8. Kolejka III liga NLH Sezon: 2015-2016
Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Data: 22 lutego 2016 Godzina: 21:00
Sędzia: Łukasz Pawlikowski
Strzelcy:
Daniel Kraszewski (5, 11), Karol Urbaniak (25), Karol Szulim (27, 40), Mateusz Wyszomirski (31)
Asystenci:
Karol Urbaniak (5, 31), Karol Szulim (25), Mateusz Wyszomirski (27), Olaf Pisarek (40)
Kartki: Dorian Kapała (20)
Skrót meczu: TUTAJ
Składy zespołów:
Legenda:
Bramka
Asysta
Najlepszy zawodnik meczu
Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
Wszedł z ławki
Cały mecz na ławce
Relacja z meczu
Spotkanie Maximusa z MK-BUDem zostało wyjątkowo rozegrane w poniedziałek. Ci drudzy nie daliby rady zebrać składu w pierwotnym terminie, a pierwsi nie po to biorą udział w Nocnej Lidze, by przyjmować walkowery, więc dość łatwo udało się osiągnąć kompromis w kwestii przełożenia spotkania. Zapowiadało się ono ciekawie, bo po obu stronach mamy do czynienia z młodymi zawodnikami, których pewnie czas jeszcze nadejdzie. Na razie trudno im wychylić głowę z dolnej połówki tabeli, lecz ewentualne zwycięstwo dawało nadzieję, że na koniec sezonu uda się zająć przynajmniej 5 miejsce. Nikt więc nie zamierzał odpuszczać, dzięki czemu byliśmy świadkami interesującego spotkania, nawet biorąc pod uwagę to, że tylko MK-BUD zdobywał tutaj gole.
Podopieczni Kacpra Kraszewskiego mieli zresztą przewagę od samego początku i już w 3 minucie powinni objąć prowadzenie. Po zagraniu od Daniela Kraszewskiego sam na sam z bramką stanął Karol Szulim, lecz źle trafił w piłkę i w banalnej wydawałoby się sytuacji, posłał ją obok słupka. Ta zmarnowana szansa nie zdążyła się jednak zemścić na Budowlanych, bo w 5 minucie i tak otworzyli wynik spotkania. Ładnym dryblingiem przy linii końcowej popisał się Karol Urbaniak, po czym dograł futbolówkę do Daniela Kraszewskiego a ten z bliskiej odległości wepchnął ją do bramki Maćka Jędrzejka i Maximus szybko musiał odrabiać straty. Pomóc miał w tym przyjazd na plac dawno nieoglądanego kapitana zespołu, Grześka Cymbalaka i właśnie ten zawodnik, w chwilę po wejściu na boisku dysponował dobrą okazją by doprowadzić do wyrównania, lecz nie skorzystał z podania Adama Gołębiewskiego i mógł jedynie złapać się za głowę. A ponieważ MK-BUD lada moment podwyższył wynik, to można było snuć przypuszczenia, że ten mecz właśnie w ten sposób będzie wyglądał. Jedni będą próbowali, a drudzy będą strzelali. Ale w pierwszej połowie obydwa zespoły nieco spuściły już z tonu i rezultat nie uległ zmianie. Maximus miał jednak ten handicap, że początek drugiej odsłony grał z przewagą jednego zawodnika, bo żółtą kartką ukarany został Dorian Kapała i żeby wrócić do spotkania, trzeba było wycisnąć z tych okoliczności jak najwięcej.
I podopieczni Grześka Cymbalaka faktycznie mieli okazję, by zanotować trafienie kontaktowe, lecz po podaniu Rafała Rusowicza, Piotrek Dobrzeniecki przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem MK-BUDu a gdy siły się wyrównały, znów do głosu doszli gracze w czarnych koszulkach. W 25 minucie gola na 3:0 zainkasował Karol Urbaniak, a zdemotywowany Maximus powoli stawał się tylko tłem, dla niezatrzymującego się przeciwnika. W 27 minucie jest już 4:0 a przegrywający nadal nie mieli sposobu, by strzelić przynajmniej honorową bramkę. I nawet gdy wydawało się, że futbolówka wpadnie do siatki, to Olaf Pisarek intuicyjnymi paradami powstrzymywał napór oponentów i konsekwentnie dążył do tego, by spotkanie zakończyć bez strat. A w takich okolicznościach, najlepiej jest oczywiście trzymać piłkę z dala od własnej bramki i właśnie to – z dobrym skutkiem – starali się robić jego koledzy z pola. W 31 minucie było 5:0, a później Budowlani mieli kilka naprawdę dobrych okazji, by pokonać Maćka Jędrzejka, lecz właśnie golkiper Maximusa był jedynym w obozie przegranych, którego za poniedziałkowy występ można pochwalić. Ale i on nie uchronił drużyny przed stratą bramki nr 6, którą w ostatniej minucie zdobył Karol Szulim i mecz, który miał oscylować wokół remisu, skończył się przekonującym zwycięstwem braci Kraszewskich i spółki. Być może wyjazd, który uniemożliwił im grę w pierwszym terminie, tak pozytywnie wpłynął na zespół, chociaż nie ma co ukrywać, że Maximus tego wieczora nie był najbardziej wymagającym rywalem i tylko potwierdził, że obecnie zajmowana pozycja nie jest przypadkiem. To nie jest pierwszy sezon, w którym drużyna Grześka Cymbalaka nie odgrywa większej roli w stawce i to zmusza do zadania podstawowego pytania – co dalej? Po kapitanie widać zniechęcenie, bo chociaż wielu zawodnikom nie brakuje chęci czy motywacji, to przedostatnie miejsce w tabeli pokazało, gdzie jest ich miejsce. MK-BUD po tym sezonie powinien natomiast złapać wiatr w żagle. Wszyscy wiedzą i mówią o tym głośno, że Budowlani to ekipa z potencjałem na awans i skoro zapłacili już frycowe z racji bycia beniaminkiem 3.ligi, to za rok ten poziom rozgrywkowy może należeć do nich. Ciekawe czy potwierdzą to w najbliższy wtorek, gdy zmierzą się ze świetnie ostatnio grającą Adrenaliną. Zwycięstwo nad przeciwnikiem takiej klasy byłoby bardzo cenne i warto się o nie postarać.