fot. © www.nocnaligahalowa.pl

Opis i retransmisja 1.kolejki 1.ligi!

11 grudnia 2022, 15:19  |  Kategoria: Relacje  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Aż dwóch niespodzianek doświadczyliśmy w premierowych spotkaniach elity NLH. Ale o ile remis Dar-Maru z Łabędziami można jeszcze było przewidzieć, to chyba nikt nie przypuszczał, że…

Offside przegra z Wesołą! My co prawda w zapowiedziach sugerowaliśmy, iż to wcale nie będzie mecz do jednej bramki i wiele zależy od składu, w jakim przyjadą faworyci, ale wiadomo że zdrowy rozsądek podpowiadał, iż trzy punkty pojadą do Wołomina. I tak już na chłodno, analizując te potyczkę po obejrzeniu jej jeszcze raz – Offside jest trochę sam sobie winny. Jego problem polegał na tym, że mimo wielu okazji ani razu nie potrafił w tej potyczce wyjść na prowadzenie. Zamiast tego sam musiał gonić, zwłaszcza że nawet gdy był remis 1:1, to ten wynik i tak traktował jako stratę dwóch punktów. Permanentny pościg za przeciwnikiem to nigdy nie jest komfortowa sytuacja, tym bardziej że Wesoła naprawdę dobrze się broniła, wytrzymała trudy tego pojedynku, no i była zabójczo skuteczna. Zacznijmy jednak od pierwszej połowy – zaczęło się od tego, że w 5 minucie golkiper beniaminka Damian Krzyżewski zobaczył żółtą kartkę za faul w okolicach środka boiska. Początkowo wyjścia tego bramkarza były bardzo niepewne i przynosiły więcej szkód niż pożytku. Offisde nie potrafił jednak wykorzystać ani tego, ani liczebnej przewagi, mimo że zanotował strzał w słupek i miał kilka innych okazji. Wesoła, po tym jak przetrzymała napór rywala, z minuty na minutę zyskiwała pewność siebie. Zawodnicy poczuli, że przeciwnik wcale nie jest taki straszny i końcówka premierowej odsłony należała do podopiecznych Rafała Sosnowskiego. I została podstemplowana golem – Dawid Brewczyński z bliskiej odległości pokonał Piotrka Kowalczyka, a lada moment w poprzeczkę trafił jeszcze Adlet Akkiyarov. To oznaczało, że Offside był o 20 minut od falstartu. I trzeba było wziąć się w garść, lecz skuteczność nadal wołała o pomstę do nieba – w 26 minucie w słupek trafił Adam Matejak. Dopiero w 32 minucie Szymon Klepacki sprytnie wyegzekwował rzut wolny i zaskoczony Damian Krzyżewski nawet nie drgnął. To napędziło faworytów do kolejnych ataków – w krótkim odstępie czasu drużyna z Wołomina miała dwie super-dogodne okazje, by wreszcie prowadzić, ale przy pierwszej świetnie interweniował Damian Krzyżewski, a przy drugiej piłkę na linii bramkowej zatrzymał Michał Alberski. Wesoła nie była już tak aktywna, jak choćby w pierwszej połowie, natomiast w 37 minucie zbudowała świetną akcję, piłkę fajnie krążyła między zawodnikami, aż wreszcie dotarła do Michała Alberskiego który płaskim strzałem oszukał bramkarza Offsidu! 2:1 i sensacja wisiała w powietrzu! A jeszcze ciekawiej zrobiło się w 39 minucie – sędziowie ukarali żółtą kartką Damiana Jacha i Offside miał dużo czasu, by skutecznie rozegrać atak pozycyjny i doprowadzić do wyrównania. Ale wtedy fatalne podanie przytrafiło się Szymonowi Klepackiemu – zamiast do kolegi, zagrał piłkę wprost pod nogi Dawida Brewczyńskiego, a ten strzałem z własnej połowy zmienił wynik na 3:1! Wszyscy już wiedzieliśmy co to oznacza, a pogodzony z porażką aktualny wicemistrz zmagań równo z końcową syreną stracił jeszcze jednego gola i przegrał na inaugurację 1:4! Sensacja? Na pewno, chociaż oddajmy Wesołej, że potrafiła na przestrzeni całego spotkania zagrać równo, stabilnie, no i tak jak wspomnieliśmy – chłopaki byli bardzo skuteczni. I jeśli ktoś nie oglądał w tamtym sezonie 2.ligi i zastanawiał się, co ten zespół wniesie do elity, to zna już odpowiedź. Co do Offsidu, to sama gra nie była zła, ale jeśli nie zamieniasz tylu sytuacji na bramki, to pretensje możesz mieć tylko do siebie. Inna sprawa, że wg nas trochę tutaj przekombinował Paweł Bula. Chciał dobrze, bo zebrał aż 11-osobową kadrę, lecz wg nas zawodników było za dużo, a niektórzy z nich, mimo że dobrze grają na większym boisku, to na hali się męczyli. Gdyby na parkiecie dłużej przebywali Konrad Budek, Szymon Klepacki, Bartek Męczkowski czy Adam Matejak, to ten wynik mógł być inny. Ale łatwo się mówi po fakcie.

Problemów z pokonaniem innego beniaminka nie miał za to In-Plus. Obrońcy tytułu rywalizowali z Auto-Delux i na dzień dobry pokazali ekipie Kacpra Pałki, co ją czeka w 1.lidze. Mimo, że drużynie z Kobyłki nie możemy odmówić ambicji i chęci, to tymi dwoma czynnikami nie da się wygrać z Księgowymi, jeżeli nie dołożysz czegoś z przodu. A tutaj był problem, bo zespół Auto-Delux praktycznie głównie się bronił. Wynikało to z gry In-Plusu, który do rozegrania akcji wykorzystywał Kamila Wójcika, tworząc sobie w ten sposób przewagę. I mimo, że w wielu sytuacjach defensywa beniaminka działała sprawnie i była w stanie nie dopuszczać przeciwnika do strzału, to wielokrotnie się gubiła i wyłącznie braku precyzji faworytów zawdzięczała, że do przerwy przegrywała tylko 0:1. W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Posiadanie piłki było zdecydowanie po stronie zespołu Patryka Galla, gracze Auto-Delux byli wciskani w swoją tercję obronną, jakkolwiek czasami udawało im się wychodzić z kontrami. Po jednej z nich żółtą kartkę obejrzał bramkarz In-Plusu Kamil Wójcik i gdy wydawało się, że to idealny moment, żeby doprowadzić do remisu, za chwilę zrobiło się 0:2. Księgowi wykorzystali fakt, że na boisku zrobiło się trochę więcej miejsca a premierową bramkę w ich barwach zdobył Kacper Roguski. Za chwilę było już 0:3, po trafieniu Bartka Przyborka i stało się jasne, że beniaminek 1.ligi nie zaliczy debiutu w elicie do udanych. W sukurs przyszła im jednak kolejna żółta kartka dla Kamila Wójcika, który pomylił ligi i wślizgiem zaatakował piłkę w bliskiej obecności przeciwnika. Arbitrzy nie mieli wyjścia i musieli odesłać golkipera do szatni. Auto-Delux mieli więc 5 minut bezwzględnej przewagi jednego zawodnika, ale znów nie potrafili tego wykorzystać i sami dali sobie wbić bramkę. Na domiar złego w 37 minucie Kamil Boguszewski również został odesłany na ławkę kar, siły się wyrównały, co urzędujący mistrz skrzętnie wykorzystał i zamknął wynik w stosunku 6:0. Był to mecz bez większej historii. Przegrani się starali, zostawili na parkiecie mnóstwo zdrowia i zasłużyli na trafienie honorowe, natomiast różnica klas i doświadczenia była widoczna. Szkoda, że zabrakło Patryka Dybowskiego, bo z nim ta gra na pewno wyglądałaby lepiej. Ale nie łudźmy – In-Plus był za silny i szybko dał innym ekipom do zrozumienia, że w tym sezonie interesuje go tylko jedno – obrona tytułu. Pierwszy krok został wykonany.

A już na starcie dwa punkty do lidera stracił Dar-Mar. Myśleliśmy, że zespół Norberta Kucharczyka nawet jeśli będzie miał jakieś problemy z Łabędziami, to mimo wszystko zabierze w podróż powrotną komplet oczek. Tak się jednak nie stało, a mając w pamięci jak wyglądała końcówka tego spotkania, to nawet ten jeden punkt Dar-Mar powinien uszanować. Ale zacznijmy od początku. Już na starcie, praktycznie pierwsza akcja faworytów przyniosła im trafienie a na listę strzelców wpisał się Daniel Gomulski. Nie zdeprymowało to jednak Łabędzi i w 6 minucie Łukasz Świadek zrobił użytek ze swojej lewej nogi, doprowadzając do wyrównania. To był sygnał ze strony ferajny Maćka Pietrzyka, że ani myślą się tutaj położyć i czekać na najniższy wymiar kary. Ale w 12 minucie drużyna z Sulejówka znowu wpadła w tarapaty. Żółtą kartkę obejrzał Marcin Czesuch i Dar-Mar miał dwie dogodne okazje, by znów być o bramkę z przodu. Obydwu nie wykorzystał, co o mało nie skończyło się karą, bo Damian Bąk doszedł do sytuacji sam na sam z Norbertem Kucharczykiem, lecz przegrał pojedynek z doświadczonym golkiperem oponentów. Na gole musieliśmy więc poczekać, a impas został przełamany w końcówce premierowej odsłony. Najpierw trafienie zanotował Przemek Laskowski, lecz błyskawicznie wyrównał debiutujący w NLH Ernest Zęgota. Mieliśmy więc 2:2 i trudno było przewidzieć co będzie dalej. W końcu w Dar-Marze wstrzelił się jednak Adrian Banaszek. Wcześniej nie wykorzystał kilku okazji, ale w 25 minucie wreszcie znalazł metodę na Michała Szymańskiego i zrobiło się 3:2. I pewnie wszyscy myśleli, że to początek końca Łabędzi. Ale nic z tego. Przypomina o sobie Maciek Pietrzyk, wcześniej niewidoczny, który jednak nie zapomniał jak się zdobywa bramki i mamy 3:3. Na ripostę drugiej strony nie musieliśmy czekać długo – znowu Ernest Zęgota i jest 4:3. Czasu jest coraz mniej, Łabędziom zaczyna się spieszyć i w 37 minucie stan posiadania ponownie się wyrównuje. Michał Szymański wychodzi daleko od własnej bramki, strzela, piłka odbija się jeszcze po drodze od Marcina Czesucha i wpada do siatki obok zaskoczonego Norberta Kucharczyka! I co ciekawe – to Łabędzie wydają się być bardziej niezadowolone z perspektywy jednego punktu i w końcówce kreują sobie trzy bardzo dogodne okoliczności do zdobycia bramki, które marnują kolejno Przemek Laskowski, Marcin Czesuch oraz Rafał Raczkowski. Spotkanie kończy się więc podziałem punktów i mimo wszystko jest to rezultat sprawiedliwy. Brawa dla Łabędzi, bo to one były tutaj underdogiem, a zagrały dobre zawody i przy odrobinie szczęścia mogły sięgnąć po całą pulę. Na plus należy wyróżnić Michała Szymańskiego – nie dość, że dobrze bronił, to jeszcze fajnie pomagał w rozegraniu. A Dar-Mar trochę nas zawiódł. Spodziewaliśmy się więcej, sądziliśmy że ten zespół narzuci własne warunki gry, ale nic takiego nie miało miejsca. Słabiej niż zwykle zagrał Daniel Gomulski, natomiast warto pochwalić duet nowych graczy – Mateusza Lewandowskiego (2 asysty) i Ernesta Zęgotę (2 bramki). Cóż, strata punktów z zespołem, który prawdopodobnie nie będzie się bił o medale boli, natomiast nie ma co tego roztrząsać, tylko poszukać rehabilitacji przy pierwszej możliwej okazji.

Remisem powinien się za to skończyć kolejny mecz. Przynajmniej taka jest nasza konstatacja po tym, co zobaczyliśmy w batalii między Mabo a Al-Marem. Faworytem byli brązowi medaliści poprzedniej edycji, którzy zresztą pokonali Al-Mar w tamtym sezonie aż 11:1. Teraz mieli zdecydowanie wyżej zawieszoną poprzeczkę i trudno powiedzieć, czy byliby w stanie ją przeskoczyć gdyby nie odrobina szczęścia i Michał Dudek. Golkiper Mabo jak zwykle zrobił różnicę w spotkaniu, chociaż początek miał fatalny, bo po złym podaniu sprezentował gola Łukaszowi Godlewskiemu. Błyskawicznie wyrównał jednak Mateusz Kawiecki i myśleliśmy, że powoli zacznie nam się tutaj uwidaczniać przewaga faworytów. Ale wcale tak nie było. Owszem, zespół Wojtka Kuciaka miał przewagę w liczbach czy posiadaniu, natomiast brało się to głównie właśnie z wysokiej gry Michała Dudka. Al-Mar dobrze się jednak bronił, a gdy trzeba było to skutecznie kontratakował i po kolejnej bramce Łukasza Godlewskiego prowadził 2:1. Do przerwy był jednak remis, gdy indywidualną szarżę na bramkę zamienił Wiktor Gajewski, chociaż ten gol według nas nie powinien zostać uznany, bo autor trafienia pomógł sobie ręką i na pewno przyjrzymy się tej sytuacji w kontrowersjach. Druga połowa była praktycznie kopią pierwszej. Jedni ustawiali atak pozycyjny, drudzy go odpierali i starali się wyprowadzać akcje zaczepne. Kluczowa okazała się 30 minuta, gdy wspomniany wcześniej Michał Dudek zdecydował się na strzał a Czarek Szczepanek, który zastąpił w finałowej odsłonie Maćka Sobotę tak nieszczęśliwie interweniował, że piłka znalazła metę w siatce. Ale ten sam golkiper później wielokrotnie ratował swoją ekipę i szybko odkupił winy. A w końcówce, gdy ekipa Marcina Rychty musiała już zaryzykować, zamiast Czarka wrócił Maciek Sobota i to on miał na nodze piłkę wartą jeden punkt! Po fajnym rozegraniu akcji, bramkarz Al-Maru znalazł się w polu karnym Mabo, dostał świetną piłkę od Maćka Lęgasa i wcelował w słupek! Gdyby trafił pewnie skończyłoby się remisem, a zamiast tego ekipa z Wołomina wracała do domów z poczuciem niedosytu. Szkoda, bo przeciwnik nie zagrał nic wielkiego i wydaje nam się, że nawet sami zawodnicy Mabo czuli, że taka gra z silniejszym rywalem nie wystarczyłaby do zwycięstwa. Być może trzeba to zrzucić na karb pierwszego meczu, ale ta jakość musi szybko pójść w górę, jeżeli chłopaki myślą by przynajmniej powtórzyć ubiegłosezonowe osiągnięcie. Al-Mar zagrał z kolei lepiej, niż mogło się wydawać że zagra. Nie zapominajmy, że u nich trochę się zmieniło względem ostatniej edycji i jak na pierwszy mecz sporo się tutaj zgadzało. Poza – niestety – wynikiem.

Nic się z kolei nie zgadzało, jeśli chodzi o grę Gold-Dentu w inauguracyjnej kolejce. Myśleliśmy, że połączenie tej ekipy z Vaveosportem da wszystkim uczestnikom tego projektu pozytywnego kopa, natomiast to co zobaczyliśmy w czwartek należy określić jednym słowem – DRAMAT. Tak słabego występu na poziomie 1.ligi nie widzieliśmy od lat. Dentyści zostali kompletnie rozbici przez Alpan i zastanawiamy się, jaki w ogóle mieli plan na ten mecz. Pierwszego gola stracili zanim jeszcze zdążyli dotknąć piłkę, było to w okolicach 20 sekundy. A potem było tylko gorzej. Odnosiliśmy wrażenie, jakby znakomita część zawodników przebywała na parkiecie za karę, z kolei Alpan konsekwentnie zdobywał kolejne bramki i już po pierwszej połowie wiedział, że krzywda mu się tutaj nie stanie. Tym bardziej, że Gold Dent zaczął grać z lotnym bramkarzem a ten manewr kompletnie się nie sprawdzał i dawał rywalom okazje, by potrenowali strzały na pustą bramkę. I gdyby zespół z Duczek był skuteczniejszy, to wygrałby znacznie wyżej, bo wielokrotnie nie potrafił zmieścić futsalówki między słupkami, mimo że nikt mu w tym nie przeszkadzał. Ale wynik 10:3 jest i tak satysfakcjonujący, bo dawny KroosDe Team pewnie nie spodziewał się, że to będzie spacerek. Nikt się tego nie spodziewał. Gold-Dent niech o tym spotkaniu jak najszybciej zapomni a na następne przyjedzie z innym nastawieniem, że o swoje trzeba trochę powalczyć. Bo nie przystoi mieć takich zawodników w składzie, a przegrać w takim stylu. Przecież Alpan nawet się tutaj nie spocił…

Retransmisję wszystkich spotkań pierwszej ligi (z komentarzem) można obejrzeć poniżej. Video jest dostępne w jakości HD. Wystarczy że kołowrotkiem ustawicie opcję 1080p60 HD i będziecie mogli cieszyć wzrok najwyższej jakości obrazem. Za każdą subskrypcję czy polubienie materiału na stronie YouTube - z góry dziękujemy! Jednocześnie prosimy Was o weryfikację statystyk z Waszych meczów - jeśli znajdziecie jakiś błąd, to prosimy o jak najszybszą informację.

Komentarze użytkowników: