fot. © www.nocnaligahalowa.pl
Wywiad z Mikołajem Tokajem
W Nocnej Lidze jest wielu wyrobników, graczy ponadprzeciętnych, ale tylko kilku boiskowych wirtuozów. I właśnie przedstawiciela tej trzeciej grupy udało nam się namówić do rozmowy.
Gdy ten zawodnik jest przy piłce, to można być pewnym, że za chwilę coś się będzie działo. Sami czasem zachodzimy w głowę, jak udaje mu się nie tylko tak precyzyjnie odnaleźć swoich współpartnerów, ale jak w ogóle ich tam dostrzegł. Na pewno przyjemnie mieć takich graczy w rozgrywkach, bo dzięki nim wchodzą one na jeszcze wyższy poziom. Panie, panowie - dziś rozmowa z zawodnikiem obrońców tytułu - Mikołajem Tokajem!
Mikołaj, jesteś dwukrotnym najlepszym asystentem pierwszej ligi i niewykluczone, że gdybyś nie opuścił meczu z Team4Fun, to byłbyś na dobrej drodze do skompletowania w tym temacie klasycznego hat-tricka. Ładna asysta znaczy więcej niż ładny gol?
- Nie wiem czemu, ale zawsze asysta miała dla mnie więcej znaczenia i dawała więcej satysfakcji niż strzelone bramki. Co nie znaczy, że ładny gol nie daje sporo radości ;)
Mądrość, wizja, technika – te trzy cechy chyba najlepiej opisują Twoją postawę na boisku. Mam nawet wrażenie, że spośród wielu zawodników którzy przewinęli się przez NLH, Ty w największym stopniu wiesz co chcesz na boisku zrobić. Powstaje więc pytanie – czy z Twoim talentem nie dało się osiągnąć w profesjonalnej piłce czegoś więcej? Jak w ogóle wyglądała Twoja przygoda z piłką 11-osobową?
- Jestem związany z piłką przez większość czasu mojego życia - miałem okazję grać w wielu klubach głównie III i IV ligowych, a najwyżej w Starcie Otwock w II lidze. Grałem na prawie wszystkich pozycjach prócz bramki, spotkałem na swojej drodze wielu zawodników i trenerów, od których mogłem się sporo nauczyć. To chyba w głównej mierze sprawiło, że czuję się doświadczonym, uniwersalnym zawodnikiem, który potrafi odnaleźć się na wielu pozycjach. Talent jest ważny, ale jeszcze ważniejsza jest ciężka praca i szczęście, którego może zabrakło. Czasami trzeba się znaleźć w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie żeby wejść na wyższy poziom i się na nim utrzymać.
A Ty w ogóle bardziej wolisz grać na murawie czy hala to Twój żywioł?
- Zawsze wolałem grać na murawie, a piłkę na hali traktuję raczej jak zabawę i odskocznię od tego co mam na co dzień. Gdybym nie grał na takim poziomie ligowym jak aktualnie, to próbowałbym bardziej zaangażować się w halę.
W zeszłym roku wygraliście wielki finał z Ostropolem. To był świetny mecz i tak jak odnosiłem wrażenie, że do wielu spotkań podchodzisz bez emocji, to tutaj kilka razy dały one o sobie znać i było kilka wybuchów radości. Jak zapamiętałeś tamto spotkanie?
- Rzeczywiście - w większości spotkań nie było takich emocji jak w pojedynku finałowym z Ostropolem, bo mecze traktowane były bardziej jak zabawa. Pierwsze miejsce maksymalnie nas zmotywowało, do tego w Ostropolu gra wielu naszych kolegów i chcieliśmy się zrewanżować za poprzedni sezon. A że mecz był wyrównany i na wysokim poziomie, to każda bramka i ładna akcja sprawiały, że emocje ponosiły. A propos wielkiego finału to mam żal do organizatora o brak filmu z tego spotkania.
Od razu wyjaśniamy, że skrót miała zmontować firma obsługująca transmisję live - ale niestety tego nie zrobiła... Wróćmy do Twojej osoby i do okazywania (lub nie) przez Ciebie emocji. Twój Facebook to chyba miejsce dawno przez Ciebie opuszczone lub zaniedbane. Wywiad po meczu – to też nie Twoja działka. Nie lubisz być w środku wydarzeń? Wrodzona skromność czy to jeszcze coś innego?
- Nie czuję potrzeby dzielenia się w mediach społecznościowych wszystkim tym co się u mnie dzieje. Ci którzy mają wiedzieć - wiedzą i dobrze mi z tym. Bycie w centrum uwagi od zawsze nie było dla mnie ważne i tak już zostało.
A co Mikołaj Tokaj porabia na co dzień? Oprócz tego, że trenujesz obecnie w Mazovii, to jesteś też trenerem dzieciaków? Czy to nie dla Ciebie?
- Każdy dzień obraca się wokół pracy i treningów, a weekendy wokół meczów. Staram się znaleźć w tym wszystkim czas dla siebie i bliskich. Dzieciaków nie trenuję, miałem kilka propozycji, ale na razie nie widzę siebie w roli trenera. Może jeszcze kiedyś się to zmieni.
Ostatnie dwa pytania – gdybyś miał z zawodników znanych Ci z NLH stworzyć zespół idealny, kto by w nim zagrał? Zakładamy, że potrzebujemy bramkarza i czterech zawodników do pola.
- Na bramce stanąłby Łysy (Mateusz Łysik), bo na hali potrzebny jest bramkarz, który gra dobrze nogami - a on robi to najlepiej w tej lidze. Obok mnie - bo oczywiście nie chciałbym, żeby zabrakło mnie w idealnym zespole (śmiech) - zagrałby Marcin Wojciechowski, bo gra dobrze do przodu i w obronie, jest uniwersalny i myślę, że byśmy się dogadywali. Z przodu postawiłbym na Adama Matejaka z Łukaszem Choińskim – obydwaj dobrze czują się w grze kombinacyjnej, są pazerni na bramki, a przy tym bardzo skuteczni.
Mocna ekipa. Przedostatnia sprawa – co myślisz o Nocnej Lidze? Jesteś w ogóle czynnym uczestnikiem np. naszej strony internetowej, czytasz wszystkie artykuły czy może tylko patrzysz w terminarz i poza godziną najbliższego meczu nic innego Cię nie interesuje?
- NLH jest na pewno świetnie zorganizowaną ligą i granie tutaj to sama przyjemność. Nie ukrywam, że najczęściej sprawdzam terminarz i tabelę asystentów (śmiech). Ale oglądam też skróty meczów naszej drużyny.
Ok. To na koniec - pierwsza trójka pierwszej ligi po ostatniej kolejce?
- 1. Stara Gwardia, 2. Ostropol, 3. In-Plus.
Sprawdzimy to :) Dzięki za wywiad i do zobaczenia na parkiecie!