fot. © Nocna Liga Halowa

Wywiad z Marcinem Bergielem

20 lutego 2010, 18:52  |  Kategoria: Wywiady  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: Paweł Świnarski  |  komentarze:

Marcin, jesteś nową, ale bardzo pozytywną postacią w NLH i nam jako organizatorom, ale pewnie też kibicom, jest żal, że przez kontuzję nie możemy oglądać Twoich boiskowych poczynań. Powiedz nam co się dokładnie stało i kiedy znów zobaczymy Cię na parkiecie?

- Kontuzji doznałem w bardzo błahej sytuacji, podczas meczu z Brygadą. Biegnąc, chciałem przejąć piłkę, która znalazła się za moimi plecami. Za mocno obciążyłem lewą nogę, która nie wytrzymała naporu. Od razu wiedziałam z czym to się wiąże. Podobnej kontuzji, ale prawej nogi, doznałem w 2005 roku, wtedy wróciłem na boisko po prawie dwu-letniej przerwie. I pomimo długiej rehabilitacji, uraz odnawiał się już kilkanaście razy. Przez ostatnie kilka miesięcy asekuracyjnej gry, udało mi się nie dopuścić do kolejnego odnowienia. Niestety w pechowy dla mnie czwartek stało się najgorsze. Popsułem do tej pory zdrową, lewą nogę. Diagnoza: pęknięta łękotka wewnętrzna i zewnętrzna oraz naderwane więzadło krzyżowe. Teraz jestem świeżo po operacji i noga jest jeszcze niewładna, ale już myślę, jak mogę przyspieszyć proces rehabilitacji. Ciężko w tej sytuacji przewidzieć, kiedy znowu zagram. W moim przypadku zdrowy rozsądek nakazywałby całkowite zerwanie z piłką, ale ja momentami go nie posiadam. Przekonałem się o tym niejednokrotnie, gdy wracałem do gry po kontuzji, gdy tylko ból był nieco mniejszy. Wtedy swoistym rytuałem dla kolegów z drużyny było znoszenie mnie z boiska przed końcem meczu. Fakt, że noga jest już zoperowana napawa mnie optymizmem i zamierzam pokazać się w kolejnej edycji NLH.

Twoje przyjście do Multi-Mediki znacznie poprawiło jakość jej gry. Wprowadziłeś niezbędny spokój do poczynań tej drużyny, zaliczałeś ważne asysty a nie brakowało też goli. Po Twojej kontuzji kolegom udało się jednak wygrać jeszcze tylko z Brygadą - później było już tylko gorzej. Czego brakuje "Medykom", by odgrywali większą rolę w rozgrywkach?

- W tym sezonie w Multi-Medice pojawiło się kilka nowych nazwisk. Kilka nieznanych i Paweł Żochowski, znana, dobra marka we wszystkich rozgrywkach w powiecie. Myślę, że wszyscy przyczyniliśmy się do poprawy gry tej drużyny. Mi udało się po prostu zarazić chłopaków swoim zaangażowaniem i wolą walki. Uważam, że umiejętnościami im ustępuje, zwłaszcza technicznymi. Sporo pograłem w każdym meczu i udało mi się strzelić trochę bramek. Mój brat Artur, Kamil Bednarski, Mirek Kowalski i Robert Wierzba grali już zdecydowanie mniej. Nie mogli rozwinąć skrzydeł i pokazać swoich umiejętności. Gramy razem poza NLH i wiem na co ich stać. Na potwierdzenie moich słów przypomnę sytuację z meczu ze wspomnianą Brygadą, kiedy to Kamil wszedł za mnie na parkiet i grając nieco dłużej niż zwykle, pokazał co potrafi i w ostatnich minutach wygrał nam mecz. Multi-Medica ma naprawdę dobrych zawodników, zarówno nowych jak i starych. Krzysiek, Robert i Tomek grają razem od dawna i są świetnie zgrani, ale to zgranie całej drużyny jest kluczem do sukcesu. To banalne, ale taka jest prawda według mnie. Musimy nabrać zaufania do siebie i stworzyć kolektyw, a wtedy bójcie się najlepsi.

Marcin Bergiel ma klubową przeszłość, a może wciąż trwającą przynależność? A może jest piłkarskim samoukiem?

- Grałem od zawsze, ale tylko amatorsko, nigdy w klubie. Bardziej zależało mi na dobrej zespołowej grze niż na wyniku, a takie podejście nie przystoi zawodnikowi choćby ligi okręgowej.

A czym zajmujesz się na co dzień i czy masz inne pasję, poza piłką?

- Na co dzień jestem mężem i ojcem trzy-letniego Piotrka oraz półtorarocznych bliźniaków: Kuby i Patryka, więc kadra rośnie. Moją pasją i jednocześnie sposobem na życie, jest firma, którą prowadzę wspólnie z bratem „MediaTRY”. Zajmuje się ona sprzedażą sprzętu komputerowego i urządzeń biurowych. Mam jeszcze kilka zainteresowań, ale brak czasu nie pozwala na ich realizację.

Na koniec jesteśmy ciekawi, co nowa osoba w środowisku NLH, myśli o tych rozgrywkach. Co byś zmienił, a czego absolutnie nie ruszał i co Ci się podoba lub nie. Szczerze!

- Podoba mi się sama idea oraz profesjonalna organizacja NLH. Sposób w jaki są redagowane pomeczowe opisy i komentarze. Za pomysł i ogrom pracy wielki szacunek Panowie. Propagujecie sportowe zachowanie, na boisku i poza nim. Oprócz umiejętności piłkarskich doceniacie zaangażowanie i wolę walki zawodników. Zmieniłbym jedynie miejsce spotkań. Na kobyłkowskiej hali jest mi po prostu za ciasno. Korzystając z okazji chciałbym podziękować organizatorom i „rywalom z boiska” za dobre słowo i wsparcie po kontuzji. Pozdrawiam i do zobaczenia na parkiecie.

Komentarze użytkowników: