fot. © Nocna Liga Halowa
Wywiad z Arturem Radomskim
21 grudnia 2009, 18:27 | Kategoria: Wywiady | Źródło: inf.własna | dodał: Paweł Świnarski | komentarze:
Artur, jeszcze niedawno nikt o was nie słyszał - teraz jako Amimed, a wcześniej FC Duczki, robicie furorę zarówno na zielonych boiskach, jak i hali. Powiedz nam - jak powstała ta drużyna? Skąd się znacie?
- Oj no to jest długa i barwna historia. Duczki to nie za duża miejscowość, wiec znamy się z gimnazjum. Oczywiście w gimnazjum wszyscy graliśmy w różnych rocznikach Huraganu. Ale jakoś się tam nie odnajdowaliśmy, wiec pogrywaliśmy sobie na duczkowskich boiskach. Na początku były to takie starcia ulic:) to nam przynosiło większą frajdę, wiec tak naprawdę nasza "kariera" klubowa szybko się skończyła. W gimnazjum potrafiliśmy spędzić na grze 4 godziny dziennie po 7 dni w tygodniu. Później starcia z tymi samymi rywalami powoli nam się nudziły, więc z dwóch konfrontujących drużyn postanowiliśmy stworzyć jedną i takie prawdziwe FC Duczki po raz pierwszy zagrało 2 lata temu na turnieju w Kobyłce. Udało się wyjść z grupy, więc zbudowani tym osiągnięciem zaczęliśmy jeździć na wszystkie turnieje w okolicy, ale już pod rożnymi nazwami. Dalej była 1 edycja kobyłkowskiej ligi szóstek. Wtedy nasza gra była chaotyczna, szarpana i niepoukładana. Dopiero ogólnopolskie mistrzostwa służby liturgicznej w Częstochowie, na których zajęliśmy 8 miejsce (warto wspomnieć, że jedna drużyna składała się z rocznika 91 Lechii Gdańsk) zmieniła nasz pogląd na grę. Od tamtego czasu staraliśmy się grać piłką, a nie za nią latać. Wdrażaliśmy to mozolnie na sztucznej murawie w kobyłkowskiej lidze. To był ciężki okres, bo serce chciało przeć na bramę przeciwnika, a umysł krzyczał "poczekaj, rozegraj". No ale warto było się "przemęczyć", bo jak pokazała ostatnia edycja kobyłkowskiej ligi, dało to znakomite efekty. Gra znacznie się poprawiła, a co za tym idzie wyniki również. Nie było pokrzykiwania na siebie, mogliśmy czerpać tylko przyjemność z gry. Dodatkowym komfortem psychicznym był fakt, że nie musimy martwic się o zaplecze finansowe, ponieważ znaleźliśmy sponsora - firmę prowadzącą badania laboratoryjne AMIMED. Z tego miejsca chciałbym serdecznie podziękować panu Lechowi Dołowemu - prezesowi firmy - za wsparcie finansowe jakiego nam udzielił. Bez jego wkładu nie zdołalibyśmy nigdzie zagrać, ponieważ większość z nas jeszcze uczy się w liceach i technikach. Nasz najstarszy zawodnik - czyli ja - ma 20 lat. Tak więc na sztucznej murawie wzmocniliśmy skład o Piotrka Kozę, Michała Wytrykusa i Marcina Rychtę i zdołaliśmy osiągnąć fenomenalne 2 miejsce, bo przed sezonem zakładaliśmy max 4-6 miejsce. Myślę, że nadal przed nami sporo pracy i wysiłku żeby rywalizować z najlepszymi rywalami 1.ligi NLH.
Praktycznie wszyscy gracze Amimedu mają wysokie umiejętności indywidualne. Fajerwerków technicznych, które prezentujecie, nie powstydziłby się niejeden profesjonalny zawodnik. Czy któryś z Was ma ja jakąś przeszłość klubową? A może teraźniejszość?:)
- Czy to są fajerwerki to nie wiem - ważne, że zagrania są na razie skuteczne, a że przy tym czasem efektowne, to tylko z plusem dla widzów. Staramy się raczej grac podaniami z minięciem max jednego zawodnika. Tak jak wspomniałem - każdy z nas grał w Huraganie, ale raczej tam nas w piłkę grać nie nauczyli. Po prostu kochamy to małe, okrągłe i kolorowe coś, co toczy się po parkiecie (murawie) i staramy się wykorzystać jej możliwości w 100%. Przyszłość stoi przed nami, ale jakoś nie kwapimy się do chodzenia i szukania klubu.
Turniej w Wołominie pokazał, że wciąż macie nad czym pracować. Porażka z API bardzo Was chyba rozczarowała. To kwestia większego doświadczenia, lepszego zgrania? Czego brakuje Amimedowi, by osiągać jeszcze lepsze wyniki?
- Tak, to prawda. Po meczu nie wiedzieliśmy do końca co się stało, albo przynajmniej nie chcieliśmy uwierzyć w to co się stało. Czuliśmy się jakby po nokaucie. Liczyliśmy na znacznie więcej, a tu taka niemiła niespodzianka, chociaż patrząc wstecz, to jeszcze rok temu API przejechało by po nas walcem i nie pozostawiłoby żadnych wątpliwości, kto jest lepszy. Czego brakuje? Na pewno samochodu, bo mamy problem z dojazdami na mecze i turnieje, ale tak naprawdę to ustabilizowania formy i na pewno większej mobilizacji przed i zaraz po pierwszym gwizdku. Piłka jaką teraz prezentujemy jest skuteczna i (co dla nas ważniejsze) przynosi nam sporo radości, ale czasem po prostu przesypiamy początek.
Za Wami trzy mecze w NLH i za każdym razem nie pozostawialiście złudzeń przeciwnikowi, kto tu rządzi. Jak oceniasz poziom drugiej ligi? I czym w ogóle jest dla Was udział w Nocnej Lidze?
- To dla nas wielka przyjemność brać udział w tak świetnie zorganizowanych rozgrywkach. Chcieliśmy już wziąć udział w poprzedniej edycji, ale niestety był problem i z dojazdami, i z finansami. Teraz chłopaki pokończyli 18 lat, zrobili prawo jazdy i już większego kłopotu nie ma. Mecze NLH to dla nas świetna zabawa. Możemy konfrontować się z różnymi stylami gry i z lepszymi zawodnikami, ale przede wszystkim możemy wspólnie z chłopakami grać mecze o stawkę;) Poziom 2 ligi oceniam na wysoki - oczywiście jest daleki od poziomu 1, ale w końcu to jest 2 liga. Z resztą większość drużyn 2.ligi to świeżo powstałe drużyny, których zawodnicy dopiero poznają się na boisku i swoją siłę i umiejętności pokażą albo w końcówce ligi albo w przyszłej edycji:)
A co poza graniem w piłkę lubi robić Artur Radomski? Jakie są Twoje marzenia, nie tylko te piłkarskie, ale też życiowe.
- Lubię każdą formę ruchu. Szczególnie gry zespołowe (oprócz koszykówki, tego sportu nie czaję;p). Z kolegami z gimnazjum gram jeszcze w siatkę na Białołęce. No i (choć tego po mnie nie widać) lubię jeść i kosztować nowe potrawy. Co do przyszłości piłkarskiej, to w tej najbliższej marzy nam się z chłopakami z Amimedu w końcu wygrać turniej halowy. No a moim wielkim marzeniem byłoby potrenować z jakimś klubem z Premiership lub z Primera Division. Plany życiowe to przede wszystkim skończyć studia - jestem na 2 roku, więc troszkę mi zostało.
Jeśli chciałbyś coś dodać lub kogoś pozdrowić na łamach naszej strony, to masz - być może niepowtarzalną - okazję!
- Jeszcze raz chciałbym podziękować prezesowi Amimedu, panu Lechowi Dołowemu. Pozdrawiam całe Duczki i wszystkich studentów i absolwentów SGGW oraz życzę wszystkim Wesołych Świąt. Chciałbym jeszcze dodać, że cała drużyna jest pod wrażeniem organizacji tej edycji NLH. To jest kawał dobrej roboty. Życzę powodzenia w prowadzeniu ligi, dzięki za wywiad;)