fot. © www.nocnaligahalowa.pl

Wywiad z Darkiem Wiąckiewiczem

21 stycznia 2022, 19:16  |  Kategoria: Wywiady  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Nie spodziewaliśmy się zobaczyć w naszych rozgrywkach zespołu Zabrodziaczka. Zwłaszcza w sytuacji, gdy mieliśmy im do zaproponowania miejsce wyłącznie w 2.lidze...

Gdy Darek Wiąckiewicz wykonał do nas telefon z pytaniem o miejsce w NLH, byliśmy zaskoczeni. Oczywiście dobrze kojarzyliśmy ten zespół, ale poza jednym turniejem, który organizowaliśmy w Wołominie, jakoś nie było nam po drodze. Ale ta informacja bardzo nas ucieszyła, bo wiedzieliśmy, że ta drużyna to duża klasa organizacyjna i sportowa. Na razie to się wszystko potwierdza, bo chłopaki są niemal na szczycie 2.ligi i sam fakt, że nie bali się podjąć wyzwania, by zacząć właśnie od zaplecza elity, wiele o nich mówi. Jak im się u nas podoba? Jaki cel sobie zakładają? I jak doszło do tego, że Darka w ostatnim czasie ubyło niemal o połowę? Wywiad z kapitanem Zabrodziaczka jest już do Waszej dyspozycji!

Darek, zacznijmy może od najważniejszego. Co Was w ogóle skłoniło do tego, żeby zadzwonić i zgłosić się do NLH? To było tak, że Ty podsunąłeś ten pomysł drużynie czy też ktoś Cię na nasz trop naprowadził?

- Zgłoszenie do Nocnej Ligi wyglądało tak, że na Facebooku wyskoczyła mi Wasza strona i wrzuciłem ją na naszą grupę z zapytaniem czy będą chętni. Ale już wcześniej poruszaliśmy między sobą temat, by nie zardzewieć w zimę. Post przyjął się bardzo dobrze, było spore zainteresowanie, więc jesteśmy. To była dobra decyzja.

Sami często powtarzacie, że nie jesteście zespołem halowym. A mimo to z buta weszliście w naszą 2.ligę i w tym momencie jesteście współ-liderem zmagań. Zaskoczony?

- Na pewno gra na Orliku a gra na hali to dwie inne bajki. My zdecydowanie więcej możemy pokazać na świeżym powietrzu, ale hala nie jest nam obca, piłka nas nie "parzy" i za naszą grę wstydzić się nie musimy. Pozycja na której jesteśmy bardzo nas cieszy i nikt przed startem nie brał pod uwagę, że na półmetku rozgrywek będziemy liderem wspólnie z Wesołą. Już wcześniej mówiłem, że my nie przyjeżdżamy tu napięci na mistrza, tylko fajnie spędzić czas i cieszyć się grą. Zaskoczenia nie ma, jest mobilizacja na następne mecze, morale zespołu są na dobrym poziomie i oby to się nie zmieniło.

Powiedziałeś mi w prywatnej rozmowie, jeszcze przed meczem z Klimagiem, że jeśli w dwóch następnych potyczkach zdobędziecie 6 punktów, to apetyt na podium będzie duży. Połowę celu zrealizowaliście, macie 4 punkty przewagi nad trzecim miejscem. Można już otwarcie powiedzieć, że medal to minimum? Że walczycie o tytuł?

- Wszystko na razie układa się nam dobrze, nie przewidujemy jednak że dokończymy ligę bez porażki. Gramy bez presji, nawet jeśli faktycznie inne drużyny czy organizatorzy widzą w nas czarnego konia (śmiech). Ale to tylko wy tak myślicie - my jak będziemy na pudle to będzie super, a jak będzie 4-5 miejsce nikt nie będzie zawiedziony. Może mały niedosyt tylko. Ale jest jeszcze trochę kolejek do końca, więc wolimy spokojnie poczekać na rozwój wypadków.

Absolutnym liderem Waszego zespołu jest Piotrek Połodziuk. Zapytam wprost - nie boisz się, że jak Piotrka kiedyś zabraknie, to weryfikacja Waszego zespołu może być negatywna? Ile znaczy Zabrodziaczek bez tego gracza?

- Piotrek to zawodnik który wprowadza naszą drużynę na wyższy poziom, swoją grą robi robotę w każdym meczu. Ogląda się go bardzo przyjemnie i nigdy nie wiemy co on tam wykombinuje i widać nasi rywale też nie mogą go rozgryźć (śmiech). Czy boję się, co będzie pod jego nieobecność? Nie, ponieważ mamy po 10-12 osób na meczach i na pewno każdy kto wchodzi na parkiet daje z siebie 100%. Wiadomo, że ewentualny brak Piotrka ciężko będzie załatać, ale może to wpłynąć pozytywnie na innych zawodników w kontekście ich zaangażowania i odpowiedzialności za zespół. My po tylu latach gry razem jesteśmy przyzwyczajeni do różnych scenariuszy i będziemy gotowi na każdy.

