fot. © www.copafootball.pl
Drużyna Nocnej Ligi nie podbiła Góry Kalwarii.
Nie udał nam się kolejny występ w ramach reprezentowania Nocnej Ligi w okolicznych turniejach. Już na etapie ćwierćfinału pożegnaliśmy się z imprezą w Górze Kalwarii.
Ten dzień źle się zaczął i źle się skończył. Nasz skład miał liczyć 9 zawodników, lecz kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem wypadły nam dwie osoby, a następnie – w wyniku stłuczki – kolejne dwie i na półtorej godziny do rozpoczęcia pierwszego meczu mieliśmy... pięć osób. Naprędce udało się skombinować jednego zawodnika (Khadir - dzięki!), co pozwoliło nam wziąć udział w zmaganiach, jakkolwiek powoli przestaliśmy czegokolwiek po sobie oczekiwać. Ale mimo to początek zmagań był w naszym wykonaniu niezły – najpierw pokonaliśmy 2:0 Zieloną Polanę, następnie uporaliśmy się w stosunku 2:1 z Inotm Platinum i już w trzecim spotkaniu mogliśmy zapewnić sobie wyjście z grupy. Naszym rywalem był doskonale wszystkim znany Bulbez Team, który jednak ograł nas 2:0, co spowodowało, że przed ostatnią potyczką w grupie byliśmy pod ścianą i musieliśmy wygrać z Canarinhos. Na szczęście nie mieliśmy z tym większych problemów, a klasą dla siebie był Damian Zajdowski, który wkręcał obrońców rywala w ziemię, niemal wchodząc z piłką do bramki. Tym samym skończyliśmy rozgrywki grupowe na drugiej lokacie i mogliśmy oczekiwać na ćwierćfinał.
Drużyną, która stanęła nam na przeszkodzie w drodze do strefy medalowej był Top Market, czyli zwycięzca grupy A. I niestety – chociaż przy stanie 0:0 obiliśmy w jednej akcji obydwa słupki i byliśmy piłkarsko lepsi, to za chwilę sędzia odgwizdał przeciwko nam niesłuszny rzut karny, gdzie Mateusz Lewandowski został nabity w dłoń przez innego z naszych reprezentantów. Odległość była bardzo niewielka, nie było gdzie uciec z ręką, nie mówiąc już o jakiejkolwiek intencji zagrania. Arbiter pozostał niewzruszony na naszą argumentację i za chwilę straciliśmy bramkę, a później – w konsekwencji postawienia wszystkiego na jedną kartę – drugą i to oznaczało koniec naszej przygody z turniejem. Nie zapadnie on nam w pamięci na długo i to z wielu względów. Gdybyśmy jednak dysponowali pełnym składem albo chociaż dwoma zawodnikami, którzy byli już w drodze na zawody, ale ostatecznie nie dojechali, to wydaje się, że mogłoby to wyglądać inaczej. Trudno – wierni po zwycięstwie, wierni po porażce.
W Górze Kalwarii wystąpiliśmy w składzie (obok liczba zdobytych bramek):
Stefan Necula (Adrenalina)
Khadir Besseghir (Adrenalina)
Damian Zajdowski (Marcova)
Mateusz Lewandowski (KroosDe Team)
Bartek Męczkowski (WLSP)
Mateusz Gawłowski (Marcova)
Ciężko powiedzieć, czy to nasz pierwszy i ostatni turniej na Orliku w tym roku, ale teraz skupiamy się przede wszystkim na przygotowaniach do Pucharu Polski. Mamy w planach kilka sparingów, by być odpowiednio gotowym na to, co czeka nas w połowie sierpnia.
ZOBACZ TAKŻE!
» Nocna Liga wygrywa w Tłuszczu!
» Reprezentanci NLH najlepsi w Dąbrówce!
» Zespół Nocnej Ligi trzeci w Gończyce Orlik Cup 2017!