fot. © Legia Futsal
Wywiad z Tomkiem Warszawskim
Mówi się, że bramkarz sam meczu nie wygra. Ale znając potencjał naszego rozmówcy, należałoby chyba to piłkarskie powiedzonko wreszcie zmodyfikować.
Wiadomo, że golkiper jest przede wszystkim po to by bronić. Jednak nasz dzisiejszy bohater to fantastyczny przykład nowoczesnego bramkarza, który nie trzyma się kurczowo linii bramkowej, ale potrafi świetnie rozgrywać (był sezon, gdzie potrafił zaliczyć nawet trzy asysty w jednym spotkaniu!) czy zdobyć gola z dystansu. Nic dziwnego, że w tak młodym wieku (dopiero 21 lat!), już gra na poziomie Futsal Ekstraklasy. Wiecznie uśmiechnięty, pozytywnie nastawiony do życia, uwielbiający nowe wyzwania - bez wątpienia jeden z najlepszych, a może nawet najlepszy bramkarz jaki grał w Nocnej Lidze Halowej. Panie, panowie - Tomek Warszawski!
Tomek, wiedzieliśmy że jesteś człowiekiem wielu talentów. Piłka nożna, dart, ale forma jaką Ty i Adam Hsakou zaprezentowaliście w trakcie spontanicznego komentarza meczu Al-Mar - Gold-Dent (do odsłuchania TUTAJ) - szacunek! Możemy Wasz duet na stałe wpisać do naszej rozpiski komentatorskiej?:)
- Cała przyjemność po naszej stronie! Myślę że Adam nie będzie miał nic przeciwko, gdybyśmy mieli częściej razem komentować mecze. Oczywiście, jeśli by taka forma komentarzu odpowiadała widzom, bo to oni mają z tego czerpać radość.
Z tego co mi wiadomo - niektórzy odsłuchiwali go po kilka razy (śmiech). Ok, to teraz przejdźmy do spraw bieżących. Na co dzień reprezentujesz barwy Legia Futsal, zespołu który potrzebował dwa sezony, by zameldować się futsalowej Ekstraklasie. Jakie są Twoje wrażenie z gry w samym klubie i na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce?
- Jeśli chodzi o reprezentowanie barw Legii, jest to dla mnie spełnienie jednego z marzeń. Poza tym, że gram w Legii jestem również kibicem, od dziecka mam w sercu ten klub. Kibice przychodzący na nasze mecze robią niesamowitą atmosferę, moim zdaniem jedną z najlepszych w całej lidze. Gram w Legii Futsal już trzeci rok, stworzyliśmy razem społeczność świetnych ludzi, nie raz przekonałem się o tym, że mogę na nich liczyć również w sprawach poza-boiskowych, nie wyobrażam sobie na ten moment grać w innym polskim klubie. Jesteśmy również bardzo szybko rozwijającą się sekcją, ponieważ 2,5 roku temu dopiero tworzyliśmy klub jakim jesteśmy teraz, przewinęło się sporo chłopaków, dużą rolę odgrywa w tym wszystkim Prezes Emil Krysiński i to w dużej mierze dzięki jego zaangażowaniu nie stoimy w miejscu. Obecny sezon jest dla mnie pierwszym w Futsal Ekstraklasie i muszę przyznać, że jest wspaniale. Cała otoczka związana z ligą, transmisje telewizyjne, kibice, poziom jest taki, że aż chce się grać.
Ostatnio pojawiła się informacja, że byłeś na testach w jednym z włoskich klubów. Ja słyszałem już tysiąc wersji tej historii, łącznie z taką, że przez kontuzję wcale tam nie pojechałeś. To jak było naprawdę?
- Cała historia z moim przejściem do Włoch ciągnie się już dość długo, wobec tego wydarzyło się sporo różnych sytuacji i ludzie dorabiają historie, szczególnie na temat mojej kontuzji - słyszałem na ten temat już tysiąc różnych teorii. Wracając do kwestii transferu - byłem we Włoszech pod koniec października na tygodniowych testach w klubie Ciampino Aniene. Klub zrobił na mnie ogromne wrażenie, byłby to dla mnie kolejny duży krok, gdyby transfer doszedł do skutku. Rozmowy ciągle trwają, ale wolę nie zapeszać, dlatego na razie nie będę mówił na jakim są etapie. Na koniec powiem jeszcze tylko, że kontuzję złapałem ponad miesiąc po powrocie z testów, ale ludzie zawsze będą dorabiać swoje teorie...
A reprezentacja Polski w futsalu - to jest temat na dziś? Na jutro? Spędza Ci to sen z powiek? Gdy jest termin powołań do kadry, odczuwasz dodatkową adrenalinę?
- Reprezentacja jest moim kolejnym marzeniem, może teraz już bardziej celem. Przyznam, że uczucie o którym mówisz związane z adrenaliną przed powołaniami towarzyszyło mi gdy grałem w kadrze U19, bo jeśli chodzi o seniorską reprezentację - jeszcze nie. Może to dlatego, że wszystko co się dzieje wokół mnie zaczęło się na poważnie w tym sezonie i dzieje się bardzo szybko. Na razie skupiam się na tym, aby być jak najlepszą wersją siebie, a jeśli powołanie ma przyjść to prędzej czy później przyjdzie. Póki co, będę kibicował chłopakom na nadchodzącym EURO.
A gdybyś w ogóle miał wymienić taki najprzyjemniejszy moment w swojej przygodzie z piłką, to co przychodzi Ci pierwsze do głowy?
- Triumf z In-Plusem w Nocnej Lidze Halowej (śmiech). A tak na poważnie to 3 miejsce na Mistrzostwach Europy U19, niesamowite doświadczenie. Wiele bym oddał by móc to przeżyć jeszcze raz. Cała ta atmosfera, otoczka, naprawdę można się było poczuć, jakby było się profesjonalnym piłkarzem. Mieliśmy wspaniałą ekipę i razem ze sztabem stworzyliśmy taki kolektyw, że udało nam się odnieść sukces, mimo że przed turniejem mało kto na nas stawiał. Sporo miałem pięknych chwil w piłce, ale to jest wspomnienie które od razu przychodzi mi na myśl.
No właśnie - czy to na poziomie futsalu czy też amatorskiej piłki, udało Ci się już sporo osiągnąć. Wspólnie z kolegami wygrałeś wiele turniejów i zdobywałeś miano MVP. A przecież Ty dopiero niedawno skończyłeś 21 lat. Nie masz czasami przesytu? Piłka wciąż cieszy Cię tak samo jak przed kilkoma laty? Czy może zdarza Ci się czasami odmówić komuś i powiedzieć - nie, dziękuję za propozycję, ale dziś chcę posiedzieć w domu.
- Piłka to całe moje życie, jeszcze nie miałem takiego dnia, żebym pomyślał: "Dziś mi się nie chcę grać" albo "Wolałbym robić coś innego niż iść na trening". W Legii mam sporo doświadczonych kolegów, którzy mówią że kiedyś tak mieli, ale z czasem to przechodzi. Ciężko mi sobie wyobrazić, że mógłby i u mnie przyjść taki okres. Gdybym mógł, grałbym wszędzie gdzie się da, jednak od tego sezonu to nie takie proste. Weszliśmy w Legii na trochę inny poziom i też musiałem zmienić swoją hierarchię wartości, dlatego nie zawsze gram choćby w amatorskich ligach. Ale absolutnie nie jest to spowodowane tym, że już mi się nie chce.
A gdy nie grasz w piłkę, nie trenujesz, to co lubisz robić najbardziej?
- Wspomniany już wyżej dart okazał się wielką pasją (TUTAJ możecie zobaczyć jeden z meczów Tomka), którą stale rozwijam. Zaraziłem trochę chłopaków z In-Plusu miłością do rzucania, niektórzy nawet kupili tarczę. Często grywam z Patrykiem Gallem, ale o wynikach wolę nie mówić, bo mógłbym sobie zacząć szukać innej drużyny (śmiech). Co jeszcze? Uwielbiam siedzieć w saunie i korzystać z wszelkiego rodzaju odnów biologicznych. Bardzo mnie to jara i chciałbym w przyszłości nauczyć się robić rytuały saunowe. Nie mogę również nie wspomnieć o podróżach. Zawsze gdy tylko jest możliwość staram się gdzieś wyjeżdżać, chociaż przez pandemię i mocno napięty terminarz nie jest to takie proste. Natomiast absolutnie najważniejsi są dla mnie bliscy - spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi daje mi niesamowitą energię.
A propos energii, tej pozytywnej, to spokojnie mógłbyś nią zarażać. Ilekroć Cię widzę, to od razu się uśmiecham, bo Ty też jesteś wiecznie uśmiechnięty. Ale zapytam przekornie - czy jest coś co Cię wkurza? Co powoduje, że potrafisz stracić nad sobą kontrolę?
- Bardzo mi miło to słyszeć. To prawda że spotkać mnie bez uśmiechu na twarzy to naprawdę spore wyzwanie. Są jednak rzeczy, które mnie denerwują. Przede wszystkim denerwuje mnie kłamstwo. Uwielbiam ludzi szczerych, takich którzy nikogo i niczego nie udają. Nie znoszę rasizmu, jest to dla mnie po prostu głupota i staram się zawsze reagować na wszelkie jego przejawy. Ogólnie jestem osobą, którą bardzo trudno wyprowadzić z równowagi. Przypominam sobie tylko jedną sytuację, gdzie totalnie puściły mi hamulce i straciłem nad sobą kontrolę.
Rozumiem, że szczegóły wolisz zostawić dla siebie ;) A jak myślisz - gdzie jest Twój sufit? Gdzie widzisz siebie za kilka lat?
- Sky is the limit, staram się na bieżąco wyznaczać sobie nowe cele. Nauczyłem się już, że i tak większość planów weryfikuje życie, dlatego teraz staram się po prostu być szczęśliwy każdego dnia i stale się rozwijać. Moim celem na przyszłość jest więc po prostu być szczęśliwym człowiekiem.
Nie może zabraknąć pytania o Nocną Ligę - to są rozgrywki, na które przyjeżdżasz z chęcią? I z racji tego, że trochę już w futsalowym światku widziałeś - czego jeszcze brakuje NLH, by osiągnąć kolejny poziom?
- Tak, bardzo lubię tutaj grać. Rozgrywki stoją na bardzo wysokim poziomie organizacyjnym, piękna hala, transmisje wideo, bardzo dobrzy sędziowie. Jak już muszę się do czegoś przyczepić to oczywiście będzie to co zawsze powtarzam, czyli przepompowane piłki (śmiech). W futsalu piłka musi być lekko niedopompowana (śmiech). To oczywiście malutki szczegół, bo tak naprawdę nie wiem czego jeszcze brakuje od strony organizacyjnej, co mogłoby wznieść ligę na wyższy poziom. O atrakcyjności rozgrywek świadczą oczywiście osoby w nich grający i moim zdaniem ten poziom stale jest dobry. Świadczy o tym nawet to, że choćby w naszej drużynie jest sporo zawodników którzy grali w Futsal Ekstraklasie, 1.lidze czy na niezłym poziomie w rozgrywkach trawiastych a nie wygrywamy jakoś bardzo gładko swoich meczów. Jeśli chodzi o przepisy które panują podczas spotkań uważam, że dobrze że pozwalacie grać z bramkarzem. Sporo osób by się gubiło, szczególnie w niższych ligach. Często zdarzają się też sytuacje, gdy ktoś w trakcie sezonu przyjdzie sobie raz czy dwa i dla niego przepisy futsalowe to abstrakcja i to by tylko zaburzało płynność rozgrywek i ludzie mogliby się irytować, wiec tego nie kwestionuję. Może trochę emocji dodały by faule akumulowane? Zawsze jak ktoś się nie zna na futsalu i popełniany jest 6-ty faul to jest taka reakcja: "Co? Za faul na połowie przeciwnika rzut karny?!”. A potem ci ludzie czekają na faule i na karne, więc to mogłoby być fajne.
Akumulowane faule faktycznie kilku zwolenników mają, więc kto wie. Ok, to tak na koniec - jak już podpiszesz ten kontrakt (czego Ci życzymy) i Włosi zaproponowaliby Ci za podpis milion euro, to co byś zrobił z taką gotówką?
- Pierwsze co bym zrobił to zmienił samochód (śmiech). Ci, którzy mnie znają wiedzą jak bardzo mi na tym zależy (śmiech). Potem zainwestowałbym pewnie w nieruchomości, za milion euro już można się ustawić. A z takich bardziej prywatnych rzeczy, pojechałbym na Copacabanę i grał na plaży w siatkonogę.
No to liczymy, że prędzej czy później wszystkich tych rzeczy się dorobisz! Ale i tak najbardziej życzymy Ci tego, żeby ten charakterystyczny dla Ciebie uśmiech nigdy nie schodził Ci z twarzy. Dzięki za wywiad i do zobaczenia w styczniu na Nocnej Lidze - czy to między słupkami czy za mikrofonem.