Ty w tym sezonie zagrałeś tylko w dwóch meczach. I broniłeś bardzo dobrze. Mimo to pierwszym wyborem jest Bartek Kaput. Dlaczego tak jest, skoro masz przecież decydujące zdanie w kwestii składu?

- To moja decyzja. Przez ostatnie trzy sezony to ja byłem pierwszym bramkarzem w naszym zespole. Bartek ma swoje mocne strony i to one powodują, że daje naszej drużynie na hali więcej niż ja. Moją rolą jest mobilizować zespół do gry i stanąć w bramce, gdy Bartek nie będzie mógł się pojawić. W sumie to już wiem, kiedy będzie mój następny mecz w NLH, ale na razie tego nie zdradzę (śmiech). 

Prezes i kapitan GS Zabrodziaczka

                      Prezes i kapitan GS Zabrodziaczka - Mariusz Skwara i Darek Wiąckiewicz

Kto Cię zna, ten wie, że jakiś czas temu przeszedłeś generalny remont jeśli chodzi o swoje ciało. Nie wiem ile tych kilogramów było dokładnie na liczniku, ale pewnie zaraz nam zdradzisz. Jak się czuje nowy, odrestaurowany Darek Wiąckiewicz?

- No tak - 3 lata temu zostałem nareperowany i to była jedna z kilku mądrych decyzji w moim życiu. Moja waga była już przerażająca - niecałe 170 kg. To był ostatni moment, by powiedzieć sobie "STOP! Darek, trzeba się wziąć za siebie". Przez siedem miesięcy diety straciłem 20 kg, co pozwoliło mi zakwalifikować się na operację żołądka, po której spadło kolejne 40 kg. Tak wyglądała moja przemiana.

Szacunek! W Waszej przygodzie z amatorskimi rozgrywkami było pewnie wiele fajnych momentów. Zapamiętałeś jakiś szczególnie? Mecz, wydarzenie, a może jakaś spektakularna obrona?

- To wszystko trwa już ponad 10 lat i było bardzo dużo super momentów, po których jest co wspominać. Pierwszy z nich to mistrzostwo Ligi Bobra i odebranie nam tytułu przy zielonym stoliku... Później przyszedł czas na przygodę w Lidze Fanów, a tam mecze to już górna półka. Po 3-4 sezonach w Warszawie powrót na starce śmieci do Zabrodzia i od razu deklasacja w pierwszym sezonie po powrocie do Wyszkowskiej Ligi Szóstek, gdzie zdobyliśmy mistrza z kompletem punktów. Te momenty najbardziej mi utkwiły w pamięci. Na pewno było jeszcze wiele innych, ale na wspominki przyjdzie jeszcze czas (śmiech).

A pamiętasz jak to się wszystko zaczęło? Czy dużo osób zostało z tego pierwotnego składu? I czy każdy może grać w Zabrodziaczku?

- Oczywiście, że pamiętam! Z tego Zabrodziaczka do którego się dołączyłem jest nadal cały kręgosłup drużyny, czyli łącznie jakieś 8-10 osób. Niestety PESEL robi swoje i naturalna jest potrzeba świeżej krwi, dzięki czemu wszędzie gdzie rywalizujemy, zawsze jesteśmy w czołówce. Nowi chętni do gry oczywiście są, zresztą widać, że zawodników na meczach nam nie brakuje. Gorzej jest z treningami, wiadomo że u wielu z nas życie się trochę przewartościowało przez ostatnie lata i nie zawsze znajdujemy czas na jakieś rekreacyjne gierki. Ale to nie zmienia faktu, że ten projekt przez wiele dobrych sezonów będzie kontynuowany.

A jak Ci się podoba w NLH? Czy udało nam się Ciebie kupić swoją organizacją? I jak na nasze rozgrywki patrzą koledzy z zespołu?

- Na razie o NLH możemy się wypowiadać w samych superlatywach. Wszystko jest organizacyjnie czy sportowo dopięte na ostatni guzik. Super hala, dużo materiałów video i transmisje na żywo. Organizacja - i mówię to w imieniu całego zespołu - 10/10!

Ostatnie pytanie - kto jest lepszy - Darek Wiąckiewicz na bramce czy Marcin Paź w polu?

- Haha, najlepszy to jest Piotrek Połodziuk (śmiech). Ale wracając do pytania to zarówno ja, jak i Marcin, grając na swoim poziomie, jesteśmy w stanie jeszcze niejedną osobę zaskoczyć. 

To w takim razie czekamy na moment, kiedy obydwaj pojawicie się na boisku! Darek, dzięki za wywiad i mamy nadzieję, że już w każdą zimę będziemy się widzieć na hali w Zielonce. Do zobaczenia na parkiecie!

Komentarze użytkowników: