fot. © www.nocnaligahalowa.pl

Opis i retransmisja 6.kolejki 1.ligi!

5 lutego 2024, 03:17  |  Kategoria: Video  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Tak krótkich opisów i to w 1.lidze dawno już nie było. Ale o czym tu pisać, gdy w tylko dwóch przypadkach był jakikolwiek sens rozgrywania drugiej połowy spotkania.

Jednym z meczów, który w pewnym sensie nie zawiódł, był ten z godziny 20:05. Liderująca Propertica podejmowała rozpędzający się Al-Mar. A skoro Al-Mar, to mogliśmy oczekiwać emocji, bo bez względu na to, czy chłopaki wygrywają czy przegrywają, to spotkania z ich udziałem dobrze się ogląda. Poza tym w zespole urósł apetyt na dobry wynik, a Propertica miała być kolejną dużą rybą, złowioną przez Marcina Rychtę i spółkę. Perspektywy na zwycięstwo były tym większe, że Mateusz Trąbiński mógł skorzystać tylko z pięciu zawodników. W drużynie nominalnych gospodarzy nie było więc ani jednego rezerwowego, a wśród tych pięciu śmiałków brakowało choćby Juliana Świątka. Ale i Al-Mar miał swoje problemy – Łukasz Flak jest kontuzjowany, a Dominik Ołdak nie dał rady urwać się z treningu. To zmniejszało siłę ognia drużyny z Wołomina, ale ich atutem mogła być szersza ławka, która zwłaszcza w drugiej połowie mogła odegrać niebagatelną rolę. I może by tak było, gdyby to spotkanie miało wysoką intensywność. Tymczasem Propertice nigdzie się nie spieszyło i spadek energii w tym zespole następował powoli. Al-Mar też nie forsował tempa i w pierwszych 15 minutach nic szczególnego się nie działo. Dopiero końcówka tej odsłony okazała się ciekawa. Najpierw Propertica sprytnie rozegrała rzut wolny i wyszła na prowadzenie, ale szybko odpowiedział Mateusz Błoński. Z kolei w 18 minucie żółtą kartkę zobaczył Mateusz Gawłowski i po kolejnym stałym fragmencie gry lider tabeli znów był o gola z przodu. Wynik 2:1 utrzymał się do przerwy, a po niej kulminacyjny moment nastąpił w 25 minucie. Wtedy wychodzącego na czystą pozycję rywala sfaulował Mateusz Gawłowski, otrzymał drugie żółtko i postawił Al-Mar w trudnej sytuacji. Grając o jednego mniej gracze w beżowych koszulkach nie potrafili utrzymać jednego gola straty. Dali sobie wbić dwie bramki, a gdy siły się wyrównały, Mateusz Trąbiński pokarał ich po raz piąty. I mecz się skończył. Al-Mar nawet grając 5 na 5 nie był w stanie zdobyć choćby jednej bramki w drugiej połowie, z kolei Propertica była zabójczo skuteczna i po golu Mateusza Derlatki wygrała w hicie kolejki aż 6:1. Taki wynik, zważywszy na okoliczności, to duży sukces triumfatorów. Duża w tym zasługa planu taktycznego, czyli oddania piłki rywalowi, który nie mając okazji, by wykorzystać szybkość Patryka Czajki, nie był specjalnie groźny. Dlatego nawet gdyby Mateusz Gawłowski nie wyleciał z boiska, to w naszej ocenie niewiele by to zmieniło, bo przegrani nie dali wielu argumentów by sądzić, że w komplecie zdziałaliby więcej. Rywale wiedzieli jak ich zneutralizować i udowodnili, że nieprzypadkowo są tu gdzie są. Ten wynik daje im praktycznie pewne podium, co już należy uznać za sukces. Teraz ze spokojem można powalczyć o więcej. Al-Mar został natomiast trochę wyhamowany, lecz biorąc pod uwagę terminarz, nie skreślalibyśmy go w kontekście walki o brąz. Co prawda trzeba liczyć na aż dwa potknięcia Offsidu, ale grafik trzykrotnych mistrzów NLH jest akurat bardzo wymagający. Dlatego Al-Mar musi robić swoje i cierpliwie czekać na rozwój wypadków.

41 sekund – tyle z kolei było emocji w rywalizacji AbyDoPrzodu z Gold-Dentem. Nie dość, że i tak nie spodziewaliśmy się tutaj cudów, bo zespół z Duczek był murowanym faworytem, to jakiekolwiek nadzieje związane z wyrównanym pojedynkiem uleciały błyskawicznie. Jak do tego doszło? W Gold-Dencie nie było bramkarza – kontuzjowany jest Michał Dudek, brakowało zastępującego go Alka Grabka i w tych okolicznościach funkcję lotnego golkipera wziął na siebie Przemek Tucin. No i niestety – bardzo szybko popełnił on stratę, którą chciał za wszelką cenę naprawić. Niepotrzebnie, bo spokojnie mógł odpuścić Artura Radomskiego i pozwolić mu zdobyć łatwego gola. Zamiast tego pozbawił go realnej szansy na bramkę, łapiąc piłkę w ręce przy kontakcie z parkietem. Sędziowie nie mieli wyjścia – czerwona kartka. Stało się jasne, że jest po meczu. Dentyści stracili bramkarza, w jakimś stopniu stracili też swojego najlepszego obrońcę, bo Kuba Spychaj musiał wejść między słupki i tutaj nie było nadziei, że coś uda się ugrać. AbyDoPrzodu wykorzystało przewagę zawodnika, zbudowało sobie bezpieczny bufor bramkowy i do samego końca spotkania kontrolowało sytuację. Szczęście w nieszczęściu Gold-Dentu, że trafili na zespół, który chciał tylko wygrać, a nie nastrzelać bramek, bo wtedy skończyłoby się to bardzo źle. Ostatecznie faworyci triumfowali 7:3 i w żadnym momencie spotkania nie musieli się czegokolwiek obawiać. Trochę im jednak współczujemy, bo nie mają w tym sezonie szczęścia do wyrównanych spotkań. Oby te które pozostały im w rozpisce, były pod tym kątem bardziej atrakcyjne. Co do Gold-Dentu, to niestety nie dał sobie tutaj żadnych szans. Z pozytywów można pochwalić młodzież w tej drużynie, bo Krystian Gałązka, Przemek Przychodzeń i Antek Kowalczyk zaprezentowali fajne umiejętności, chociaż nie wolno nam zapominać, że rywal nie grał na 100%. Co dalej z Dentystami? Muszą szukać punktów gdzie się da, bo na ten moment – bez względu na to co sugeruje na tabela – są na miejscu spadkowym. Tylko czy z Al-Marem, Wesołem i In-Plusem są w stanie cokolwiek ugrać? Będzie ciężko, ale najważniejsze, by Gold-Dent sam nie utrudniał sobie życia.

Poprzedni mecz trzymał w napięciu przez niecałą minutę. Kolejny przez trzy. Starcie In-Plusu z Kartonatem trudno nawet nazwać rywalizacją, bo zespół Wojtka Kuciaka przyjechał na to spotkanie z tylko jednym rezerwowym, bez bramkarza i już w dwóch pierwszych akcjach stracił dwa gole. Sam fakt, że między słupkami stanął Wojtek Kuciak, który w Nocnej Lidze nie grał od wielu lat, stanowił akt totalnej desperacji dawnego Fil-Polu. A In-Plus, jak na złość, przyjechał akurat w mocnym zestawieniu i zamierzał powetować sobie tym spotkaniem wiele wcześniejszych niepowodzeń. No i rozbił rywala w pył. Po 20 minutach było 5:0, a potem, mimo że do Kartonatu dojechał Adam Janeczek, dystans się powiększał. Mecz bez jakiejkolwiek historii, w którym przegrani doświadczyli dwucyfrówki i nawet nie wiemy, czy można powiedzieć, że powalczyli. Widać było zniechęcenie, frustrację, czasami odpuszczanie. Z drugiej strony – czy można się dziwić? To spotkanie trochę symbolizuje ten sezon w ich wykonaniu, który poza jednym akcentem z Gold-Dentem, nadaje się do kosza. In-Plus trochę natomiast odżył. Przyjście Rafała Polakowskiego pobudziło zespół, który dzięki tej wygranej jest praktycznie pewny utrzymania. O więcej powalczyć będzie trudno i tak naprawdę nie ma co za daleko wybiegać w przyszłość, tylko kolejnymi zwycięstwami należy systematycznie odbudowywać zaufanie nadszarpnięte poprzednimi występami. Bo w tej kwestii jest jeszcze sporo do zrobienia.

