fot. © www.nocnaligahalowa.pl

Tylko remis z Wichrem 2. Apetyty były większe.

2 sierpnia 2018, 20:06  |  Kategoria: Ogólna  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Takiego wyniku jeszcze w swojej krótkiej przygodzie z pełnowymiarowym boiskiem nie zanotowaliśmy. Po raz pierwszy poszliśmy bowiem z przeciwnikiem na bramkowy kompromis.

Po kiepskim występie z pierwszą drużyną Wichru, tym razem stanęliśmy naprzeciwko drugiej. Wydawać by się mogło, że skoro kilka dni wcześniej dość gładko poradziliśmy sobie z Orłami Zielonka, które na co dzień reprezentują ten sam poziom rozgrywkowy co na nasz środowy rywal, to z Wichrowym zapleczem pójdzie nam podobnie. Tym bardziej, że mieliśmy mocny skład, gdzie do sformułowania "optymalny" brakowało jedynie 2-3 nazwisk. Ale środowy mecz nie należał do łatwych. Drugi Wicher nie chciał być gorszy od pierwszego i chociaż z przebiegu spotkania zasłużyliśmy na zwycięstwo, to rywal walczył do końca i niemal w ostatniej chwili wyrwał nam coś, co praktycznie mieliśmy już w kieszeni...

Na powyższy stan rzeczy złożyło się kilka przyczyn. Na wstępie warto pochwalić przeciwnika, który wyraźnie przewyższał klasą piłkarską naszego ostatniego oponenta i postawił poprzeczkę naprawdę wysoko. Z kolei my po raz kolejny lubowaliśmy się w niewykorzystywaniu strzeleckich okazji. Co prawda tych bardzo klarownych nie było tak dużo jak w rywalizacji z Orłami, gdzie zawodnikiem spotkania omal nie uczyniliśmy bramkarza Bartka Muszyńskiego, ale z Wichrem nie potrafiliśmy np. wykorzystać rzutu karnego. W 45 minucie Michał Krajewski co prawda zmylił Marcina Marciniaka, ale oszukał też wszystkich obecnych na stadionie, nie trafiając piłką w światło bramki. W innej sytuacji rywale wybili futbolówkę zmierzającą do pustej siatki i tak moglibyśmy jeszcze trochę tutaj powymieniać. Być może gol uspokoiłby nasze działania, w których brakowało przede wszystkim zdrowego rozsądku. Wielokrotnie, zamiast rozszerzyć grę i poszukać wolnej przestrzeni, uparcie graliśmy na małym wycinku, co korzyści przynosiło tylko nieraz. A częściej frustrację tych, którzy czekali niekryci po drugiej stronie boiska.

W finałowej odsłonie obraz gry nie zmienił się. Można powiedzieć, że konsekwentnie wierciliśmy dziurę w murze obronnym przeciwnika, aż wreszcie przebiliśmy się na drugą stronę. Ładna akcja naszej drużyny, Kamil Kulma zagrywa do Arka Stępnia a ten pokonuje bramkarza rywali i wydaje się, że nic już nam nie grozi. To było jednak tylko złudzenie. Ponieważ nie po raz pierwszy naszym najgroźniejszym przeciwnikiem byliśmy my sami, to kilka minut później sprokurowaliśmy gola na 1:1, którego po asyście doskonale znanego z parkietów NLH Jarka Przybysza zdobył Emil Piekarek. Co więcej – Wicher poczuł krew i jeszcze przynajmniej raz zrobiło się gorąco w naszym polu karnym, a za chwilę sędzia wskazał na środek boiska i zamiast jednego zabitego, mieliśmy dwóch rannych. Bądźmy jednak uczciwi – chociaż byliśmy lepsi, to nie zachwyciliśmy. Gubią nas przyzwyczajenia z mniejszego placu i musimy zdawać sobie sprawę, że w dwa tygodnie niewiele da się z tym zrobić. Mimo to będziemy próbować, bo ambicji mamy w nadmiarze.

Nadmieńmy, że wczoraj niemal w analogicznym czasie co my, swój pierwszy mecz sparingowy rozgrywała Wisła Jabłonna. Nasz pucharowy konkurent nie dał szans Mazurowi 2 Radzymin, wygrywając 6:3. A ponieważ (jak pokazały nasze dwa ostatnie spotkania), nie jest łatwo zdobyć sześć goli przeciwko B-Klasowej drużynie, to mamy czarno na białym, jak ciężkie zadanie czeka nas 15 sierpnia. Wszystko jednak w naszych nogach.

Jeśli chodzi o strzelców goli ze środowej potyczki, jak również statystyki strzałów, rzutów rożnych czy fauli to wszystko znajdziecie już TUTAJ

ZOBACZ TAKŻE!

» Orły nie polatały, czyli powrót na zwycięską ścieżkę
» Zdmuchnięci przez Wicher...

» Kolejny wygrany sparing. Testujący Inter bez szans.
» Udany debiut Nocnej Ligi! Wygrywamy z KTS Weszło 3:1!

Komentarze użytkowników: