fot. © www.planarstudio.pl
Kontrowersje kolejki - odc.2
Pora na drugi odcinek z ciekawymi sytuacjami meczowymi. O ile tydzień temu kontrowersji było niewiele, tak teraz - naprawdę sporo.
Przede wszystkim po raz pierwszy w tym sezonie jeden z sędziów musiał podjąć trudną decyzję o tym, czy piłka przekroczyła linię bramkową czy też nie. Wielokrotnie mieliście też obiekcje dotyczące tego, czy faul był w polu karnym czy poza jego obrębem. Poniżej przyjrzeliśmy trzem sytuacjom, ale na czynniki pierwsze rozłożyliśmy też kilka innych. Pamiętajcie, że oglądając materiał na YT, możecie sobie konkretny moment dodatkowo zwolnić, najeżdżając na kołowrotek i wybierając odpowiednią wartość z menu "Szybkość".
1 sytuacja: Atomowe Orzechy - Wola Rasztowska: czy sędzia prawidłowo uznał gola zdobytego przez Janka Ryszewskiego?
Wielokrotnie oglądaliśmy powtórkę i szczerze mówiąc nie wydaje nam się (bo pewni moglibyśmy być tylko wtedy, gdybyśmy dysponowali systemem goal-line), by piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Widać, że prawa noga obrońcy próbującego wyekspediować futbolówkę jest daleko od linii bramkowej, a lewa wcale nie robi szerokiego "zamachu" i to pozwala nam myśleć, że gola nie ma. Zatrzymaliśmy sobie zresztą moment kontaktu stopy z piłką i wrażenie jest takie, iż jest ona znacznie bliżej niż słupek. Według nas sędzia tutaj spekulował, podjął decyzję "na nos", lecz w naszej ocenie była ona zbyt pochopna. W takich sytuacjach gola można uznać tylko wtedy, gdy ma się 100% pewności. Tutaj okoliczności były na tyle niejednoznaczne, iż należało grać dalej.
2 sytuacja: Na Fantazji - Adrenalina: czy arbiter słusznie nie odgwizdał rzutu karnego, a następnie faulu na bramkarzu?
Ależ kombinacja. Idźmy po kolei - najpierw dochodzi do kontrowersji związanej z kontaktem piłki z ręką obrońcy Na Fantazji. Celowo nie piszemy "zagraniem", bo tutaj nie ma żadnej celowości ze strony Radka Tabaszewskiego. Odległość jest bardzo mała, a ręka zawodnika w białej koszulce jest ułożona naturalnie, nawet jeśli nie jest przyklejona do tułowia (ona jest ułożona w ten sposób jeszcze PRZED zagraniem futbolówki przez rywala). Nie ma szans na jakąkolwiek reakcję, a jeśli takie rzeczy byśmy gwizdali, to nic tylko próbować "nabijać" przeciwników i szukać karnego. Decyzja sędziego była dobra, natomiast tego samego nie możemy chyba napisać w kontekście tego, co zdarzyło się chwilę później. Bramkarz Adrenaliny w dość ekwilibrystyczny sposób próbuje wywalczyć piłkę przed napierającym na niego rywalem i w kulminacyjnym momencie jest delikatnie odepchnięty. Nie jest to duży kontakt, trudno nawet powiedzieć czy golkiper miał pełną kontrolę nad piłką, ale tutaj nie trzeba było wiele, by wytrącić go z równowagi, co też się stało. Wydaje nam się, że sędzia powinien to zakwalifikować jako faul, chociaż zdajemy sobie sprawę, iż mogą być tutaj różne głosy. Być może wpływ na taką decyzję rozjemcy miała powszechna opinia nt bramkarza Adrenaliny, który w momencie kontaktu lubi dołożyć coś od siebie i pokazać, jak bardzo jest faulowany. Tak było też w meczu z N-BUDem i w kilku innych z poprzednich sezonów. Nie zmienia to faktu, iż tutaj raczej należało użyć gwizdka.
3 sytuacja: Antykwariat - MK-BUD: czy Adam Rosa zasłużył na czerwoną kartkę?