Teraz przechodzimy do potyczki, która nie zapowiadała się jako hit, a okazała się najlepszym widowiskiem 6.kolejki. Odchodzący mistrz czyli Wesoła podejmował Łabędzie. Wygrany z tej pary praktycznie zapewniał sobie utrzymanie, więc stawka była spora, a smaczku rywalizacji dodawała osoba Damiana Krasnodębskiego, który rok temu grał w Łabędziach, a teraz wystąpił po drugiej stronie barykady. Wesoła, w przeciwieństwie do poprzedniego starcia z Propertiką miała naprawdę niezły skład, w którym po raz pierwszy zobaczyliśmy Mikołaja Prybińskiego. W Łabędziach nie mógł zagrać wykartkowany Kamil Kajetaniak, który jednak przyjechał na mecz i starał się wspierać kolegów z ławki rezerwowych. A jak wyglądał sam mecz? W pierwszej połowie strzelanie rozpoczęło się szybko, bo już w 3 minucie wspominany wcześniej Damian Krasnodębski zmienił wynik na 1:0. Radość nie trwała długo, bo w 7 minucie Damian Krzyżewski podał piłkę wprost pod nogi Adriana Raczkowskiego, a ten wykorzystał prezent i skierował futsalówkę do pustej bramki. Więcej bramek nie zobaczyliśmy w premierowej części spotkania, z kolei druga długo toczyła się pod dyktando Wesołej. Przewaga w posiadaniu piłki była spora, co przełożyło się na rezultat. W 27 minucie użytek ze swojej lewej nogi zrobił Karol Bienias, a 180 sekund później Damian Krzyżewski zrehabilitował się za jedną z poprzednich wpadek i fantastycznym uderzeniem w samo okienko, nie dał szans swojemu vis-a-vis. Dwa gole różnicy na tym etapie spotkania to była spora różnica. Ale Wesoła sama postanowiła podłączyć do prądu przeciwników. W 34 minucie nieporozumienie w jej szeregach wykorzystał Przemek Laskowski, który podobnie jak Adrian Raczkowski, nie miał problemów z wstrzeleniem piłki do pustej bramki. I o ile te dwa gole były efektem prezentów, tak ten na 3:3 to już dobra zespołowa akcja, w której Damian Bąk podawał, Marcin Czesuch strzelał i dość niespodziewanie Łabędzie były o kilka chwil od bardzo cennego punktu, na który niewiele wskazywało. Wesołej remis nie odpowiadał zupełnie, więc łatwo się domyślić, jak wyglądały ostatnie fragmenty spotkania. Łabędzie dobrze się jednak broniły i wydawało się, że dowiozą remis do końcowej syreny. Inne plany miał Dawid Brewczyński. Na kilka sekund przed zakończeniem spotkania pokusił się o świetny rajd, który rywale zatrzymali nieprzepisowo tuż przed linią pola karnego. Do piłki podszedł Patryk Jach, podał ją do Karola Bieniasa, ten zwrócił ją z powrotem do nadawcy, a kapitan Wesołej uderzył na bramkę i piłka zatrzepotała w siatce! Na zegarze były wówczas 4 sekundy do końca meczu i nie było szans, że Łabędzie w tak krótkim okresie pokuszą się o odpowiedź. A szkoda, bo swoją postawą zasłużyły na punkt. Był to bowiem mecz na remis. Owszem, obrońcy tytułu mieli przewagę optyczną, natomiast Łabędzie potrafiły się odgryzać i o wszystkim zdecydował błysk Dawida Brewczyńskiego. Wesoła tym zwycięstwem zyskała spokój przed ostatnimi meczami, ale liczymy, że w nich również wykaże taką chęć zwycięstwa, jak w ostatnich sekundach czwartkowej potyczki. Łabędzie muszą z kolei poczekać z podstemplowaniem utrzymania, jednak nie wierzymy, by w tej kwestii mogła im się stać jakakolwiek krzywda. I jeśli w najbliższej serii pokonają Tubę, to plan minimum na ten sezon będą mogli odhaczyć.

A propos Tuby, to krótkie będzie podsumowanie jej spotkania z Offsidem. Nie liczyliśmy na wiele, wiedzieliśmy że rywal jest dla nich za silny, ale nie spodziewaliśmy się, że ekipa z Rembertowa, która miała całkiem niezły skład, przegra aż jedenastoma bramkami. Rywal błyskawicznie pozbawił ich złudzeń, bo już po 10 minutach prowadził 3:0. W Offsidzie nastawienie było takie, że skoro już przyjechaliśmy na mecz o 23:00, to nie po to, by potruchtać, ale żeby troszkę się zmęczyć, bo wtedy lepiej się śpi. Szczególną chęć do gry wykazywał Janek Szulkowski, który łącznie zdobył aż siedem bramek, czyli połowę dorobku swojego zespołu. Tuba łącznie zaliczyła trzy trafienia, natomiast zwłaszcza w drugiej połowie wielu zawodników odpuściło rywalizację, jakby obojętny był im wymiar kary. Skończyło się więc pogromem, który co prawda nie pieczętuje jeszcze losów Tuby, ale powoduje, że tej drużyny kompletnie nam nie żal, jeśli chodzi o perspektywę spadku. Jesteśmy bowiem przekonani, że znaleźlibyśmy kilkanaście zespołów z niższych lig, które postawiłyby tutaj trudniejsze warunki Offsidowi, a już na pewno bardziej by im się chciało. Szkoda. Jedyny pozytyw to powrót do gry Mateusza Nowaczyńskiego, który zdobył nawet bramkę i oby to był początek jego pełnowartościowego comebacku do NLH. Co zaś tyczy się Offsidu, to te trzy punkty pozwoliły mu zwiększyć dystans od Al-Maru i jednocześnie zachować matematyczne szanse na złoto. A już w najbliższy czwartek podejmie Propertikę i widzimy to wszystko w ten sposób, że mistrzem może i Offside nie zostanie. Ale skoro może potencjalnemu mistrzowi udowodnić, że jest od niego lepszy, to o jego motywację jesteśmy spokojni.

Retransmisję wszystkich spotkań pierwszej ligi (z komentarzem) można obejrzeć poniżej. Video jest dostępne w jakości HD. Wystarczy że kołowrotkiem ustawicie opcję 1080p60 HD i będziecie mogli cieszyć wzrok najwyższej jakości obrazem. Za każdą subskrypcję czy polubienie materiału na stronie YouTube - z góry dziękujemy! Jednocześnie prosimy Was o weryfikację statystyk z Waszych meczów - jeśli znajdziecie jakiś błąd, to prosimy o jak najszybszą informację.

Komentarze użytkowników: