fot. © www.nocnaligahalowa.pl

Wywiad z Kamilem Żmudą

3 lutego 2021, 16:37  |  Kategoria: Wywiady  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Bez względu na to, kogo pytaliśmy o zdanie na jego temat, było ono takie same. Że to zawodnik, który naprawdę zasługuje, by coś w poważnej piłce osiągnąć.

O Kamilu Żmudzie usłyszeliśmy po raz pierwszy kilka lat temu, gdy z Mazura Radzymin przechodził do wołomińskiego Huraganu. Podobno zainteresowanie tym graczem było większe, aczkolwiek wydawało się, że kolejny klub i tak będzie w jego piłkarskiej drodze jedynie przystankiem. Dziś przyszłość zarówno tego gracza, jak i całej seniorskiej sekcji Huraganu stanęła pod znakiem zapytania. Na dniach okaże się co będzie dalej, natomiast my już teraz zapraszamy do naprawdę ciekawej lektury z zawodnikiem, który w naszej lidze reprezentuje barwy Progresso. Jak ocenia rozgrywki? Czy mocno przeżywał pudło na pustą bramkę w meczu z In-Plusem z poprzedniego sezonu? Z kim gra mu się najlepiej? Na wszystkie te pytania odpowiedzi znajdziecie poniżej!

Kamil Żmuda

Kamil, najpierw trochę o obecnym sezonie NLH. Do momentu jego przerwania wygraliście 2 z 3 meczów. Teoretycznie niezły bilans, ale domyślam się, że jednak liczyliście na komplet. Zgadza się? I czego zabrakło w tym przegranym meczu z Al-Marem?

- Tak, liczyliśmy na komplet, chcieliśmy walczyć o najwyższe cele, a mecz z Al-Marem trochę nam to pokomplikował. Mimo to znamy swoją wartość i jesteśmy świadomi że możemy wygrać z każdą drużyną :) Ciężko powiedzieć czego zabrakło, popełniliśmy kilka własnych błędów, na pewno w kilku sytuacjach zabrakło zimnej krwi, ale nie można pominąć faktu, że tamtego dnia bramkarz przeciwników był w świetnej formie.

A było tak, że w ogóle przed startem zmagań postawiliście sobie jakiś cel minimum? Że interesuje Was tylko podium, a wszystko inne będzie rozczarowaniem?

- Zawsze stawiamy sobie najwyższe cele. Tak było i tym razem.

Medali byliście blisko już przed rokiem. Potrafiliście postawić opór Offsidowi, wygraliście wówczas z Al-Marem, który zajął trzecie miejsce, no i przede wszystkim mieliście na widelcu In-Plus. Domyślamy się, że to nie jest najmilsze wspomnienie z Twojej przygody z piłką, ale pamiętasz jeszcze to pudło, jakie zaliczyłeś przeciwko Księgowym w tamtym spotkaniu? To była największa pomyłka jaką sobie przypominasz?

- Oczywiście że pamiętam tę sytuację. Niestety nie jest to miłe wspomnienie, ale zdarzają się i takie. Jeśli chodzi o NLH to było największe pudło jakie pamiętam. Na dużym boisku niestety też przytrafiło mi się podobne...

A propos boiska 11-osobowego. Trochę o Ciebie popytaliśmy i praktycznie wszyscy określają Cię jako zawodnika z niezwykłym potencjałem. Szybkiego, posiadającego ogromność łatwość do ogrywania obrońców i jeszcze trochę tych komplementów było. Czy zatem liczysz jeszcze, że doświadczysz – jak mawiają Amerykanie – „big shot”, jakiegoś dużego transferu do wyższej ligi i będziesz mógł się skupić tylko na grze w piłce?

- Zawsze w głowie tli się jakaś nadzieja poparta marzeniami i nieraz wystarczy troszkę szczęścia aby stała się realna. Nie liczę już na jakiś mega przeskok i życia tylko piłką, ale mam nadzieję, że zagram jeszcze w wyższej lidze rozgrywkowej od tej, w której występuję obecnie.

Wydaje się, że takim dobrym przykładem dla młodych graczy z naszej okolicy jest Łukasz Mościcki, który zapracował sobie na transfer do Wisły Płock (więcej o tym TUTAJ). Grałeś z nim zresztą wiele lat - jak go wspominasz?

- Zdecydowanie, to chłopak z którego przykład powinni brać młodzi zawodnicy. Łukasz to bardzo pozytywna postać, szczery, zawsze uśmiechnięty. Mimo młodego wieku bardzo dojrzały i posiadający najlepsze cechy człowieka. Pracowity, wymagający od samego siebie. Nigdy nie gwiazdorzył, tylko robił swoje. Nie było, że mu się nie chce, na treningach przykładał się do każdego ćwiczenia. Jak nikt inny zasłużył sobie na ten transfer. Oby dopisało mu troszkę szczęścia a jestem pewien, że zobaczymy go na boiskach Ekstraklasy, a może i jeszcze dalej.

A czy prawdą jest w ogóle, że przed przyjściem do Huraganu, były jakieś propozycje z wyższych lig? Czy też świadomie podjąłeś decyzję, że lepiej iść gdzieś bliżej domu i robić krok po kroku, niż od razu rzucać się na głęboką wodę?

- Zainteresowanie innych klubów może i było, ale bez żadnych konkretów. W tamtym momencie dla mnie to i tak był skok na głęboką wodę, a plusem było to, że było to blisko domu.

Dosłownie kilka dni temu wybuchła wiadomość a propos Huraganu, że nie wiadomo co będzie z sekcją seniorów. Jak to wszystko widzisz? I co to może dla Ciebie oznaczać? Są już jakieś propozycje, czy po prostu spokojnie czekasz na rozwój wypadków?

- Spokojnie czekam na rozwój sytuacji, ale staram się być gotowy na każdą ewentualność.

Oki, to ostatnie trzy pytania – Twoje najmilsze wspomnienie z piłką, to…?

- Hmmm. Miło wspomina się wygrane mecze. Taki jeden siedzi mi w pamięci, gdy graliśmy w barażu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki, na który przyszło sporo kibiców i rodzina. Strzeliłem w nim zwycięską bramkę, dostałem wiele pochwał - bardzo fajnie to wspominam.

Najlepszy zawodnik z którym grałeś, to…? I dlaczego on?

- Myślę że mógłbym wymienić kilku, ale jak mam wskazać jednego, to byłby nim Mariusz Marczak (kolega klubowy z Huraganu). Dlaczego? Pełen profesjonalizm, zawsze pomocny, grając z nim na boisku, zawsze miałeś człowieka, któremu zagrałeś piłkę i wiedziałeś że jej nie straci.

I na koniec klasyka – jak oceniasz Nocną Ligę i czy śledzisz co się w tych rozgrywkach dzieje, czy może skupiasz się wyłącznie na meczach?

- Oceniam ją bardzo dobrze. To świetnie prowadzona i zorganizowana liga. Oczywiście śledzę, czytam różnego rodzaju newsy, oglądam dodawane skróty. I mam nadzieję, że jeszcze spotkamy się w tym sezonie na parkiecie.

My również mamy taką nadzieję! Dzięki za wywiad i trzymamy kciuki, by faktycznie udało Ci się ten kolejny szczebel w przygodzie z piłką zaliczyć.

Komentarze użytkowników: