fot. © www.nocnaligahalowa.pl

Faza grupowa Pucharu Ligi za nami!

17 lutego 2023, 12:59  |  Kategoria: Ogólna  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Zakończyła się faza eliminacyjna rozgrywek pucharowych! I chociaż było kilka niespodzianek, to główni faworyci do zwycięstwa nadal są w grze!

Na wstępie cieszymy się, że wszystkie drużyny, które wizowały swój występ w Pucharze, dojechały. Tyczy się to zarówno zespołów z ligi, jak i tych spoza. Można powiedzieć, że ta część turnieju przebiegła bardzo spokojnie, tym bardziej, że tak jak zapowiadaliśmy - część ekip potraktowała Puchar ulgowo i nie zawsze przyjeżdżała w optymalnym zestawieniu. To otworzyło furtkę dla innych ekip i niektórym udało się wykorzystać słabość faworyta. Komu konkretnie? Przygotowaliśmy dla Was krótką retrospekcję zdarzeń ze spotkań fazy grupowej, a pod nią znajdziecie ważne informacje dotyczące fazy finałowej.

GRUPA A

W pierwszej stawce dość szybko dowiedzieliśmy się, że w grze o awans będą się liczyły trzy drużyny – Wesoła, Ternovitsia i Nauka Jazdy u Sławka. Takie wnioski należało wyciągnąć po pierwszych spotkaniach, jakie odbyły się na starcie tej grupy. Wesoła ogrywała dość spokojnie kolejnych rywali, z kolei Ternovitsia i NJUS szły „łeb w łeb”, a w ich bezpośrednim spotkaniu był remis. Wszystko rozstrzygnęło się więc na poziomie meczów tych zespołów z Wesołą. Ternovitsii udało się zremisować z aktualnym wiceliderem 1.ligi, a to oznaczało, że Nauka Jazdy potrzebowała zwycięstwa nad zespołem Rafała Sosnowskiego. Mimo dzielnej postawy „Sławków” ta sztuka się nie udała, chłopaki musieli pogodzić się z porażką 1:3, natomiast trzech ich występ ocenić bardzo pozytywnie. Marginalną rolę w tej stawce odegrały z kolei Silent Impact i Joga Finito. Ci pierwsi mieli pecha, że pierwsze dwa spotkania zagrali z faworytami i szybko stało się jasne, że niczego tutaj nie ugrają. Joga w swoich meczach robiła z kolei co mogła, chociaż cieniem na jej występie kładzie się klęska z Wesołą, w stosunku 0:8. Trudno to będzie zweryfikować, ale niewykluczone, że to jedna z najwyższych porażek w Pucharze Ligi na przestrzeni meczu 10-minutowego. Ostatecznie udało się jednak zdobyć punkt, bo mimo iż chłopaki przegrywali w starciu o honor z Silent Impact już 0:2, to wyciągnęli na 2:2. Dobre i to.

GRUPA B

W kolejnej grupie było trochę więcej ekip, które miały apetyt na promocję. Faworytami byli Gold-Dent i Burgery Nocą, lecz tylko ci pierwsi podołali swojej roli i dość spokojnie zagwarantowali sobie miejsce w niedzielnych zmaganiach. Paradoksalnie jedyne punkty stracili właśnie z Burgerami, które wydawało się, że po tak cennym remisie, w kolejnych meczach pójdą po swoje. No ale nic z tego – kluczem okazała się porażka z dobrze dysponowaną Gencjaną. Mięsożerni byli więc w potrzasku i przed swoim ostatnim meczem z Ryńskimi, musieli wygrać. Tyle że mimo wielu okazji, w tym rzutu karnego, przegrali 0:2, co oznaczało, że Gencjana nie musiała się spinać i jeszcze przed zamykającym grupę meczem ze Szmulkami, była pewna swego. Nie to jest wielka niespodzianka, bo rok temu ten zespół również awansował do kolejnej fazy i oby tylko teraz przyjechał na nią w liczniejszym składzie niż wówczas, bo wtedy swój jedyny mecz pucharówki grał jednego zawodnika mniej. Co do Ryńskich, to oni okazali się zdecydowanie za słabi na zespoły z miejsc 1-2, natomiast  ze Szmulkami i z Burgerami pokazali solidność i trzecie miejsce zajęli zasłużenie. Na ostatniej lokacie zabawę zakończyły Szmulki. Niewiele im się w poniedziałek układało i jedynym pozytywnym akcentem był powrót do gry Kuby Kaczmarka, który wszedł nawet na rzut karny i celnym strzałem pozwolił wywalczyć swojej ekipie jedyny punkt. Apetyty były na pewno większe, ale przeciwnicy byli po prostu dużo lepsi.

GRUPA C

AutoSzyby i Alpan – chyba każdy, kto miałby stawiać, komu uda się awansować z grupy C, postawiłby właśnie na tę parę. No i nie pomyliłby się, jakkolwiek droga do promocji wcale nie była dla tych ekip usłana różami. Alpan swój pierwszy mecz z AutoSzybami przegrał dość wyraźnie i musiał się pilnować, bo kolejna wpadka mogła mieć opłakane skutki. Ostatecznie udało się jednak wygrać pozostałe spotkania i zameldować w fazie play-off. Z kolei ekipa Kamila Wiśniewskiego, po tym jak ograła Alpan, w teorii nie powinna mieć problemów z kolejnymi przeciwnikami. Chłopaki być może też tak pomyśleli, bo w następnym meczu zostali rozbici przez Las Vegas aż 0:5! Tym samym to właśnie Las Vegas stali się najgroźniejszymi rywalami tej drużyny w walce o czołową szesnastkę. Problem zespołu Grześka Dąbały polegał jednak na tym, że za chwilę przegrali z Alpanem i przed ostatnią kolejką musieli liczyć na cud. Zwycięstwo nad Chłopcami z Manhattanu nic nie dawało, bo trzeba było liczyć na wpadkę Szyb z Sokołem Brwinów. Ta nie nastąpiła, chociaż było blisko, bo czwartoligowcy wysoko postawili poprzeczkę i byli blisko sprawienia niespodzianki. Tym samym Las Vegas musiało się zadowolić trzecim miejscem, czwarci byli Chłopcy z Manhattanu, którzy grali całkiem nieźle, ale brak zmian dał się we znaki, natomiast stawkę zamknął wspomniany Sokół, chociaż dwa punkty w tak silnej stawce, na pewno wstydu tej ekipie nie przyniosły.

GRUPA D

W drugiej grupie, jaka została rozegrana we wtorek, chyba możemy mówić o małej niespodziance. O ile bowiem sukces Offsidu nie jest wielkim zaskoczeniem (chociaż nie wolno nie wspomnieć, że chłopaki całą grupę grali bez żadnej zmiany), to wyżej niż szanse Ferajny, stały akcje N-Budu Zielonka. No ale miejscowi byli tego wieczora bardzo nierówni. Potrafili zremisować z późniejszym triumfatorem grupy, aby za chwilę przegrać z Ekipą Organizatora. Z kolei w starciu o wszystko dali się wypunktować Ferajnie, która trzeba przyznać, że w każdym meczu zaprezentowała godną podziwu solidność, czym zapracowała sobie na udział w TOP 16. Miejsca 4-5 przypadły z kolei ekipom spoza ligi. Ciut wyżej uplasował się Netservis Dobczyn. Ciekawy zespół, z wieloma zawodnikami, który wydaje się, że gdyby miał trochę więcej ogrania halowego, to mógł tutaj powalczyć o coś więcej. Inna sprawa, że mając tylu zawodników do dyspozycji, gdzie jednak nie wszyscy byli na podobnym poziomie, trzeba się było liczyć z nagłymi wahaniami dyspozycji, ale ogólne wrażenie na pewno było pozytywne. Z kolei Ekipa Organizatora turniej zaczęła od dwóch minimalnych porażek 0:1, co bardzo szybko odarło ją z marzeń o grze o coś więcej. Na niewiele zdała się wygrana nad N-Budem, bo wyniki innych spotkań spowodowały, że przed ostatnią kolejką ta drużyna była bez szans na awans. Ale nie rezultaty były tutaj najważniejsze, a możliwość integracji komórki organizacyjnej, wśród której znaleźli się organizator, komentator, realizator, operator, sędzia, a do tego jeden z naszych stałych widzów Rardzin, TurboKozak Krystian Zbrzeski oraz Kuba Wrzosek. Jak widać ściany nie zawszę pomagają organizatorowi ;)

GRUPA E

Gdy w grupie E zobaczyliśmy spotkanie Łabędzie – Kasbud, pomyśleliśmy że oto stoją przed nami dwa zespoły, którym nic nie stanie na przeszkodzie, by uciec reszcie stawki i szykować się na finały. Bo mimo, iż ta potyczka zakończyła się wynikiem 0:0, to było to być może najlepsze spotkanie pod względem intensywności, jakie obejrzeliśmy w całej fazie grupowej. No ale o ile Łabędzie udowodniły swoją jakość również w kolejnych spotkaniach i zakończyły zmagania na pierwszym miejscu, to Kasbud pokpił sprawę. W trzecim meczu drużyna z Radzymina sensacyjnie przegrała z Semolą i dość niespodziewanie to właśnie ekipa Krzyśka Jędrasika miała wszystkie karty w swoim ręku przed ostatnią kolejką. Kasbud musiał liczyć na cud, a więc własną wygraną nad Bad Boys oraz porażkę Semoli z Góralami. Pierwsza część planu została zrealizowana z nawiązką (4:0), ale druga już nie. Semola wypunktowała o nic już niegrającą ekipę Marcina Lacha i tym samym była na ten moment drugą ekipą z 4.ligi (po Gencjanie), której udało się wyjść z grupy. Kasbud był ostatecznie trzeci, czwarte miejsce przypadło dzielnie walczącym Bad Boys, z kolei stawkę zamknęli wspomniani Górale, którzy jednak przyjechali mocno okrojonym składem, nie mieli nikogo na zmianę i mimo, że nikomu nie oddali niczego za darmo, to marzenia o Pucharze muszą odłożyć przynajmniej do kolejnego sezonu.

GRUPA F

Niezwykłe emocje towarzyszyły za to walce o dwa bilety w grupie F. Mieliśmy do czynienia z naprawdę bardzo silną stawką, gdzie przynajmniej jedna ekipa, która być może miała nadzieję na dużo lepszy wynik, musiała się pożegnać z turniejem już na poziomie eliminacji. Zacznijmy od tego, że najlepsza okazała się Tuba, a o wszystkim zdecydował początek. Wygrana z Al-Marem i remis z Auto-Delux spowodował, że chłopaki mieli autostradę do promocji i nie omieszkali z niej skorzystać. Niesamowita była z kolei batalia o drugą pozycję. Al-Mar miał ją praktycznie w garści, lecz przeciwko Delux stracił bramkę z rzutu wolnego, rozegranego już po końcowej syrenie! Mur niepotrzebnie się rozstąpił i piłka po strzale Patryka Dybowskiego zaskoczyła Czarka Szczepanka, który nie miał szans na skuteczną interwencję. To oznaczało, że los ferajny Marcina Rychty zależał od Fanatyków. Gdyby ten zespół chociaż zremisował z Delux, to wówczas Al-Mar pozostałby za plecami Tuby. Początek był sensacyjny, bo drużyna z elity NLH dała się zaskoczyć i przegrywała już 0:2! Ale wraz z golem kontaktowym jaki zdobyła, naruszyła przeciwnika i kolejne trafienia były już tylko kwestią czasu. Szybko zrobił się remis, potem było już 3:2 a wszystko wyjaśnił gol autorstwa Remka Muszyńskiego. Tym samym Delux mogą szykować się na niedzielę, z kolei Al-Mar zobaczy tę część rozgrywek w domowym zaciszu. Podobnie zresztą jak wspomniani Fanatycy i Lema Logistic, lecz tak jak napisaliśmy na początku – to była silna grupa i jesteśmy przekonani, że w innym dniu, przy innym układzie rywali, obydwie te ekipy miałyby na swoim koncie o wiele przyjemniejszy dorobek.

GRUPA G

Awans Joga Bonito to chyba z kolei największa sensacja całych zmagań grupowych. Ekipa Piotrka Miętusa była najniżej rozstawioną w swojej stawce, a mimo to wyprzedziła dwie drużyny z 3.ligi i jedną z 1.ligi! I nie możemy tutaj mówić o przypadku, bo chłopaki nie przegrali ani jednego spotkania, trzy remisując i wygrywając 2:0 z MR Geodezją. Kluczowa była końcówka, gdzie czwartoligowcy najpierw urwali punkty Kartonatowi, a potem musieli przynajmniej zremisować z Vitasportem i to im się udało, co tylko potwierdziło, że promocji nikt im nie dał w prezencie. Z kolei największym rozczarowaniem tej grupy był Kartonat. Wystarczyło wygrać z Jogą lub Geodezją i ten zespół szykowałby się na niedzielne finały, ale dwa rozczarowujące podziały punktów pozbawiły tę ekipę złudzeń. Na czele stawki uplasował się z kolei Vitasport, będący poza zasięgiem reszty stawki. Czwarta lokata przypadła Geodezji, która pewnie teraz żałuje przegranego spotkania z Joga Bonito na starcie rywalizacji, natomiast czerwoną latarnią grupy G był Razem Ponad Promil. Zespół Łukasza Głażewskiego nie nastawiał się na pewno na nie wiadomo jaki wynik i widać było, że brakuje tutaj determinacji. Świadczy o tym choćby liczba straconych bramek – 11 goli to był drugi (ex aequo z Byczkami) najgorszy wynik w fazie grupowej. Promil może więc skupić się już tylko na lidze.

GRUPA H

No i przechodzimy do ostatniej grupy. Tutaj zanim jeszcze wystartował pierwszy mecz, było niemal pewne, że najwyższa lokata zarezerwowana jest dla In-Plusu. Z kolei w uprzywilejowanej pozycji w walce o drugie miejsce postawi się ten zespół, który będzie w stanie urwać jakieś punkty Księgowym. A ta sztuka, po naprawdę dobrym meczu (zwłaszcza w defensywie) udała się JMP. Obóz Damiana Zalewskiego miał więc handicap nad pozostałymi drużynami i początkowo umiejętnie z niego korzystał. Co prawda zwycięstwa nad Byczkami czy Serce Kotwica nie były może super-przekonujące, ale najważniejsze że prowadziły do celu. W swoim ostatnim meczu JMP musieli przynajmniej zremisować z Adrenaliną, która też miała o co grać, bo w razie wygranej, wyprzedziłaby drugoligowców. Mecz zaczął się od szybko zdobytego gola dla JMP, ale w końcówce Adrenalina wyrównała i szukała złotego gola. Nie udało się go jednak znaleźć i ekipa z Ząbek musiała się zadowolić trzecim miejscem. Moment chwały przeżyli z kolei w czwartek zawodnicy Serc. Nie dość, że nie zajęli ostatniego miejsca, to jeszcze wygrali 1:0 z Byczkami, z kolei w starciu z In-Plusem, gdzie pewnie modlili się o jak najniższy wymiar kary, prowadzili sensacyjnie 1:0! Gol Michała Kuleszy wprawił w osłupienie wszystkich, zwłaszcza że In-Plus obijał słupki i poprzeczki, a gola stracił strzałem do pustej bramki. Faworyt szybko się jednak otrząsnął i potencjalnie największa sensacja Pucharu nie doszła do skutku. Puchar Ligi nie jest natomiast domeną wspomnianych Byczków. Rok temu przegrali z Kartofliskami, teraz z Sercami i ogólnie w tych rozgrywkach na 8 meczów ponieśli 8 porażek. Być może w trzecim podejściu pójdzie im trochę lepiej.

A teraz kilka słów dotyczących fazy finałowej. Terminarz znajduje się TUTAJ. Gramy od godziny 18:00, skończymy pewnie przed 22:00, a wszystko odbędzie się pod czujnym okiem aż dwóch sędziów. Mecze w fazie 1/8 finału będą trwały 1x12 minut (w razie remisu następuje od razu seria rzutów karnych po 3). Zastanawialiśmy się nad spotkaniami 15-minutowymi, ale biorąc pod uwagę, że niektóre ekipy będą musiały i tak czekać blisko 2h na swój drugi mecz w tej fazie, uznaliśmy że to nie ma sensu. Wszystkie pozostałe spotkania play-off zostaną rozegrane na dystansie 1x10 minut. Nie rozgrywamy spotkania o 3 miejsce.

W menu Puchar Ligi -> Strzelcy uzupełniliśmy klasyfikację najlepszych snajperów po fazie grupowej. Ale tak jak jest tam napisane - nie uwzględnia ona zawodników z drużyn które odpadły (bo żaden z nich i tak miał szans na końcowe zwycięstwo), jak również nie braliśmy pod uwagę spotkań z ostatnimi drużynami w tabeli. Dlaczego? Z prostego powodu - chcemy, aby statuetka trafiła do faktycznie najlepszego napastnika, który umie strzelać gole nie tylko tym słabszym, ale też tym mocniejszym. Mamy nadzieję, że to jest zrozumiałe.

Przypominamy też, że na fazę finałową NIE MOŻNA JUŻ DOPISYWAĆ ZAWODNIKÓW. Dlatego pisanie do nas na zasadzie "musimy kogoś dopisać, bo nie mamy ludzi" jest bezproduktywne. Nawet w sytuacji groźby oddania walkowera. Każda drużyna miała okazję skorzystać z tej furtki PRZED fazą grupową. Nie wszyscy z niej skorzystali, ale były też przezorne ekipy, które wysłały do nas nazwiska zawodników, z których być może ktoś zagra w finałach. Dopisanie kogoś teraz byłoby nie fair, więc udział nieuprawnionego zawodnika w niedzielę będzie skutkował walkowerem. Na wszelki wypadek przedstawiamy listę kto i kogo dopisał:

Wesoła - Konrad Śliwka

Semola - Tomasz Matysiak, Kazimierz Grotte, Łukasz Wojtas

AutoSzyby - Eryk Kopczyński

Alpan - Piotr Manaj

Vitasport - Kacper Pyrek, Adrian Banaszek

In-Plus - Daniel Gomulski, Mateusz Mazur

Joga Bonito - Grzegorz Owsianka

Jeśli kogoś pominęliśmy, prosimy o info. Pozostałe zespoły nikogo nie dopisywały, więc w niedzielę muszą zagrać składami ligowymi. 

I ostatnie dwie kwestie. O ile na fazie grupowej ostatecznie udało się przydzielać Wam autonomiczne szatnie, tak w fazie finałowej nie będzie na to szans. Dlatego prosimy nie przychodzić po kluczyk do stolika organizatorskiego, tylko przebierać się w otwartych szatniach, a cenne rzeczy zabierać ze sobą. Druga sprawa to transmisja - jak nic się nie wysypie, to całość niedzielnych zmaganiach powinniśmy pokazać na naszym kanale YT. W razie 100% pewności o konkretach poinformujemy w oddzielnym artykule.

Komentarze użytkowników: