fot. © www.nocnaligahalowa.pl
WKS Ostrówek wygrywa 5 edycję Wiosennego NLH Cup!
20 marca 2023, 14:06 | Kategoria: Inne rozgrywki | Źródło: inf.własna | dodał: roberto | komentarze:
Jeśli ktoś lubi niespodzianki w sporcie, to oglądając zmagania niedzielnego turnieju, mógł być zadowolony. Na podium znalazły się bowiem zespoły, na które przed pierwszym gwizdkiem mało kto stawiał.
Piąta edycja Wiosennego NLH Cup za nami. Do rywalizacji stanęło 20 zespołów, z czego niektóre pierwszy raz brały udział w rozgrywkach które organizujemy. Wtedy przez myśl nam nie przeszło, że część z nich będzie miała tak wyraźny wpływ na obsadę miejsc 1-3, bo prędzej stawialiśmy na kolejny triumf PrefBudu, AutoSzyb czy Zabrodziaczka. Stało się inaczej, ale to dobra informacja. Okazało się, że pojęcie „faworyt” istnieje tylko na papierze, a boisko rządzi się swoimi prawami. Jak przebiegała rywalizacja? Kto zaskoczył pozytywnie, a kto powinien jak najszybciej zapomnieć o wczorajszym występie? Mamy dla Was krótką retrospekcję zdarzeń.
GRUPA A
W pierwszej stawce w grze o bilety do dalszej fazy liczyły się trzy zespoły – PrefBud, NetServis oraz Szewnica. Ci pierwsi dość szybko postawili się w trudnej sytuacji, bo na dzień dobry przegrali z NetServisem i wiedzieli, że marginesu błędu już nie ma. Z kolei ekipa z Dobczyna, będąc na fali po pokonaniu faworyta, skutecznie kompletowała kolejne oczka i przed ostatnimi meczami miała teoretycznie największe szanse na uzyskanie promocji. Kluczowy okazał się tutaj mecz między PrefBudem a Szewnicą. Ekipa z Tulewa wygrała go aż 4:1, co spowodowało, że przed ostatnią serią spotkań Szewnica potrzebowała porażki PrefBudu z Serce Kotwica lub wysokiej wpadki NetServisu ze Szmulkami. Ale nic takiego nie nastąpiło, przez co Marcin Białek i spółki musieli zapomnieć o dobrym wyniku w turnieju. Ostatecznie z pierwszego miejsca awansował PrefBud, z drugiego NetServis, z kolei rywalizację o uniknięcie ostatniego miejsca w tabeli wygrali przedstawiciele Serce Kotwica, pokonując w decydującym spotkaniu Szmulki. Tym samym zrewanżowali się chłopakom za niedawną porażkę w Nocnej Lidze Halowej.
GRUPA B
W grupie, która rozpoczynała zmagania o godzinie 11:00, czarnego konia upatrywaliśmy w Retro. Przypuszczaliśmy, że to właśnie ferajna Patryka Kukwy zgarnie jeden z biletów do fazy play-off, z kolei drugi rezerwowaliśmy dla Al-Maru. W drugim przypadku nie pomyliliśmy się. Co prawda zespół Marcina Rychty nie zachwycał, ale swój cel osiągnął. Retro zawiodło natomiast na całej linii. Już po trzech meczach było jasne, że to będzie dla nich krótka przygoda, bo na 9 możliwych „oczek” zgarnęli tylko jeden i dopiero w ostatnim meczu grupowym udało im się odnieść zwycięstwo. Pewne pocieszenie stanowił fakt, że zrobili to nad sensacyjnym zwycięzcą grupy, WKS Ostrówek. Drużyna Jędrzeja Kosińskiego była dla nas anonimowa, lecz szybko się okazało, że ma argumenty, które mogą zaprowadzić ją daleko. Bylibyśmy jednak nieuczciwi wobec siebie stwierdzając w tamtym momencie, że są w stanie wygrać cały turniej, a przecież tak ostatecznie się stało. Zupełnie inaczej potoczyły się losy innej ekipy z Ostrówka – Bad Boys. Ostatnie miejsce w tabeli chluby im nie przyniosło, natomiast sama gra i liczba punktów, były znacznie lepsze niż wspomniana przed chwilą lokata. Nieźle wypadli też Amatorzy Michała Chacińskiego i w ich przypadku wiele mówi bilans bramkowy, który wyniósł 2:3. Praktycznie w każdym spotkaniu grali jak równy z równym i zabrakło naprawdę niewiele, by nie skończyło się tutaj tylko na dobrym wrażeniu.
GRUPA C
AutoSzyby i Wyszkowiaczek – to z kolei drużyny, które wiodły prym w trzeciej grupie. W przypadku zespołu Kamila Wiśniewskiego, nie było to żadne zaskoczenie. Dla nich faza grupowa to zwykle tylko przystanek w drodze do dobrego wyniku. Co do Wyszkowiaczka, to widzieliśmy ich pierwszy raz, ale błyskawicznie dało się zauważyć, że to nie jest przypadkowy zespół. Potwierdził to remis 2:2 z Szybami, dla których była to jedyna strata punktów w tej grupie. Wyszkowiaczek imponował przede wszystkim doświadczeniem, które okazało się też kluczowe w kulminacyjnym momencie dla ich dalszego „być albo nie być”. W swoim przedostatnim spotkaniu nie mogli bowiem przegrać z Black Dragons. Wołomińska młodzież grała naprawdę niezły turniej, lecz nie była w stanie przebić się przez defensywę przeciwników i mecz zakończył się korzystnym dla zespołu Marcina Blocha wynikiem 0:0. Wyszkowiaczek pokonał na koniec Team4Fun 2:0 i za plecami Szyb zameldował się w czołowej ósemce. Wspomniany Team4Fun oraz Al-Maj Car Marki stanowiły tylko tło dla reszty stawki, zdobywając po jednym punkcie (remis w bezpośrednim meczu) i łącznie strzelając tylko jednego gola. To chyba mówi wszystko o ich występie.
GRUPA D
Zwykle jest tak, że do ostatniej stawki chcą trafić drużyny, które mimo iż zdają sobie sprawę, że zwykle jest to grupa śmierci, czują się na tyle silne, że nie robi im różnicy z kim zagrają. Liczy się tylko to, że potem nie trzeba długo czekać na fazę finałową. Czasami warto jednak zagrać wcześniej, bo niewykluczone, że drużyny które nie uzyskały promocji z grupy D, w innych grupach dostałyby taką możliwość. Ostatecznie w tej bardzo wyrównanej stawce miejsca 1-2 powędrowały do Fanatyków i Zabrodziaczka. Ale to mogło się rozstrzygnąć zupełnie inaczej, gdzie kluczowy był mecz między Fanatykami a Ternovitsią. Ci pierwsi potrzebowali remisu, lecz drużyna z Ukrainy zdołała wyjść na prowadzenie i myślami była już być może w ćwierćfinale. Do szczęścia zabrakło jej kilku sekund, bo w niewyjaśnionych okolicznościach straciła gola na 1:1 w ostatniej akcji meczu i mimo, że nie przegrała w turnieju ani jednego spotkania, musiała się obejść smakiem. Zabrodziaczek sprawę załatwił znacznie wcześniej, chociaż i on nie miał drogi usłanej różami. Była to również zasługa Nauki Jazdy u Sławka, która dzielnie stawiała opór w każdym spotkaniu i podobnie jak Ternovitsia, prawdopodobnie z innej grupy miałaby większe szanse na awans. Stawkę zamknęła z kolei drużyna Strefa Podium. Chłopaki przyjechali do nas z nastawieniem, że powalczą o złoto, ale okazało się, że nasze lokalne ekipy również prezentują niezły poziom i zespół Filipa Chmiela zakończył zmagania bez ani jednego punktu…
ĆWIERĆFINAŁY
Tego co zadziało się w pierwszej rundzie fazy play-off nikt by nie przewidział. Wszystkie mecze zakończyły się bowiem wynikami 1:1!! Ich przebiegi były jednak różne, chociaż niektóre miały wspólny mianownik w postaci bramek niemal w ostatnich sekundach. W pierwszym ćwierćfinale PrefBud zremisował z Wyszkowiaczkiem. Obydwa gole były niesamowitej urody, bo i Marcin Bloch i Konrad Kanon popisali się kapitalnymi uderzeniami z trudnych pozycji. W rzutach karnych więcej szczęścia miał Wyszkowiaczek i pierwszy faworyt pożegnał się z marzeniami o sukcesie. A za chwilę to samo spotkało drugiego! Zabrodziaczek niemal przez całe spotkanie prowadził z WKS Ostrówek 1:0, ale tuż przed końcem kapitalny tego dnia Kacper Przybyło zmienił wynik na 1:1 i również tutaj faworyt gorzej zniósł presję związaną z rzutami karnymi i to ekipa z Ostrówka mogła świętować. Widząc pogrom najgroźniejszych rywali, ręce zacierali pewnie gracze AutoSzyb. Droga do zwycięstwa wydawała się otwarta, ale wpierw trzeba było pokonać NetServis. I Szyby powinny to zrobić, bo prowadziły 1:0, nie brakowało okazji, by podwyższyć stan posiadania, a zamiast tego tuż przed końcem Bartek Muszyński przepuścił strzał Krystiana Kurka i wszyscy wiedzieliśmy co to oznacza. W karnych katem faworytów był Miłosz Kozak, który obronił dwie „jedenastki” braci Bajkowskich, Oskara i Bartka, co spowodowało, że to trzeci z rodziny Mateusz, broniący barw NetServisu mógł się cieszyć z awansu do ½ finału. Stawkę półfinalistów uzupełnili Fanatycy. Ale i oni byli na krawędzi odpadnięcia, bo gdy w 11 minucie Patryk Dybowski zdobył bramkę dla Al-Maru, wydawało się, że ekipa z Wołomina nie wypuści zwycięstwa z rąk. Tyle że wystarczyło jedno zagapienie w obronie i Krzysiek Smolik doprowadził do remisu, a w rzutach karnych dawni Handymani byli bezbłędni, co przy niecelnym strzale Patryka Dybowskiego dało im miejsce w najlepszej czwórce zawodów.
PÓŁFINAŁY
W pierwszym spotkaniu półfinałowym zmierzyły się Wyszkowiaczek i WKS Ostrówek. Starcie doświadczenia z młodością zdecydowanie wygrali ci drudzy. Drużyna Marcina Blocha wyglądała trochę tak, jakby w starciu z PrefBudem dała z siebie tak dużo, że na półfinał już nie wystarczyło. Rywale ich wypunktowali, dzięki czemu niesamowity sen ekipy z Ostrówka trwał w najlepsze. Ciekawie było w drugim meczu ½ finału. NetServis prowadził w nim po golu z innej planety autorstwa Norberta Gawrysia (do obejrzenia TUTAJ), ale Fanatycy szybko wyrównali, gdzie pecha miał bramkarz ekipy z Dobczyna, Miłosz Kozak puszczając piłkę między nogami po strzale z rzutu wolnego Maćka Sadochy. Więcej goli nie zobaczyliśmy i znów wszystko musiało się rozstrzygnąć w rzutach karnych. Tutaj górę wzięła chłodna głowa podopiecznych Krzyśka Smolika, którzy popełnili o jeden błąd mniej i zapewnili sobie przynajmniej srebrne medale niedzielnej imprezy!
FINAŁY
Nigdy nie jest łatwo zagrać o brązowy medal, gdy byłeś tak blisko walki o złoto. No ale NetServis szybko musiał przeformatować swoje nastawienie i postarać się, by zwycięstwem zamknąć swoją przygodę z Wiosennym NLH Cup. Wyszkowiaczek miał pewnie takie same plany, lecz podobnie jak w półfinale, tak i tym razem nie nawiązał do swojej dyspozycji z fazy grupowej czy starcia z PrefBudem. Netservis był tutaj dużo lepszy i wygrał 2:0, dzięki czemu do klubowej gabloty trafił nie tylko puchar, ale i pamiątkowe medale za najniższy stopień podium. A jak wyglądał finał? Obydwa gole padły w odstępie zaledwie kilkudziesięciu sekund. Najpierw piękne trafienie zaliczył dla Fanatyków Maciek Sadocha, lecz WKS potrzebował dosłownie jednej akcji, by Mateusz Górecki zmusił do kapitulacji Daniela Pszczółkowskiego. I już wtedy powiedzieliśmy na transmisji, że chyba lepszego sposobu na zakończenie tego spotkania niż rzuty karne nie ma. Zawodnicy chyba się posłuchali, bo wynik 1:1 nie uległ zmianie. Arbiter zarządził serię „jedenastek”, których bohaterem był bramkarz WKSu oraz… poprzeczka. To właśnie w tę część metalowej konstrukcji trafił bowiem Łukasz Mietlicki, a potem Rafał Kubuj wyczuł intencje Krzyśka Smolika i to WKS OSTRÓWEK ZOSTAŁ TRIUMFATOREM V EDYCJI WIOSENNEGO NLH CUP! Trudno powiedzieć, czy nawet oni sami wierzyli, że uda im się tego dokonać, ale zrobili to! Wielkie brawa dla całego zespołu, który przez cały turniej grał równo, nie miał słabych punktów, no i dysponował będącym w kapitalnej formie Kacprem Przybyło. I to właśnie ten zawodnik został nie tylko królem strzelców, ale też najlepszym zawodnikiem całych zmagań, bo nie było drugiego takiego gracza, który miałby taki wpływ na swój zespół jak właśnie Kacper. WKS Ostrówek zgarnął zresztą wszystkie nagrody indywidualne, bo najlepszym bramkarzem został wybrany Rafał Kubuj, bohater finałowej serii rzutów karnych.
I to byłoby na tyle :) Dziękujemy wszystkim zespołom za 100% frekwencję, za fajną rywalizację i przede wszystkim za ogromne, pozytywne emocje. Na dniach pojawią się zdjęcia z imprezy - należy się ich spodziewać na naszym Facebooku TUTAJ. Poniżej zostawiamy Wam również link do transmisji na żywo, która wczoraj trwała aż 10h! Ale było warto, bo niektóre bramki czy akcje zasługiwały na to, by móc obejrzeć je jeszcze raz. Mamy nadzieję, że nasza organizacja spełniła Wasze oczekiwania, a jeśli tak, to przypominamy, że wciąż prowadzimy zapisy do naszej ligi szóstek Strefa 6, która również będzie rozgrywana w Woli Rasztowskiej. Szczegóły TUTAJ.
Jeszcze raz dziękujemy i mamy nadzieję, że do zobaczenia wkrótce!