Nie będziemy ukrywać, że gdy zobaczyliśmy jeszcze w trakcie spotkania, że za to przewinienie sędzia pokazuje graczowi Antykwariatu "asa kier" byliśmy zdziwieni. Arbiter stwierdził, iż w pewnym sensie był to rewanż za sytuację sprzed kilku sekund, gdzie to gracz MK-BUDu wygrał walkę o piłkę, a niemogący się z tym pogodzić przeciwnik w odpowiedzi kopnął z premedytacją i nadmierną siłą Bartka Roguskiego. Co do pierwszej części tej interpretacji możemy się zgodzić - było to na pewno zagranie celowe, mające za zadanie podciąć konkurenta i uniemożliwić mu kontynuowanie akcji. Nie doszukujemy się tutaj jednak specjalnej złośliwości, bo chociaż faul był, to stoimy na stanowisku, że nie zasługiwał on na nic więcej niż żółta kartka. Nawet w zwolnionym tempie widać, iż to zwykłe podcięcie, a faulowany dołożył dużo do siebie. Trudno taki faul zestawiać z atakiem od tyłu, wślizgiem dwiema nogami, etc. Oczywiście czerwień czerwieni nierówna, lecz w tym przypadku "żółtko" spokojnie by wystarczyło.
Zgodnie z tym co napisaliśmy wyżej mamy też kilka sytuacji których nie ma w materiale video, ale znalazły się na magazynach. Po kliknięciu na link, powinny się one rozpoczynać dokładnie w opisywanych miejscach. Pierwsza z nich, to ta z meczu Burgery Nocą - N-BUD Zielonka (TUTAJ) - czy Marcin Zaremba faulował Sebastiana Spadarzewskiego w polu karnym? Szczerze? - sami nie wiemy. Być może jest delikatny kontakt prawej nogi obrońcy z prawą nogą zawodnika atakującego, ale widać też iż gracz Burgerów chyba po prostu źle ułożył prawą stopę i poślizgnął się na parkiecie, bo nie miał szans oddać uderzenia z lewej nogi i ten "zamach" spowodował, że stracił kontrolę nad własnym ciałem. Czy przy lekkiej pomocy przeciwnika? Dobre pytanie...
Druga sytuacja to mecz Multi-Medica - Marcova (TUTAJ). Tutaj mamy do oceny dwie rzeczy - czy był faul, a jeśli tak, to gdzie on nastąpił? Gracze w Fioletowych koszulkach nie mogą uwierzyć, że arbiter wskazuje na punkt karny, ale naszym zdaniem podjął on bardzo dobrą decyzję. Widać na zwolnionym tempie, że Maciek Walkiewicz kopnął Patryka Maliszewskiego, a ponieważ sytuacja miała miejsce w zagrożonej strefie, to należał się rzut wolny bezpośredni, czyli w tym przypadku - rzut karny.
Trzecia sytuacja pochodzi z meczu Al-Mar - Ostropol (TUTAJ) - pytanie jest to samo co w akapicie wyżej - czy nastąpił kontakt, a jeśli tak, to gdzie? Podopieczni Marcina Rychty byli bardzo zdziwieni, gdy arbiter nie dość, że zobaczył przewinienie Marcina Błońskiego, to jeszcze uznał, że kontakt nastąpił w "niebieskiej" strefie. Po obejrzeniu powtórki możemy mu jednak pogratulować tejże decyzji - Marcin Wojciechowski sprytnym zwodem oszukał bowiem kryjącego go zawodnika, który widać że kopnął napastnika Ostropolu, a ponieważ zwolnione tempo wyraźnie pokazuje obszar przewinienia (czyli pole karne), to wszystko jest jasne.
I jeszcze jedna wątpliwość do rozwikłania - ponownie ze spotkania MK-BUD - Antykwariat (TUTAJ) - czy Kamil Śliwowski faktycznie był faulowany przez Damiana Makarewicza? Obejrzenie powtórek nie pozostawia żadnych wątpliwości - TAK! Może się wydawać, iż gracz Antykwariatu kopnął w piłkę, ale tak naprawdę to uderzył w nogi przeciwnika, które później wprowadziły w ruch futbolówkę. Brawa dla sędziego.
Chętnie poznamy też Wasze zdanie co do powyższych wątpliwości. Możecie korzystać z modułu komentarzy, jak również opisać co myślicie na naszym FB, gdzie materiał video również został zamieszczony - TUTAJ.