fot. © www.ligafanow.pl

MARCOVIA NAJLEPSZA W TURNIEJU NOWOROCZNYM!

3 stycznia 2019, 16:57  |  Kategoria: Inne rozgrywki  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Chcieliśmy namówić Was, byście rok 2018 zakończyli na sportowo. I udało się – do trzeciej edycji turnieju noworocznego Warsaw Cup przystąpiło 48 zespołów, które rozegrały blisko 150 spotkań. Wiele z nich zapamiętamy na długo.

Wiele razy w trakcie zmagań pytaliście nas, czy są już jacyś faworyci. Uciekaliśmy od odpowiedzi i to z wielu względów. Przede wszystkim – na przestrzeni meczów kilkunastominutowych może się zdarzyć wszystko. Tutaj wystarczy szybko strzelony gol a później dobra obrona i nawet murowany kandydat do zwycięstwa, może mieć problem z odwróceniem losów spotkania. Poza tym – wiele drużyn które wzięły udział w zmaganiach było dla nas anonimowych. Zupełnie nie widzieliśmy kim są Młode Wilki, Bella Ciao czy La Zabawa, a te zespoły okazały się bardzo silne i równie dobrze to one mogły skończyć rozgrywki na podium. A o tym, jak mocno obsadzony był to turniej, niech świadczy odpadnięcie z niego już na fazie grupowej Huty, Contry, Chamów z Nieporętu, Kopaczy czy Kiepów. Wiadomo – były takie grupy, gdzie zmagania zdominowały dwa zespoły, natomiast reszcie przypadło się tej rywalizacji przyglądać. Ale były też i takie, gdzie o wszystkim decydowała mała tabela, a w niej jeden gol. Takie uroki turnieju.

Prawdziwa rywalizacja rozpoczęła się na dobre od 1/8 finału. Już w pierwszych dwóch meczach, o awansie jednej z ekip musiały decydować rzuty karne. W ten sposób z imprezą pożegnały się FC Kebavita oraz In-Plus, które musiały uznać wyższość UKS Bródno i Marcovii. W kolejnych dwóch spotkaniach tej fazy nie było już żadnych wątpliwości kto jest lepszy – AnonyMMous i TUR Ochota wypunktowały odpowiednio Bulbez i Bandę Hasana w stosunku 2:0. Później znowu dwa mecze rozgrywane równolegle i znowu dwie serie rzutów karnych. Najpierw AGD Marking ogrywają w ten sposób Młode Wilki, a jeszcze ciekawiej jest na drugim boisku. Campoeones Wąchock przegrywali bowiem z Chłopcami z Bielan już 0:3, a mimo to potrafili doprowadzić do wyrównania! To był niesamowity come back, osiągnięty przecież z jedną z najbardziej utytułowanych i doświadczonych ekip w stolicy. Z racji tej remontady, sympatia w trakcie rzutów karnych była po stronie przybyszów z Wąchocka, którzy ostatecznie wygrali wojnę nerwów 3:1 i awansowali do ćwierćfinału. Stawkę ośmiu najlepszych ekip Turnieju Noworocznego uzupełnili FC Wilanów oraz FC Po Nalewce, którzy w identycznych rozmiarach odprawili kolejno Alphę i Legioholików.

W 1/4 finału wszystkie spotkania trzymały w napięciu do ostatnich sekund. To były mecze, gdzie jedni i drudzy nie zasługiwali na odpadnięcie, ale takiej możliwości nie było. Jako pierwsi goryczy porażki zasmakowali reprezentanci UKS Bródno, odpadając po rzutach karnych z Marcovią. Lada moment tego samego uczucia doświadczyli Anonimowi, którzy chociaż dźwignęli się ze stanu 0:2 z TURem Ochota, to w końcówce stracili gola i mimo ogromnej determinacji nie zdołali doprowadzić do kolejnego wyrównania. W rywalizacji AGD Marking z Campeones, faworytów upatrywaliśmy w tych drugich, którzy na fali sukcesu nad CHzB mieli dość gładko odprawić zawodników ze Słupna – nic z tych rzeczy! W regulaminowym czasie był remis, a w karnych Rafał Kreduszyński obronił więcej strzałów niż jego vis-a-vis i AGD zameldowało się w półfinale. Lada moment tej samej sztuki dokonali gracze FC Po Nalewce, którzy w trudnym dla siebie meczu okazali się ciut lepsi od Maćka Pawlickiego i spółki, czyli Wilanowa.

