fot. © planarstudio.pl

PIASKI ZWYCIĘZCĄ NLH FORBET CUP!

28 listopada 2016, 00:00  |  Kategoria: Inne rozgrywki  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Drużyna Artura Trojanowskiego wygrała w swoim debiucie kolejną odsłonę naszych corocznych zmagań.

Do Zielonki przyjechały łącznie 43 zespoły. Jeden nie dojechał – to The Gunners. Jak kiedyś zobaczycie identyczną nazwę w rozpisce innego turnieju, to pamiętajcie, że możecie się ich obecności nie doczekać. Nie ma jednak co tracić czasu na nieobecnych. 43 to i tak fenomenalny wynik i oczywiście większa satysfakcja dla zwycięzców, którzy w pokonanym polu pozostawili aż 42 ekipy. Zanim jednak kilka słów o wielkim finale, prześledźmy kolejno wszystkie grupy.

GRUPA A

W pierwszej grupie prym wiodła Niespodzianka. Podopieczni Marcina Boczonia wygrali wszystkie mecze, stracili tylko jednego gola i nie mieli najmniejszych problemów z awansem. O drugie miejsce toczyła się walka – początkowo najlepiej stały akcje Auto-Szyb, które wygrały dwa pierwsze mecze, lecz w najważniejszym spotkaniu ulegli Hasaczom i to młodzi zawodnicy z Kobyłki mogli się cieszyć z promocji. Większej roli w grupie nie odegrali Bad Boys, natomiast żadnej FC Hasz. Drużyna Piotrka Dudzińskiego okazała się dostarczycielem punktów i bramek.

GRUPA B

Andromeda i Mazowsze Warszawa zdominowały zmagania w grupie B. Rywale nie mogli na nich znaleźć recepty i losy pierwszego miejsca musiały się wyjaśnić w bezpośredniej potyczce. A w tej padł bezbramkowy remis, który z pozycji lidera promował Andromedę. Trzeba jednak przyznać ekipie Mazowsza, że grała bardzo fajny i przyjemny dla oku futsal. Fakt, że gro zawodników zespołu było niesłyszących, nie sprawiało im żadnego problemu. Pozostałe zespoły w tej stawce były jakby w innej lidze. Eleganckie Chłopaki jak sami stwierdzili po turnieju – chyba halowcami nie zostaną, Anin Team – mimo dużej ambicji – zajął ostatnie miejsce, a The Reds zabrakło trochę szczęścia, bo z faworytami przegrywali minimalnie i musieli się zadowolić trzecią lokatą.

GRUPA C

Grupa C również należała do tej, gdzie już po pierwszych spotkaniach było jasne, kto wywalczy promocję, a kto będzie bił się o uniknięcie ostatniej lokaty. Sami Swoi i Piaski byli absolutnie poza konkurencją. Jedni i drudzy wygrywali swoje mecze pewnie i wysoko, a w bezpośrednim starciu Swojacy okazali się minimalnie lepsi. Trzecia pozycja przypadła Green Team, czwarta Orłom Team, a stawkę zamknął zespół DJ. Podopiecznym Mateusza Żurkowskiego nie udało się więc powtórzyć osiągnięcia sprzed roku, gdzie wyszli z grupy i mieli okazję grać u nas nie tylko w sobotę, ale też w niedzielę.

GRUPA D

W miarę wyrównana była z kolei grupa D. Celowo piszemy „w miarę”, bo Robotnicy, a więc obrońcy tytułu, nie mieli dla nikogo litości i wygrali komplet meczów, nie tracąc nawet gola! Ale już rywalizacja o drugie miejsce toczyła się do ostatniego gwizdka. Ostatecznie wyścig wygrał Al-Mar, który wygrał 3:1 z Wyszków FC i spowodował, że ferajna Sebastiana Geskiego zajęła w tym przypadku najgorsze z możliwych, czyli trzecie miejsce. Ale mimo odpadnięcia, po chłopakach ubranych na niebiesko widać było jakość i być może z innej grupy osiągnęliby awans. Ambicji nie możemy również odmówić Reb-Budowi Klembów. Podopieczni Czarka Sasina walczyli o każdy centymetr parkietu i wynieśli z zawodów cenne doświadczenie. W Krwiożerczych Pomidorach nie sposób z kolei nie wyróżnić bramkarza – Adriana Kloskowskiego. Liczba jego skutecznych interwencji była niebywała, ale wiadomo, że golkiper sam meczu nie wygra. Tylko jeden punkt zasilił z kolei konto Nauki Jazdy u Sławka. Apetyty były chyba większe, lecz boisko brutalnie to zweryfikowało.

GRUPA E

Kto by przypuszczał, że to właśnie w tej stawce znajdą się dwaj z trzech medalistów całej imprezy? A tak się stało. Tarczyn i Ostropol okazali się tutaj najlepsi, chociaż długo szansę na awans zachowywali przedstawiciele 600 Kilo. Po trzech meczach zespół Pawła Kłoskowicza miał komplet „oczek”! I chyba sam był tym faktem nieco zaskoczony. Później zabrakło już jednak sił i skończyło się na trzecim miejscu, co w tym przypadku było i tak sporym osiągnięciem. Zupełnie zawiedli natomiast Weterani. Drużyna, która rok temu zajęła czwarte miejsce w NLH CUP, tym razem szybciutko pozbawiła się marzeń o podobnym wyniku. Porażki w dwóch pierwszych meczach wybiły też z głowy sukces Alko-Bandzie, z kolei Swobodna Przestrzeń to ekipa na dorobku, która mogła się jedynie uczyć od bardziej doświadczonych przeciwników.

GRUPA F

W ostatniej sobotniej grupie dość niespodziewanie najlepsi okazali się przedstawiciele Adrenaliny. Może i w swojej grze nie byli widowiskowi, lecz diabelsko skuteczni. W sumie zdobyli tylko cztery gole, co i tak pozwoliło im wygrać aż trzy spotkania. Tuż za nimi uplasowali się Cykacze. Obóz Damiana Bedynka zaskoczył intensywnością gry i szerokiem składem, gdzie każdy biegał i dawał z siebie wszystko. Tego samego zabrakło w Team4Fun – tutaj za dużo było gry na stojąco, ale skład jaki zebrał Łukasz Mróz widział się na oczy po raz pierwszy i trudno było od zawodników czegokolwiek wymagać. Tylko jeden mecz przegrała z kolei Ekipa Organizatora, ale trzy remisy to zdecydowanie za dużo, by myśleć o promocji. A tylko jedno „oczko” stało się udziałem JSJ Development. Od nich wymagaliśmy więcej, lecz taki kubeł zimnej wody przed Nocną Ligą chyba się chłopakom przyda.

GRUPA G

Niedzielne grupy miały być silniejsze niż sobotnie i takie faktycznie były. I tutaj zdarzały się od czasu do czasu wysokie wyniki, ale nie tak często, jak w meczach sobotnich. Ostatecznie stawkę „G” wygrał debiutujący u nas Radex Siennica. Bardzo mocna drużyna, która pozostałych rywali rozłożyła na łopatki przede wszystkim swoim zgraniem. Druga lokata przypadła Pubowi Offside, który zajął ją pokonując w decydującym starciu Warsaw Team. Za zwycięskim duetem mieliśmy zaś tercet zespołów z sześcioma punktami i można było odnieść wrażenie, że w innych grupa takie ekipy jak wspomniany Warsaw Team czy Joga Finito, byłyby znacznie wyżej. W tym wszystkim zupełnie nie odnalazł się z kolei SEMP Zielonka. Chłopaki naprawdę umieli grać w piłkę, lecz warunkami fizycznymi czy doświadczeniem znacznie ustępowali swoim oponentom. Mamy jednak nadzieję, że się nie zrażą, bo w tej grupie ciężko było cokolwiek ugrać.

GRUPA H

W ostatniej z ośmiu grup eliminacyjnych najlepsze wrażenie zrobili Techniczni. Drużyna Pawła Brodzika nie przegrała ani razu i zasłużenie zostawiła w tyle piątkę rywali. Nam podobała się szczególnie postawa Wojtka Sidoruka, który strzelał większość bramek dla ekipy w pomarańczowych koszulkach. Tuż za Technicznymi znalazła się Blok Ekipa. Zespół braci Gomulskich miał ciężki początek, lecz rozkręcał się z meczu na mecz i dołączył do grona 16 najlepszych ekip turnieju. Kolejne dwa miejsca w tej grupie zajęły drużyny z Marek – Kanonierzy i In-Plus. Piąta lokata przypadła The Gunners, chociaż zgodnie z tym co pisaliśmy - oni w Zielonce się nie zjawili. W ich miejsce daliśmy pograć Malinie, ale podopieczni Piotrka Radomskiego nie mieli już sił po meczach poprzedniej grupy i nawet nie łudzili się, że mogą osiągnąć awans. Zmagania zupełnie nie potoczyły się zaś po myśli Ekipy Szczeniaków. 0 punktów i tylko dwa strzelone gole. Ale przyszłość na pewno przed nimi.

GRUPY 1/8 FINAŁU

W tych grupach nie było już przelewek. Tutaj każde niepowodzenie mogło się skończyć bardzo źle. Nic nie robiła sobie z tego Niespodzianka, która w pierwszej z nich ponownie zdystansowała konkurencję. Najpierw zwycięstwo z Mazowszem, później z Cykaczami a na końcu z Tarczynem. Cykacze szans na awans pozbawili się z kolei sami, bo na pierwsze spotkanie nie dotarli. Skorzystał z tego Tarczyn, który dostał walkowera, później zremisował z Mazowszem i finalnie wyprzedził Damiana Bieniaka i spółkę lepszą różnicą bramek.

W drugiej grupie szybko pod ścianą postawił się Radex. Ekipa z Siennicy przegrała z Blok Ekipą i po pierwszej kolejce zajmowała ostatnie miejsce. Ale później wysoko wygrała z Al-Marem i w trzeciej serii wystarczał jej remis z Samymi Swoimi. Co ciekawe – Swojaków podział punktów również satysfakcjonował, co spowodowało, że przy stanie 1:1 nikt już tempa nie forsował. Ucierpiał na tym Al-Mar, który skończył na trzeciej pozycji, a w atmosferze wzajemnych niesnasek turniej zakończyła Blok Ekipa.

Awans do ćwierćfinału wywalczyli również przedstawiciele Nocnej Ligi – Andromeda i Ostropol. Ale łatwo nie było – co prawda jedni i drudzy wysoko wygrali pierwsze mecze, ale później zaczęły się schody. Andormeda poległa z Ostropolem, a ten w swoim trzecim meczu sensacyjnie przegrywał z Hasaczami. W porę się jednak obudził i obeszło się bez niespodzianki. Szkoda na pewno Hasaczy, bo ta młoda ekipa zostawiła na parkiecie wiele zdrowia i nie mamy wątpliwości, że w kolejnych edycjach turnieju może być w ścisłej czołówce.

Wielkie emocje towarzyszyły z kolei zmaganiom czwartej stawki. Tutaj już w pierwszym pojedynku premierowe punkty stracili Robotnicy. Obrońcy tytuły zremisowali z Piaskami, a następnie podzielili się punktami z Pubem Offside. Byli jednak w tej komfortowej sytuacji, że pokonując Technicznych zapewniali sobie awans i zrobili to bez najmniejszych przeszkód (7:1). Z kolei w meczu między Offsidem i Piaskami iskrzyło od początku. Pub objął prowadzenie, ale później stracił gola, a w końcówce jeszcze jednego i musiał pożegnać się z turniejem. I tym sposobem w imprezie zostało nam już tylko osiem drużyn.

ĆWIERĆFINAŁY

Zaczęły się więc mecze z kategorii „przegrywający odpada”. Najpierw na parkiet wyszły Niespodzianka i Radex. Faworytów upatrywaliśmy w markowianach, ale rywale pokazali, że nieprzypadkowo znaleźli się w tej strefie i wygrali 1:0! Rafał Barzyc próbował jeszcze indywidualnymi akcjami przechylić losy spotkania na rzecz dwukrotnych triumfatorów NLH CUP, lecz jego wysiłek spełzł na niczym.

Później oglądaliśmy dwa łudząco podobne mecze. Zarówno Sami Swoi jak i Robotnicy prowadzili w nich 2:1 na kilkanaście sekund przed końcem. Wystarczyło tę skromną różnicę jednej bramki dowieźć, lecz wiadomo, że łatwo się mówi. Zamiast tego rywale, czyli w tym przypadku Tarczyn i Ostropol zdobyli gole i mieliśmy rzuty karne. Tutaj lepsi okazywali się ci, którzy w ostatniej chwili ratowali wynik w regulaminowym czasie gry.

Seria strzałów ze stojącej piłki nie była z kolei potrzebna w czwartym ćwierćfinale. Tutaj Andromeda – chociaż prowadziła – przegrała 1:2 z ekipą Artura Trojanowskiego. Piaski imponowały na naszych zawodach umiejętnością niezałamywania się okolicznościami i nawet przegrywając, potrafiły się podnieść. W ich szeregach nie do zatrzymania był Jacek Kaczorek i gdy tylko piłka była na jego lewej nodze, od razu robiło się niebezpiecznie. Chociaż w tym meczu gola na 1:1 zdobył akurat uderzeniem z prawej.

PÓŁFINAŁY

W pierwszym meczu o finał spotkały się Radex Siennica i Ostropol Stanisławów. Zawodnicy z tych zespołów znają się doskonale – nie raz rywalizowali czy to na parkiecie czy zielonej murawie. Ta znajomość powodowała, że ciężko było się czymkolwiek zaskoczyć i w regulaminowym czasie skończyło się remisem 1:1. Znów o losach pojedynku decydowały więc karne i po raz kolejny szczęście dopisało w nich ekipie ze Stanisławowa. Radexowi przyszło więc czekać na przeciwnika w starciu o brąz.

A został nim BS Tarczyn. Chłopaki w zielonych koszulkach nie sprostali Piaskom i przegrali w stosunku 1:2. W ich poczynaniach było trochę za dużo chaosu a po końcowym gwizdku widać było ogromne rozczarowanie. A przecież trzeba się było szybko ogarnąć, bo po zaledwie po kilku minutach przerwy, należało stanąć do rywalizacji o pudło.

MECZ O 3 MIEJSCE

Z racji tego, że BS Tarczyn miał ledwie kilka chwil by złapać oddech, wydawało nam się, że Radex spokojnie wypunktuje zmęczonych przeciwników. Ale nic z tego! Determinacja ekipy Kamila Jaworskiego była niesamowita i dzięki heroicznej postawie, jak również kapitalnym umiejętnościom indywidualnym (poczekajcie na video z bramką Czarka Kura!), to właśnie ekipa Banku Spółdzielczego mogła się cieszyć ze zwycięstwa. Radex pozostał więc bez medalu, chociaż tym co zaprezentował na przestrzeni całego dnia, na pewno zasłużył na więcej.

WIELKI FINAŁ

W decydującym meczu stanęły po dwóch stronach barykady Ostropol i Piaski. Ekipy, które w niedzielę nie przegrały ani jednego spotkania i co więcej – nawet w finale smaku porażki de facto nie zaznały. Po 10 minutach gry był bowiem remis i wtedy rozpoczęła się wojna nerwów. Piłka została ustawiona na szóstym metrze i strzały z tej odległości rozpoczęli zawodnicy ze Stanisławowa. Mateusz Łysik – GOL! Odpowiada Artur Trojanowski – GOL! Maciek Napieraj jako trzeci i... broni Maciek Marschall! Do futbolówki podchodzi Karol Cimochowski i nie myli się! 2:1 dla Piasków i ostatnia seria! Marcin Wojciechowski trafia i jeżeli Jacek Kaczorek uczyni to samo, to nastąpi koniec. Gwizdek sędziego, baaardzo długi rozbieg i GOOOOOOOOOOOOL! PIASKI TRIUMFATOREM CZWARTEJ EDYCJI NLH FORBET CUP! WIELKIE GRATULACJE!

A później było już rozdanie nagród. Te indywidualne trafiły do Jacka Kaczorka (króla strzelców), Pawła Reszki z BS Tarczyn (najlepszego bramkarza) i Mateusza Łysika z Ostropolu (MVP). Wszystko możecie już zobaczyć na zdjęciach, które właśnie pojawiły się na naszym fanpejdżu (TUTAJ). Niedługo znajdzie się tam również video z meczów półfinałowych i finałowych.

Na koniec chcielibyśmy bardzo wszystkim podziękować za udział. Czwarta edycja okazała się udana pod względem sportowym, aczkolwiek są rzeczy organizacyjne (i nie tylko), z których musimy wyciągnąć wnioski. Już dziś serdecznie zapraszamy Was na kolejną edycję NLH CUP, w której Piaski zagrają oczywiście za darmo.

Przypominamy Wam też, że sponsorem rozgrywek był legalny polski bukmacher – ForBET. Jedyny, który nie pobiera podatku od wygranych. Zachęcamy także do polubienia naszego fanpejdża na FB (TUTAJ) i od razu informujemy, byście niczego sobie nie planowali w niedzielę 8 stycznia 2017 roku. Właśnie wtedy odbędzie się nasz kolejny turniej, organizowany wspólnie z Ligą Fanów. Więcej informacji wkrótce!

Komentarze użytkowników: