fot. © www.nocnaligahalowa.pl
Wywiad z Mateuszem Trąbińskim
Przerwa świąteczno-noworoczna to idealny czas na wywiad! A dziś rozmowa z kapitanem Vitasportu, a więc drużyny, która zaliczyła już dwa awanse z rzędu i liczy na kolejny!
Na razie wszystko idzie po myśli dawnej Mojej Kamandy. I oczywiście ogromna w tym zasługa naszego rozmówcy, który na osiem goli swojego zespołu miał bezpośredni udział przy sześciu. Ale wcale nas to nie dziwi, bo Mateusz Trąbiński to prawdziwa ostoja drużyny i w dodatku zawodnik, którego piłkarski repertuar mocno rozwinął się w ostatnim czasie. Czy on również to dostrzega? Jaki cel przyświeca Vitasportowi na obecny sezon? Przed Wami znany i lubiany, popularny "Trąba". Miłej lektury!
Mateusz, macie 6 punktów po premierowych dwóch kolejkach. Wynik na pewno zadowalający - a sama gra?
- Liczba punktów na pewno nas cieszy, ale sama gra pozostawia sporo do życzenia. Nastroje po inauguracji były optymistyczne, bo wygraliśmy wyraźnie z Burgerami, chociaż mogliśmy wykorzystać trochę więcej okazji. Za to po meczu z Ferajną każdy schodził z parkietu zdenerwowany. To było jedno z naszych najgorszych spotkań i mam nadzieję, że więcej tak nie zagramy.
Przed tym sezonem dokonaliście kilku korekt. W sumie zawsze tak jest, że pozostawiacie trzon zespołu, ale dość swobodnie rotujecie pozostałymi miejscami. Z czego to wynika?
- To prawda, mamy trzon zespołu, z chłopakami gramy ze sobą już dłuższy czas i to nie tylko na hali i zawsze można na nich liczyć. Dlatego tutaj nie było sensu nic zmieniać. Ale w tamtym sezonie często było tak, że na halę przyjeżdżało nas 6/7 i czasami brakowało dodatkowych płuc. Mam nadzieję, że zmiany dokonane przed tym sezonem spowodują, że podobnych problemów nie będzie a chłopaki będą na mecze przyjeżdżali regularnie.
Na boisku zawsze występujesz z bratem, widać że dobrze się rozumiecie. Ale czy zawsze tak jest? Zdarza Wam się analizować jakiś mecz i nie znaleźć konsensusu? Często się ścieracie?
- Oj, to ciężki kawałek chleba (śmiech). Jak to z bratem – kto ma, ten wie. Jeśli chodzi o analizowanie to raczej nie zdarza nam się, byśmy wspólnie oglądali jakiś mecz i go komentowali na bieżąco. Co do słownych utarczek na bosku, to zdarza nam się wypowiedzieć swoje zdanie…;) Wiadomo, emocje robią swoje.
Pewnie że tak. Przechodząc do Ciebie - to nie jest tylko nasza opinia, ale widać że w ostatnich latach poczyniłeś duży postęp. Widać dojrzałość w Twoich poczynaniach, to nie jest tak, że czekasz tylko na piłkę, ale cały czas jesteś pod grą, często nawet grasz z tyłu i rozgrywasz. Faktycznie dojrzałeś piłkarsko przez ostatni czas?
- Miło słyszeć takie słowa :) Dwa ostanie sezony na dużym boisku trochę podniosły moją pewność siebie, nawet biorąc pod uwagę że to tylko 6 i 7.liga polska. Dwa lata temu awansowaliśmy z PKS Radość do Ligi Okręgowej. Rok temu awans z Okręgówki do nowopowstałej 5 ligi w barwach Józefovii. Jakiś tam udział w tych drobnych sukcesach miałem, trochę goli się nazbierało. To na pewno pozwoliło mi bardziej uwierzyć we własne umiejętności.
No właśnie - Twoja przygoda z dużym boiskiem jest ciekawa, trochę klubów zaliczyłeś, ale tak streszczając temat, to chyba "wszędzie dobrze, ale w PKS Radość najlepiej"?
- Na pewno gdyby nie PKS i trener Łukasz Stasiuk to na dużym boisku pewnie bym już nie grał. Łącznie zaliczyłem 4 kluby i każdy (no może poza jednym, ale nie będę zdradzał którym) wspominam bardzo fajnie. W tym sezonie wróciłem do PKSu, na co miały wpływ drobne problemy prywatne. Na szczęście wszystko wraca powoli na właściwe tory, dzięki czemu mam spokojną głowę i mogę robić to co sprawia mi największą przyjemnością, czyli grać w piłkę.
A jest jakiś mecz, który wspominasz szczególnie? Bez względu na to, czy to hala czy trawa?
- W ostatnim czasie było parę takich meczów, które czasami odtwarzam w myślach. Na pewno spotkania w których graliśmy o awans do wyższej klasy rozgrywkowej na boisku 11-osobowym. Oczywiście nie zapominam, że to tak naprawdę liga amatorska, ale atmosfera towarzysząca takim wydarzeniom była szczególna. Fajnie również wspominam mecze z KTS Weszło na ich obiekcie, gdzie była bardzo fajna oprawa. Tym bardziej, że udało mi się w jednym z takich spotkań zdobyć bramkę na wagę zwycięstwa. Podobno była niezłej urody, ale ocenę pozostawię tym, którzy widzieli tamto spotkanie. Jeśli chodzi o małe boisko, to z chłopakami z Vitasportu (a dokładnie z trzonem drużyny o którym wspominałeś) graliśmy na Mistrzostwach Polski organizowanych przez Superliga 6 i w naszych głowach jest mecz półfinałowy, który wygraliśmy w niesamowitych okolicznościach. O finale nie ma co wspominać, bo niestety przegraliśmy.
My czasami określamy Cię mianem zawodnika, który potrafi zdobyć bramkę z sytuacji, z której mało kto by strzelił gola, ale też potrafi zmarnować okazję, której praktycznie nie da się popsuć. Zgodzisz się?
- Oj tak, zgodzę się całkowicie. Potrafię coś spektakularnie spudłować (śmiech). Na szczęście chyba jeszcze nie wygrałem żadnego konkursu na pudło miesiąca czy sezonu, ale wydaje mi się, że mogę dostarczyć trochę potrzebnego materiału (śmiech).
Haha, czekamy na to! W swojej przygodzie z amatorskim graniem spotkałeś wielu dobrych zawodników. Który był najlepszy? Kogo byś ściągnął do Vitasportu gdybyś mógł?
- Tutaj do głowy przychodzi mi paru ciekawych zawodników, ale bez chwili zastanowienia powiem – Michał Janota (były zawodnik chociażby Korony Kielce, Górnika Zabrze czy Arki Gdynia). Było to jeszcze jak grałem w drugiej drużynie Victorii Sulejówek. Przyszedł do nas na jeden lub dwa treningi i na szczęście w gierce byliśmy w jednym zespole, bo inaczej do tej pory wykręcałbym się z murawy (śmiech). Taki Pan piłkarz w naszej ekipie to byłoby coś!
A jaki plan na siebie na przyszłość ma Mateusz Trąbiński? To będzie coś związanego z piłką czy jednak poza?
- Najważniejszy plan na życie jaki ma Mateusz Trąbiński to cieszyć się tym co jest, tym co nas spotyka i robić to co się lubi a nie zmuszać do tego, na co nie ma się ochoty. Na razie granie w piłkę sprawia, że odpoczywam od życia codziennego i zapominam o wszystkim co dookoła. Niektórzy pytają mnie czemu aż tak często gram w piłkę, ale nie wiedzą, że ja właśnie w ten sposób najlepiej się relaksuje.
Pytanie o Nocną Ligę - jeśli nas wzrok nie zawodzi, to chyba ostatnio na czacie podczas jednego z meczów napisałeś, że te rozgrywki to najlepsza liga pod kątem organizacji. Podtrzymujesz? A jeżeli tak, to co wyróżnia te zmagania?
- Tak, ze wzrokiem u Was wszystko w porządku :) Jeżeli chodzi o Nocną Ligę to zawsze będę chwalił organizację, bo jest wszystko czego potrzebuje każdy, kto chce fajnie spędzić czas na boisku. Nawet można powiedzieć, że jest więcej niż potrzeba, ale to właśnie robi robotę. Gramy już tutaj trzeci sezon jako zespół i nigdy nie spotkaliśmy się z jakimkolwiek problemem związanym z organizacją.
No to bardzo nas to cieszy. Ostatnia kwestia - jaki macie cel na ten sezon? I w kim upatrujecie najgroźniejszych rywali w jego realizacji?
- Na halę w Zielonce przychodzimy aby bawić się piłką, ale wiadomo że chcemy też wygrywać. Z roku na rok celujemy w mistrzostwa poszczególnych poziomów rozgrywkowych i zobaczymy jak będzie tym razem. Jeżeli chodzi o najgroźniejszego rywala to na pewno Tuba - spotykamy się z nimi na większym boisku w Sulejówku i zawsze są groźni. Nietypowy styl gry ma z kolei JMP i to dla nas również niewygodny przeciwnik. Oprócz nich Zabrodziaczek, bo to mocna ekipa z długą kadrą. Ogólnie jednak 2.liga wydaje się bardzo wyrównana i nic nikomu nie przyjdzie łatwo. Ale o to właśnie chodzi.
Dokładnie! Mateusz, dzięki za wywiad, wszystkiego dobrego w Nowym Roku i widzimy się na 3.kolejce!