Półfinały również rozgrywaliśmy na dwóch boiskach równolegle. I tak naprawdę zobaczyliśmy dwa skrajnie różne spotkania – w jednym FC Po Nalewce dali łupnia Markingowi, wyraźnie zmęczonemu poprzednimi pojedynkami, z kolei na boisku A doszło do niezwykle heroicznego starcia, w którym Marcovia – dość niespodziewanie – wygrała z TURem. Ci drudzy ostatnich kilka minut niemal w całości spędzili na polu karnym przeciwników, ale nie potrafili znaleźć sposobu na skonsolidowaną defensywę zespołu Bartka Świniarskiego. A skoro Marcovia była w stanie odeprzeć ataki TURa, to zdrowy rozsądek podpowiadał, że w wielkim finale ten zespół też nie jest bez szans przeciwko FC Po Nalewce. I faktycznie! Ekipa z Marek chociaż przez znakomitą większość spotkania musiała odpierać ataki rywali, to robiła to z chirurgiczną precyzją. Chłopaki zablokowali niezliczoną liczbę strzałów, przechwycili mnóstwo piłek lub zdołali je wybijać spod samych stóp swoich konkurentów dosłownie w ostatniej chwili. A jedyną bramkę zdobyli przy delikatnej pomocy bramkarza Po Nalewce i chociaż przegrywający postawili w końcówce wszystko na jedna kartę, to nie byli w stanie zmusić do kapitulacji świetnie dysponowanego Łukasza Świdnickiego. I stało się! Końcowy gwizdek oznajmił, że to MARCOVIA WYGRAŁA TRZECIĄ EDYCJĘ TURNIEJU NOWOROCZNEGO! Ten zespół nie grał najbardziej efektownej piłki, ale nie było z kolei innej drużyny w rozgrywkach, która grałaby równie efektywnie. O tym, ile energii chłopaki włożyli w ten sukces niech świadczy fakt, że gdy sędzia oznajmił iż finał dobiegł końca, to triumfatorzy nie mieli siły się cieszyć. Większość z nich albo przykucnęła albo wręcz padła na murawę, tak bardzo była wykończona. Wtedy pewnie jeszcze do nich nie docierało, że okazali się lepsi od 47 innych zespołów. Drużyn, w których nie brakowało zawodników z pierwszej ligi, albo takich, którzy mają na swoim koncie bramki w Ekstraklasie. To wielki sukces tego zespołu, który przy okazji potwierdził prawdomówność kapitana. Bartek Świniarski zapewniał nas, że na turniej będzie miał bardzo dobry skład i słowa dotrzymał. Może nie były to nazwiska z „pierwszych stron gazet”, ale to z nich powstała DRUŻYNA, która nie miała sobie w Rembertowie równych.

Dodajmy, że trzecie miejsce przypadło ostatecznie TURowi, który w małym finale zdemolował AGD Marking, czym nieco osłodził sobie półfinałową wpadkę. Drużynie ze Słupna, mimo dwóch wysokich porażek w ostatnich spotkaniach należą się jednak słowa uznania, bo sam awans do TOP 4 to wielki wyczyn, który pokazuje potencjał tej ekipy.

Dodajmy, że obydwie statuetki indywidualne powędrowały do zawodników zwycięskiej drużyny. Najlepszym bramkarzem uznaliśmy Łukasza Świdnickiego, natomiast zawodnikiem Kacpra Lachowicza, który często był jedynym zawodnikiem linii ataku Marcovii, ale dzięki umiejętnościom gry tyłem do bramki, wielokrotnie dawał oddech swoim kolegom, a przy okazji zmuszał do ciągłej gotowości defensywę przeciwników. Nie byłoby sukcesu zespołu z Marek, gdyby nie jego doskonała postawa.

I tak oto trzeci Warsaw Cup przeszedł do historii. Nie był on rekordowy pod względem liczby zawodników, ale pod kątem umiejętności - stał na zdecydowanie najwyższym poziomie ze wszystkich dotychczasowych. Cieszą nas również Wasze słowa odnośnie organizacji. Staraliśmy się, by wszystko było dopięte na ostatni guzik i jeśli za rok spotkamy się przynajmniej w podobnej liczbie, to uznamy, że skoro do nas wracacie, oznacza to iż ze swoich obowiązków wywiązaliśmy się przynajmniej dobrze. Swoją cegiełkę do sprawnego przeprowadzenia zawodów dołożyli także sędziowie, którym przyszło pracować prawie 14 h, a mimo to pod sam koniec zmagań, nie odpuszczali żadnej akcji i wciąż byli w ruchu. Dziękujemy też wszystkim osobom z organizacji i tym którzy w nawet najmniejszym stopniu przyczynili się do sprawnego przeprowadzenia zmagań. To był naprawdę dobry turniej, który z racji świetnej atmosfery i wysokiego poziomu jeszcze długo pozostanie w naszej pamięci.

Co do zdjęć, to pojawią się one na naszym FB już wkrótce. Film, w którym wielu z Was wystąpiło i w którym nie zabraknie pięknych goli czy koronkowych akcji, swoją premierę znajdzie w ciągu najbliższych dwóch tygodni. W oczekiwaniu na niego podtrzymujcie jednak formę, bo już 26-27 stycznia zapraszamy Was na kolejną edycję Halowego Pucharu Fanów (więcej info TUTAJ). Tym którzy wezmą w niej udział mówimy więc do zobaczenia – z pozostałymi mamy nadzieję zobaczyć się za rok. Albo i wcześniej... ;)

Komentarze użytkowników: