fot. © www.nocnaligahalowa.pl

Hasacze wygrywają szóstą edycję NLH CUP!

3 grudnia 2018, 20:00  |  Kategoria: Ogólna  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Byli w gronie faworytów, ale w to że wygrają, wierzyli chyba tylko oni sami – Hasacze zwyciężają w szóstej edycji turnieju Nocnej Ligi Halowej!

Być może niezręcznie zaczynać od użalania się nad swoim losem, ale... to nie był łatwy weekend ;) Z przyczyn większości to czytającym doskonale znanym, kontakt z organizatorem był utrudniony, ale struny głosowe powoli wracają do formy, więc szczerze zainteresowanym moim losem mówię serdeczne Bóg zapłać. Zresztą – problem z wydawaniem z siebie dźwięku o dziwo nie był spowodowany instruowaniem zawodników, sędziów, tłumaczeniem się z decyzji arbitrów lub czymkolwiek związanym z całą imprezą. Bo – poza jednym małym incydentem – to był spokojny turniej, przeprowadzony sprawnie, praktycznie bez opóźnień, gdzie nie przypominamy sobie praktycznie żadnej kontrowersji, która np. wypaczyłaby wynik spotkania. Wiemy, że wielu z Was było zachwyconych postawą arbitrów w niedzielę po południu, ale wszyscy pozostali też gwizdali na świetnym poziomie. Czy to samo możemy powiedzieć o piłkarskiej jakości drużyn?

Wiadomo – taki turniej jak nasz zrzesza i totalnych amatorów i graczy, którzy coś w dużej piłce widzieli. Były takie ekipy, które nie zdobyły nawet bramki, były takie na które nikt nie stawiał, a one totalnie zaskoczyły. Nie obyło się też bez wielu niespodzianek z udziałem faworytów, bo za takie należy uznać przedwczesne odpadnięcie Floriana, Białobrzegów czy Ostropolu. Taki już jednak urok turniejów – jeśli niektórzy pytają nas, czemu mecze nie trwają ciut dłużej, to odpowiedź znajdzie w poprzednim zdaniu. Jeśli drużyny teoretycznie słabsze mają mieć jakiekolwiek szanse z tymi wielkimi, to spotkania nie mogą trwać wiecznie. Inna sprawa, że niektórzy w niedzielę (jak np. Łapanka czy GKS Pierwszy) rozegrali łącznie 11 meczów i w tych ostatnich widać już było upływ uciekającej energii. A skoro o chłopakach z GKSu mowa, to pobili oni rekord, jako ci, którzy do Zielonki przebyli najdłuższą drogę – to było aż 400 km! Przyjechali na czas, bez opóźnień, grali świetnie, tak samo się zachowywali i ostatecznie skończyli na trzecim miejscu. W spotkaniu o brąz pokonali sensacyjny Ormed – drużynę, która zaskoczyła wszystkich, oczywiście oprócz jej kapitana, bo Piotrek Dudziński to ten typ człowieka, który zawszy (ślepo?) wierzy, że jego ekipa jest najlepsza i poradzi sobie z każdym. To, co Ormed zrobił w ćwierćfinale, gdzie w ostatniej akcji wyszarpał remis z WLSP a następnie po dramatycznych rzutach karnych - gdzie jedni i drudzy mieli po kilka szans na zakończenie serii - awansował do półfinału, przejdzie do historii naszych turniejów. Rzuty karne były też potrzebne w wielkim finale, gdzie Hasacze zmierzyli się z KS Łapanką. Tutaj scenariusz był bardzo podobny, bo ci drudzy zdobyli bramkę na kilkadziesiąt sekund przed końcem i praktycznie byliśmy już pewni, że to nazwę ich drużyny będziemy wymieniali jako ostatnią z ostatnich. Ale Hasacze grali do końca – po dziwnym zachowaniu bramkarza przeciwników zdołali wyrównać i na fali tego entuzjazmu to oni sięgnęli ostatecznie po największy z pucharów. Patryk Gall wreszcie może zapisać na swoje konto (mamy nadzieję, że prestiżowy) turniej, bo ten zespół przez wiele sezonów przypominał reprezentację Hiszpanii sprzed złotych czasów. Chłopaki grali jak nigdy, a przegrywali jak zawsze, ale teraz to oni są na ustach wszystkich. Czy za rok nawiążą do wyczynu Niespodzianki Marki, której jako jedynej udało się obronić nasze trofeum? Czas pokaże.

Oddajmy też co należne poszczególnym zawodnikom - królem strzelców został niesamowity Sebastian Szerszeń z Łapanki. Obserwowanie jak ten zawodnik gra było czystą przyjemnością. Najlepszym bramkarzem wybraliśmy Stefana Neculę z Ormedu - to co robił między słupkami i to jak genialnie przewidywał to co zrobią rywale - szacunek. Uhonorowaliśmy też Bartka Szulima z Łapanki i Szymona Węgrzyka, za świetną postawę na przestrzeni całych zmagań. Najbardziej prestiżowa statuetka trafiła z kolei do Kuby Bednarowicza, który w młodej ekipie Hasaczy imponował spokojem, kluczowymi podaniami i ważnymi bramkami. A pomyśleć, że z niektórymi kolegami z zespołu poznał się pewnie dopiero kilka minut przed pierwszym meczem. Dodajmy, że nagrody dla najlepszych sponsorował AMH365SPORT - dystrybutor marki Hummel. Bardzo dziękujemy jej właścicielowi - Adamowi Borowskiemu.

A co jeszcze zapadło nam w pamięć z weekendu? Dobry występ zupełnie nowych zespołów jak FC Drewnoplast, wspomniana KS Łapanka, Wesoła Ekipa czy FC Wilanów. Bardzo korzystnie wypadli reprezentanci Nocnej Ligi – wielu z nich zakwalifikowało się do grup ćwierćfinałowych, a przecież Hasacze to tak naprawdę In-Plus Marki, który pod taką nazwą już za nieco ponad tydzień rozpocznie kolejną przygodę z naszymi rozgrywkami ligowymi. Fajnie, że zawitały do nas takie zespoły jak Coco Jambo warszawa czy KTS Weszło, którym turniej bardzo się podobał i mamy nadzieję, że będzie to początek naszej przyjaźni. Zawiódł za to JSJ Developement – jedyna ekipa która nie dotarła na turniej w komplecie i której ostatecznie musieliśmy podziękować za udział, chcąc uszanować czas innych. Szkoda, ale takie rzeczy też się zdarzają i nie mamy na nie wpływu. Chcemy jednak myśleć, że na to co mieliśmy wpływ, zrobiliśmy dobrze.

Już niedługo pojawią się zdjęcia drużynowe oraz te meczowe, ale zaznaczamy, iż te drugie robiliśmy dopiero od ćwierćfinałów. W ciągu dwóch tygodni pojawi się też materiał video, z wieloma wywiadami, najlepszymi akcjami i golami z meczów o trzecie miejsce czy wielkiego finału. Gdy już się on pojawi, liczymy że będzie chętnie udostępniany, by wieść o Nocnej Ligi zataczała coraz szersze kręgi. A musimy Wam zdradzić, że na promocję NLH CUP VI wydaliśmy łącznie... 100 zł. To kapitalne uczucie, gdy zapisy są jedynie formalnością. I w sumie to chyba należy podziękować ekipie JSJ. Dzięki jej nieobecności rekord maksymalnej liczby przyjętych zespołów, który może wynieść 48 drużyn, wciąż nie został pobity. Będzie więc do czego dążyć, nawet jeśli usłyszeliśmy na temat organizacji praktycznie wyłącznie dobre słowa. Ale przecież nigdy nie jest tak, że nie może być lepiej.

Na koniec dziękujemy wszystkim uczestnikom rozgrywek za zabawę. Już teraz zapraszamy na kolejny turniej, którego tym razem będziemy współorganizatorami (wspólnie z Ligą Fanów) – 29-30 grudnia odbędzie się Turniej Noworoczny Warsaw Cup w Rembertowie (sztuczna trawa, pod balonem). Rok temu zagrało tam 60 ekip i liczymy na podobny wynik tym razem. Szczegóły znajdziecie TUTAJ

Nie mówimy więc ŻEGNAJCIE, ale DO ZOBACZENIA na piłkarskim szlaku.

Komentarze użytkowników: