fot. © www.nocnaligahalowa.pl

Wywiad z Ivanem Pastukhem

5 stycznia 2025, 12:25  |  Kategoria: Wywiady  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

To pierwszy wywiad z zawodnikiem z Ukrainy w historii NLH. Ale to musiało się wydarzyć – nie tylko dlatego, że w naszej lidze gra coraz więcej osób z tego właśnie kraju.

Dzisiejszy bohater rozmowy od razu przyciągnął naszą uwagę. Silny, zdecydowany, szybki, a przy tym świetnie czytający grę – te atuty widać było gołym okiem nawet dla laika. To właśnie dzięki swoim umiejętnościom rok temu otrzymał zaproszenie do naszej reprezentacji, gdzie z miejsca stał się jednym z jej najmocniejszych punktów.

Zapraszamy na rozmowę z reprezentantem FSK Kolos, Ivanem Pastukhem!

Ivan Pastukh

Ivan, zacznijmy od tego, jak w ogóle znalazłeś się w Polsce? Kiedy to było?

- Przyjechałem do Polski 8 lat temu. Początkowo mieszkałem w Poznaniu, potem we Wrocławiu, a od 4 lat mieszkam w Mińsku Mazowieckim. Dlaczego tak się stało? Po prostu – w poszukiwaniu lepszego życia.

A jak w ogóle odnajdujesz się w naszym kraju?

- Bardzo dobrze mi się tutaj żyje. Nie będę ukrywał, że wspólnie z żoną chcemy tutaj zostać na stałe. Wyjechałem z Ukrainy również ze względu na finanse, w Polsce wygląda to znacznie lepiej pod tym kątem, a wiadomo, że jak każdy chciałbym jak najlepiej dla swojej rodziny.

Spotkałeś się z jakimiś nieprzyjemnymi sytuacjami?

- Z mojej perspektywy widzę, że obecnie stosunek Polaków do Ukraińców jest podzielony mniej więcej po równo. Dużo ludzi traktuje nas jak bliskich sąsiadów, jak braci. Jednak jeszcze przed wojną ten odsetek był znacznie wyższy, myślę, że sięgał około 90%. Teraz widać, że w wyniku wojny część osób zmieniła swoje nastawienie na bardziej sceptyczne lub krytyczne. Ale co mogę zrobić - staram się to akceptować.

Z tego, co widzieliśmy na zdjęciach, to z chłopakami z którymi obecnie grasz, znacie się jeszcze z lat młodzieńczych. Rozumiem, że wspólnie graliście na Ukrainie w jakiejś lidze?

- Tak, z niektóry chłopakami znamy się już ze szkoły, a potem graliśmy razem lub przeciwko sobie w wielu rozgrywkach. Część z nich również przyjechała potem do Polski, a część została w ojczyźnie.

W tamtym sezonie NLH reprezentowałeś barwy Ternovitsii, teraz zmieniłeś na FSK Kolos. Zdradzisz dlaczego?

- Głównie chodziło o osobę Włodka Grabowskiego. Co prawda między nami jest różnica 9 lat, ale zawsze chciałem zagrać z nim w jednej drużynie, jeszcze jak byłem młodym łepkiem. Skumplowaliśmy się, dobrze się dogadujemy i uznałem, że fajnie będzie razem pograć.

A grałeś gdzieś na dużym boisku? Po 11-stu?

- Tak, to było w okręgu miasta Nowojaworowsk. W Polsce to byłby mniej więcej odpowiednik 5. ligi. Nie grałem tam jednak zbyt długo, bo zdecydowałem się przyjechać do Polski. Natomiast była taka sytuacja, że kiedy wracałem do domu i załatwiałem jakieś dokumenty, to chcieli, żebym został i grał u nich. Byłem jednak zdecydowany na powrót do Polski.

Wiemy, że na Ukrainie futsal jest bardzo popularny. Widzisz jakieś różnice między tym, jak się gra w Polsce na hali, a jak na Ukrainie?

- Jak porównuję ligę w Zielonce do tej, w której graliśmy na Ukrainie, to jest bardzo podobna. Tak naprawdę nie dostrzegam wielkich różnic, zwłaszcza że mówimy o poziomie amatorskim. Czasami po prostu różnice robią poszczególni zawodnicy, tacy choćby jak Pawel Paduk, bo on akurat grał na Ukrainie na wyższym poziomie.

W Nocnej Lidze nie jesteś już anonimowy, bo dobrymi występami szybko zbudowałeś sobie markę. Jak Ci się podobają nasze rozgrywki? Jak się u nas znalazłeś?

- Trafiłem tutaj przez Romana Shulzhenko, a grę zaproponował mi Serhii Romanovskyi. Najbardziej w Nocnej Lidze podoba mi się wysoki poziom organizacji i porządek, jaki utrzymują organizatorzy oraz sędziowie. Nie mam się do czego przyczepić, wszystko mi się podoba. Oceniam rozgrywki na 11 punktów w 10-stopniowej skali.

Zadebiutowałeś też w reprezentacji Nocnej Ligi w Okręgowym Pucharze Polski. Nie myślałeś, żeby pograć gdzieś po 11-stu w Polsce? Myślę, że znalazłoby się wielu chętnych na Twoje usługi.

- Wiesz, zawsze trzeba mieć marzenia. Powiem Ci, że niektóre drużyny proponowały mi grę, ale jestem w takim momencie życia, że bardziej zależy mi na pracy. Muszę być odpowiedzialny. Natomiast kiedyś Ci powiedziałem, że jeśli zrobisz swoją drużynę, to zawsze możesz na mnie liczyć.

W 3. lidze NLH na razie jesteście liderem i wiele wskazuje na to, że kwestia mistrzostwa rozegra się między Wami a Ternovitsią. Taki scenariusz wydaje Ci się najbardziej prawdopodobny?

- Tak wskazuje tabela. Choćby pierwszy mecz wygraliśmy bardzo wysoko, ale wiele może się jeszcze wydarzyć, niektóre ekipy dawno nie grały na hali i jestem pewny, że w dalszej części sezonu będzie ciekawie.

Co do Ternovitsii, to przegraliśmy z nimi w NLH Cup, ale nie wyciągałbym za daleko idących wniosków. W tamtym meczu graliśmy tylko 10 minut, więc jestem pewny, że jeśli będziemy mieli więcej czasu, to my okażemy się górą.

Masz jakiegoś idola piłkarskiego? Andrij Szewczenko, Serhij Rebrow?

- Kiedy oni święcili swoje sukcesy, ja byłem jeszcze za mały, żeby to wszystko rozumieć. Ale jeśli pytasz o zawodników Dynamo Kijów, to byłem kilkanaście razy na meczach tej drużyny. Jednak bliżej było mi do Lwowa i np na meczach Karpaty Lwów bywałem regularnie.

Wracając do pytania - w tym momencie najlepszym zawodnikiem ukraińskim jest według mnie Ilia Zabarnyj, obrońca naszej reprezentacji, który na co dzień gra w Bournemouth. Podoba mi się u niego niesamowita wola zwycięstwa.

A co lubi robić Ivan Pastukh, gdy nie gra w piłkę? Jaki jest Twój sposób na relaks?

- Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy nie mogę grać w piłkę (śmiech). Prawda jest taka, że na niewiele dodatkowych rzeczy mam czas, bo czasami pracuję dziennie 15-17 h. Ale gdy już coś się znajdzie, to latem lubię pograć w siatkówkę, a zimą trochę czasu spędzam na basenie.

Ostatnie pytanie. Domyślam się odpowiedzi, ale jakie są Twoje marzenia związane z 2025 rokiem?

- Tak najbardziej, to chciałbym, żeby w moim kraju był spokój.

Komentarze użytkowników: