołami. Dla drużyny z Ząbek nadarzała się okazja, by przyklepać trzecie miejsce na koniec rozgrywek a tliła się jeszcze nadzieja, że być może uda się wskoczyć o „oczko” wyżej”. Tutaj nie wszystko jednak zależało od ekipy Roberta Śwista i nie było nawet sensu przesadnie się tym zajmować. Wpierw trzeba było wykonać swoją robotę, a Sokoły to zespół który potrafi zaskakiwać i rywalizacji z nimi boją się niemal wszyscy. Wiele drużyn dopisywało sobie punkty z ferajną Rafała Kusiaka jeszcze przed startem meczu, a po końcowym gwizdku przychodziło rozczarowanie. Adrenalina miała więc o czym myśleć, a sprawy nie ułatwiały nieobecności – brakowało Marka Kowalskiego, Pawła Żukowicza i kilku innych zawodników, dlatego zadanie było utrudnione.
Ale nie po to zespół z Ząbek liczy kilkunastu graczy, by zastępujący tych podstawowych nie umieli sobie poradzić w trudnych chwilach. Inna sprawa, że początkowo Sokoły nie sprawiały większych problemów i z rzadka atakowały świątynię Stefana Neculi. Co innego faworyci – oni jak zwykle rozpoczęli z wysokiego C i w 3 minucie właśnie bramkarz Adrenaliny wypatrzył będącego bez opieki Piotrka Ostapiuka a ten nie miał problemów z pokonaniem Jacka Maciejewskiego i zrobiło się 1:0. Ten gol podziałał już motywująco na przeciwników, którzy w 6 minucie mogli wyrównać. Najpierw Mariusz Czarnecki nie wbił piłki do bramki z bliskiej odległości a następnie Rafał Kusiak strzelił po rykoszecie w słupek. A co nie udało się miejscowym, w 9 minucie znowu zrobili faworyci. Nikt nie doskoczył do Piotrka Ostapiuka, który nie strzelił może mocno, ale na tyle silnie, że futbolówka przełamała palce bramkarza rywali i wynik na tablicy świetlnej brzmiał już 2:0. Od czego jednak w Sokołach jest Chrystian Karczewski. W 12 minucie najlepszy strzelec ekipy z Zielonki w końcu otworzył konto bramkowej swojej drużyny i zapowiadało się na emocjonującą końcówkę pierwszej połowy. I być może podopieczni Rafała Kusiaka zbyt szybko uwierzyli w taki scenariusz, bo w odstępie kilku najbliższych minut stracili aż 3 gole! Większość z nich wynikała z błędów indywidualnych zawodników w żółtych koszulkach, ale nie miało to praktycznie większego znaczenia. Liczył się wynik, a ten drastycznie przechylił się w kierunku Adrenaliny i nic nie zmieniła nawet bramka „do szatni”, którą zdobył Chrystian Karczewski. Faworyci mieli wszystko pod kontrolą i w drugiej odsłonie w pełni swoją dominację potwierdzili.
Długo przyszło nam jednak czekać na kolejne gole. Po stronie Sokołów akcji ofensywnych były bardzo mało, z kolei gracze w białych koszulkach z dużą regularnością szukali sposobów, by ponownie zmusić przeciwnika do rozpoczęcia gry od środka. W 25 minucie strzał Piotrka Ostapiuka obronił Jacek Maciejewski, po chwili naciskany przez obrońcę Robert Świst strzeli obok słupka, a w 28 minucie ponownie przed szansą stanie Piotrek Ostapiuk, lecz piłka obije jedynie aluminium. Pionowa część metalowej konstrukcji stała się zresztą ulubionym punktem, w który gracze Adrenaliny celowali coraz częściej. W 30 minucie do grona tych „szczęśliwców” dołączył Piotr Żmijewski, ale ten sam zawodnik w końcu przełamał strzelecki impas i w 32 minucie w końcu otworzył worek z bramkami w drugiej odsłonie. Lada moment odpowie Chrystian Karczewski, lecz ostatnie minuty to już miażdżąca przewaga faworytów, którzy zdobyli jeszcze dwa gole, a powinni przynajmniej cztery. Łatwo było zauważyć, że gra w sytuacjach 3 na 2 lub nawet 3 na 1 to nie jest ich mocna strona i nad tym trzeba jeszcze popracować. Ale w tym przypadku liczył się końcowy efekt, a ten był taki, że Adrenalina zwyciężyła 8:3 i w konsekwencji późniejszych wyników, zapewniła sobie 3 miejsce na koniec swojego debiutanckiego sezonu w Nocnej Lidze. I trzeba to traktować w kategoriach sukcesu a w przyszłej edycji zaatakować awans, bo z tym potencjałem jest on jak najbardziej realny. Jak wspomnieliśmy wyżej, są jeszcze elementy do poprawy, lecz trudno by ich nie było, skoro ten zespół na hali gra wspólnie dopiero od niedawna. Czas działa jednak na korzyść Adrenaliny, co widać było zresztą po zwyżkującej formie drużyny w tym sezonie. Sokołom nie udało się natomiast sprawić kolejnej niespodzianki, lecz podopieczni Rafała Kusiaka nie mają sobie czego wyrzucać. Tego wieczora byli słabsi, co nie oznacza, że grali słabo. Jak zwykle zrobili tyle, na ile było ich stać. Dla nich jest to również pierwszy wspólny sezon na hali i na takim poziomie i wydaje się, że swoje zrobili. W ostatniej kolejce zmierzą się z Maliną i chociaż o trzy punkty będzie ciężko, to śmiało możemy stwierdzić, że występem tej drużyny w trwającej jeszcze edycji nikt nie jest rozczarowany. Z organizatorami na czele.