fot. © Google

Opis i skróty pierwszej kolejki czwartej ligi!

9 grudnia 2017, 19:35  |  Kategoria: Video  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Kiedyś, gdy tworzyliśmy najniższy poziom rozgrywek, na meczach panował głównie chaos. Teraz dołączają do nas zespoły, które spokojnie mogłyby rywalizować znacznie wyżej.

Mecze piątej ligi zaczęliśmy od starcia Bad Boys 2 – LandTech. Już pierwsze minuty tego spotkania podpowiadały, jak może wyglądać dalsza część, bo LandTech miał spore problemy by wyjść z własnej połowy. Źli Chłopcy szybko to zauważyli i dysponując szeroką ławką rezerwowych błyskawicznie zaczęli naciskać na rywala, a ten się gubił. Tak naprawdę, to gdyby nie Damian Krupa, który przy niektórych interwencjach bronił nawet twarzą, to rezultat mógł być tutaj znacznie wyższy. Z kolei akcje ofensywne ekipy z Piastowa moglibyśmy policzyć na palcach jednej ręki. Udało się jednak zaliczyć trafienie honorowe, niemal równo z końcową syreną i oby to był optymistyczny prognostyk przed następnymi spotkaniami. Kapitan przegranych zdradził nam, że nie było kilku zawodników, którzy mogliby zmienić oblicze drużyny, więc teraz powinno być już tylko lepiej. W Bad Boysach wszyscy zagrali z kolei na dobrym poziomie, chociaż prawdziwy test możliwości tej drużyny dopiero przed nami.

Więcej obiecywaliśmy sobie po rywalizacji Highlife z Marcovą. I nie zawiedliśmy się, bo ten mecz trzymał w napięciu znacznie dłużej niż poprzedni. Marcova szybko objęła tutaj prowadzenie i przeciwnik nie za bardzo wiedział, jak dobrać jej się do skóry. W końcówce pierwszej połowy drużyna Maćka Kamińskiego podkręciła tempo i w krótkim okresie zainkasowała dwa trafienia, pozwalające na umiarkowany optymizm przed drugą odsłoną. Tutaj początkowo przewaga ekipy z Wołomina nie podlegała dyskusji. Highlife zaczął regularnie trafiać do siatki i zbudował dość bezpieczną przewagę. I chyba trochę go to rozluźniło. Zawodnicy w białych koszulkach myśleli, że tutaj nic złego nie może im się stać, tymczasem oponent nie miał nic do stracenia i w ciągu kilku minut zdobył trzy bramki pod rząd! Niestety – tuż po golu na 4:5, stracił bramkę od razu po wznowieniu gry ze środka boiska i ostatecznie musiał się pogodzić z porażką na inaugurację. Z naszej perspektywy za krótko na placu przebywał Adrian Gomoła i ogólnie poziom niektórych zawodników był w Marcovie mocno spolaryzowany, z kolei w Highlife wszyscy zagrali bardzo równo. I to było podstawą do zgarnięcia całej puli.

O ułamki sekund od trzech punktów byli też reprezentanci FC Grochów. I kto wie, czy nawet na ten sukces nie zasłużyli, bo ich gra przekonywała nas bardziej niż to, co pokazało No Name. Ale wiadomo – w piłce nie ma czegoś takiego jak walory artystyczne, tylko liczą się bramki. Tutaj było już w pewnym momencie 5:1 dla Grochowa. Fantastycznie grał Patryk Pięcek – autor aż czterech asyst, dobrze wspierany przez Olafa Gontarka i Sebastiana Jaworskiego. Skutecznie między słupkami spisywał się też bramkarz. Bezimienni liczyli z kolei przede wszystkim na Arka Daleckiego i to właśnie ten gracz dał sygnał do odrabiania strat. Z 1:5 zrobiło się 4:5, ale gdy Grochów zdobył następną bramkę, mieliśmy przekonanie graniczące z pewnością, że losy spotkania właśnie zostały rozstrzygnięte. Nic z tego! W 39 minucie Arek Dalecki zdobywa kolejnego gola, a na kilka sekund przed końcem, sędzia dyktuje rzut wolny za zagranie ręką Olafa Gontarka. Sam zawodnik nie mógł się nadziwić, czemu otrzymał przy okazji żółtą kartkę i naszym zdaniem ta decyzja sędziego była zbyt pochopna. A sam zawodnik mógł się przydać przy tym stałym fragmencie, bo to pewnie on kryłby najwyższego z przeciwników, Arka Daleckiego. Napastnik No Name najwyżej wyskoczył do piłki, która po strzale Łukasza Ślesickiego odbiła się od muru i z bliska wpakował ją do siatki! Remis urządzał tylko graczy z Kobyłki, natomiast dla Grochowa to była strata dwóch punktów. A wszystko to na własne życzenie.

Tylko trzy gole zobaczyliśmy w rywalizacji Hyundai z Na Fantazji. Ogólnie to spotkanie nie obfitowało w strzeleckie okazje, a jeśli już to zdecydowanie więcej działo się pod świątynią której strzegł Daniel Nowek. Golkiper Hyundaia bronił jednak bardzo pewnie i wielokrotnie wybijał z głowy przeciwnikom marzenia o bramce. Jedynym który go pokonał był Damian Łakomski, ale szybko wyrównał Michał Soja. W drugiej połowie obraz gry wyglądał podobnie – groźniejsi byli podopieczni Na Fantazji, natomiast lepiej operowali piłką przedstawiciele Hyundaia. O losach pojedynku zadecydowała 38 minuta. Kacper Jąkała sfaulował tuż przed polem karnym jednego z rywali, a z rzutu wolnego gola zdobył Kuba Lisowski. Przegrywający rzucili się jeszcze do ataku, ale dobrze ustawiona defensywa graczy w niebieskich koszulkach, nie dała się złamać i dowiozła do końca cenne zwycięstwo. Nie będzie jednak przekłamaniem boiskowej rzeczywistości, jeśli napiszemy, że remis byłby rozstrzygnięciem sprawiedliwym. Ale gracze Na Fantazji niech się nie przejmują. Jak na pierwszy wspólny raz na hali było nieźle i gdy ta ekipa się rozkręci, będzie groźna dla wszystkich. Hyundai też pełni umiejętności na pewno nie pokazał, co nie zmienia faktu, że podobała nam się kultura gry tego zespołu. Widać, że chłopaki dobrze się rozumieją i widzimy dla nich miejsce w ścisłej czołówce tabeli.

A meczowy poniedziałek zamknęło spotkanie Ekipy Organizatora z Maximusem. Tutaj kibice jeszcze nie zdążyli się wygodnie rozsiąść na krzesełkach, a już padł pierwszy gol dla zespołu Grześka Cymbalaka. To trafienie nie zdeprymowało jednak Organizatorów, którzy piłkarsko wyglądali lepiej, lecz celowniki mieli nastawione fatalnie. Czasem brakowało też odpowiednich decyzji – kiedy były potrzebne strzały, chłopaki podawali, a kiedy należało huknąć bez zastanowienia, następowało szukanie kolegi z zespołu. Mimo to Ekipa w drugiej połowie wyrobiła sobie dwubramkową przewagę, ale Maximus nie poddawał się. Zmniejszył straty i miał kilka okazji by wyrównać, lecz wszystkie strzały leciały w środek bramki. Rywal wykorzystał to i zadał czwarty cios, po którym niektórzy myśleli już pewnie, że jest po wszystkim. Nic z tego – Maximus grał do końca, ponownie doszedł na jedno trafienie i w samej końcówce widać było ogromną nerwowość w obozie Ekipy Organizatora. Ostatecznie wynik 4:3 pozostał końcowym i nie można powiedzieć, że trzy oczka trafiły w niewłaściwe ręce. Triumfatorzy zasłużyli na taki finał, nawet jeśli zwycięstwu towarzyszył ból. Maximus musi z kolei popracować nad grą pod presją, bo miał duże problemy, gdy rywal na niego „siadł”. Jeśli w zespole będzie więcej ruchu i pokazywania się na pozycje, to Grzesiek Cymbalak i spółka szybko zapomną o nieudanym początku.

Video z poniedziałkowych zmagań znajdziecie poniżej. Na jego podstawie uzupełniliśmy asysty w protokołach meczowych. Jeśli widzicie jednak jakikolwiek błąd – dajcie znać. Wywiady przeprowadziliśmy po czwartym spotkaniu, a przepytywani byli Michał Soja (Hyundai) oraz Kacper Jąkała (Na Fantazji). Materiał jest dość krótki - to również presja czasu związana z pierwszą kolejką. Kolejne będą dłuższe.

Jak zwykle video jest dostępne w jakości HD. Wystarczy że kołowrotkiem ustawicie opcję 720p HD i będziecie mogli cieszyć wzrok najwyższej jakości obrazem. Tuż obok jest również opcja "obejrzyj w witrynie youtube.com" - uruchomcie ją, jeśli podczas oglądania na stronie przycina Wam się obraz. Za każdą subskrypcję czy polubienie materiału na stronie YT - z góry dziękujemy!

Komentarze użytkowników: