fot. © Michał Firszt Fotografia

FC Zoria Streptiv triumfuje w NLH CUP 9.

29 grudnia 2025, 15:39  |  Kategoria: Ogólna  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Początek turnieju w ich wykonaniu nie należał do najlepszych, ale z meczu na mecz nabierali rozpędu. I ostatecznie to właśnie oni sięgnęli po główną nagrodę podczas naszych dwudniowych zawodów.

Do rywalizacji w 9. edycji NLH Cup przystąpiło łącznie 41 zespołów. Mogło być ich więcej – kilka ekip wycofało się niemal w ostatniej chwili, ale mimo to byliśmy bardzo zadowoleni z frekwencji. Co ciekawe, jedną z drużyn, które dopisały się do turnieju na samym finiszu zapisów, była FC Zoria Streptiv. Jak zakończyła się ta historia – wszyscy już doskonale wiemy.

Zmagania rozpoczęliśmy w sobotę o godzinie 9:00, a przez cały dzień rozgrywane były mecze fazy grupowej. Trafiły się grupy, w których od początku było jasne, że przynajmniej jedna mocna drużyna będzie musiała pożegnać się z turniejem bardzo szybko. Takie rozczarowanie spotkało m.in. Kultywator Kukawki, TKS Bóbr czy AbyDoPrzodu – zwłaszcza ci ostatni mogą odczuwać duży zawód, bo nie przegrali żadnego meczu, a mimo to odpadli z rywalizacji. Było też kilka ekip, na które raczej nie stawialiśmy, a którym zabrakło naprawdę niewiele, by znaleźć się w najlepszej szesnastce. W tym gronie warto wymienić choćby Biancoverdi Zielonka czy Samych Swoich.

W niedzielę rozegraliśmy dwie ostatnie grupy eliminacyjne. Tu większych sensacji nie było, choć zwłaszcza druga z nich była bardzo wyrównana i odpadły ekipy, które mogłyby odegrać w turnieju znacznie poważniejszą rolę, jak np Victoria Żuromin. Taka już jednak specyfika niedzielnych grup – to tam koncentruje się wiele silnych ekip, nastawionych na grę tylko jedna dnia, lecz świadomych, że ich przygoda może zakończyć się bardzo szybko.

Od godziny 13:00 rozpoczęły się kolejne grupy, stworzone z najlepszej szesnastki, które miały wyłonić ćwierćfinalistów. W kilku przypadkach wszystko rozstrzygnęło się już po dwóch kolejkach, w innych o awansie decydowały ostatnie mecze. Dość szybko stało się jasne, że możemy mieć do czynienia z dość niespodziewanym zwycięzcą turnieju. Choć za głównego faworyta uchodził Aligator Zegrze, faza play-off – jak wiadomo – zawsze rządzi się swoimi prawami.

I potwierdziło się to już w pierwszym ćwierćfinale. Chłopcy z Bielan oraz SO4 FC nie zdobyli bramki w regulaminowym czasie gry, a w rzutach karnych lepsi okazali się ci drudzy, przełamując tym samym klątwę z poprzedniego roku, gdzie odpadli na identycznym etapie. W kolejnym meczu Zoria Streptiv minimalnie pokonała MBM 1:0, choć wynik nie oddaje w pełni przebiegu spotkania – MBM praktycznie nie stworzyło zagrożenia. Później doszło do sporej niespodzianki: Aligator Zegrze prowadził z Inferno Team 1:0, lecz na minutę przed końcem wyrównał Patryk Abbassi. W serii rzutów karnych więcej zimnej krwi zachowali podopieczni Igora Patkowskiego i to oni zaczęli wyrastać na jednego z głównych kandydatów do końcowego triumfu. Tym bardziej, iż chwilę później z turniejem pożegnała się również Wesoła, odprawiona przez Na Siebie Marki. Stało się więc jasne, że turnieju nie wygra żaden przedstawiciel Nocnej Ligi.

Półfinały także dostarczyły sporych emocji. W pierwszym z nich dość niespodziewanie SO4 FC pokonało Inferno Team, choć mecz zapamiętamy niestety również z powodu niepotrzebnych dyskusji i spięć. W drugim półfinale Na Siebie Marki prowadziło już 2:0 z Zorią, lecz doświadczony zespół z Ukrainy zdołał wrócić do gry. Najpierw padł gol samobójczy, potem mieliśmy rzut karny, a w serii "jedenastek" fortuna znów uśmiechnęła się do Zorii. Przegrani powinni mieć do siebie sporo pretensji, bo byli o włos od finału i nie mieli prawa wypuścić go z rąk.

W meczu o trzecie miejsce było widać, że oba zespoły mocno przeżyły półfinałowe porażki. Lepsi okazali się gracze z Marek – choć przegrywali, końcówka należała zdecydowanie do nich. Dzięki temu po raz pierwszy zakończyli NLH Cup na podium. Inferno Team musiało zadowolić się czwartą lokatą.

A jak wyglądał wielki finał? Jak mówi stare piłkarskie porzekadło – finałów się nie gra, finały się wygrywa. Każdy sposób był dobry, by sięgnąć po główną nagrodę. Było sporo walki, kilka niezłych okazji, ale bramkarze obu drużyn spisywali się bezbłędnie. Po dziesięciu minutach znów potrzebne były rzuty karne. Wszystko rozstrzygnęło się w trzeciej serii. Najpierw Vitalii Lisnychenko pewnie wykorzystał swoją próbę dla Zorii, a chwilę później Nazar Khmit obronił strzał Maksa Trzosowskiego i sekundę później bramkarz ekipy z Ukrainy utonął w objęciach kolegów – FC ZORIA STREPTIV WYGRAŁA 9. EDYCJĘ NLH CUP, zostając pierwszą w historii niepolską drużyną, która sięgnęła po ten tytuł. Choć początki mieli trudne i byli o włos od odpadnięcia w fazie grupowej, później poukładali grę i w pełni zasłużyli na triumf. Brawo!

A tak wyglądał podział nagród indywidualnych:

  • Król strzelców: Bartek Lelito (Na Siebie Marki)

  • Najlepszy bramkarz: Maks Trzosowski (SO4 FC)

  • Najlepszy zawodnik: Oleksii Solop (FC Zoria Streptiv)

Nagrody dla zawodników, w postaci voucherów do sklepu sportowego WAP Team, ufundowała przychodnia stomatologiczna Gold-Dent, nasz sponsor generalny. Dziękujemy za wsparcie i zachęcamy do odwiedzenia ich strony!

Na zakończenie kilka słów podsumowania. Mamy nadzieję, że z tego weekendu zabraliście same pozytywne wspomnienia i że nasza organizacja przypadła Wam do gustu. Jeśli coś nie zagrało – śmiało piszcie do nas, byśmy za rok mogli zrobić to jeszcze lepiej. Dziękujemy za wszystkie ciepłe słowa, które słyszeliśmy od Was w trakcie rozgrywek. Ogromnie cieszy nas fakt, że wiele drużyn reaktywuje się lub powstaje specjalnie z myślą o naszych turniejach – to daje nam wielką motywację do dalszego działania. Za wszelkie drobne niedociągnięcia serdecznie przepraszamy.

Zdjęcia drużynowe oraz te z fazy finałowej pojawią się wkrótce na naszym Facebooku. Przypominamy też, że najważniejsze spotkania były transmitowane (z komentarzem) w NLH.tv – jeśli jeszcze ich nie widzieliście, koniecznie nadróbcie zaległości i zostawcie kciuka w górę pod filmem.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, widzimy się ponownie w grudniu 2026 roku. A tym, którym wciąż mało piłkarskich emocji, polecamy styczniowy SOCCA WARSAW CUP, organizowany przez Ligę Fanów – na liście jest już ponad 70 zespołów!

A ponieważ mamy 29 grudnia i z częścią z Was długo się nie zobaczymy, życzymy Wam, by nadchodzący rok przyniósł same sukcesy – sportowe i życiowe. Przede wszystkim zdrowia i realizacji własnych marzeń. Do zobaczenia!

Komentarze użytkowników: