fot. © Nocna Liga Halowa

Wywiad z Marcinem Rychtą

7 grudnia 2012, 09:41  |  Kategoria: Wywiady  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: Paweł Świnarski  |  komentarze:

Marcin, Nocna Liga trochę o Tobie zapomniała przez ostatnie edycje. Kontuzje nie dawały Ci spokoju. Teraz z Twoim zdrowiem jest już wszystko w porządku? Nie masz blokady, przy wykonywaniu niektórych zagrań? I co Ci w ogóle dolegało?

- To może opowiem wszystko od początku…Moje kłopoty z kolanem zaczęły się w 2010 roku, bodajże 31 października. Wtedy to w jednej z lig amatorskich zostałem kopnięty w kolano. Ból był bardzo intensywny, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak poważnej kontuzji się nabawiłem. Na drugi dzień pojechałem do szpitala, gdzie stwierdzono, że więzadła poboczne przyśrodkowe są naderwane. Zalecono mi ćwiczenia, które rzecz jasna rzetelnie wykonywałem, ale ilekroć potem próbowałem wrócić do grania, to ciągle czułem ból. Wyglądało to tak, że myślałem, iż jest już wszystko ok, pograłem 2 tygodnie, ale potem miesiąc przerwy i tak w kółko. W lipcu wróciłem nawet do treningów na Huraganie, ale po miesiącu trenowania, przy wyskoku, poczułem kolejny raz ból w kolanie - tym razem tak mocny, jak za pierwszym razem. Po tym wydarzeniu wykonałem badanie rezonansem magnetycznym, które wykazało zerwanie więzadeł. Następnie 12 grudnia (niedługo będzie rocznica;p) przeszedłem operację kolana, a potem to już żmudna rehabilitacja w klinice. Ponadto basen, siłownia, rower itd. Jakoś pod koniec lipca tego roku wróciłem do grania. Oczywiście na początku odpuszczałem stykowe piłki, bo nie wiedziałem czy kolano jest już gotowe na takie obciążenia. I faktycznie następnego dnia bolało i puchło, jednak z czasem ból mijał, aż w końcu, na początku października zanikł zupełnie. Blokady nie mam - gdy gram mecz nie myślę o tym, że może coś mi się stać, a kontuzja może się odnowić, bo to mogłoby wpłynąć negatywnie na moje poczynania na boisku.

W tym sezonie reprezentujesz i kapitanujesz barwom Al-Maru. Opowiedz trochę o tym zespole - skąd się znacie, gdzie wynalazłeś tak dobrego bramkarza, jak przekonałeś do gry Łukasza Godlewskiego?:)

- Plan stworzenia swojego zespołu narodził się w mojej głowie podczas rehabilitacji. Bramkarza, czyli Kubę Szczęśniaka znam z Huraganu Wołomin, potem grywaliśmy jeszcze razem w lidze na Ekonomiku. Zawsze pamiętałem go ze świetnej gry na bramce, więc zaprosiłem na sparing, który organizowałem, potem na drugi, trzeci, no i dalej już poszło...Łukasza Godlewskiego znam jeszcze ze wspólnej gry, w nieistniejącej już drużynie Smex-u Lipinki. Przekonywać go specjalnie nie musiałem. Widocznie podoba mu się klimat, jaki wraz z kolegami stworzyliśmy w Al-Marze. Resztę drużyny tworzą moi starzy znajomi z gimnazjum oraz osoby, które znam z różnych boisk i wiem, że warto na nich stawiać.

Pierwsze dwie kolejki to dwa zwycięstwa i co ciekawe - wyżej wygraliście z rywalem, który był teoretycznie trudniejszy. Z czego to wynikło? I jakie macie ambicje w związku z rozgrywkami? Bo jeśli wygracie w najbliższej kolejce z FC United, to nie będzie Was łatwo zatrzymać.

- Na pierwszy tak słaby występ w naszym wykonaniu mogło mieć wiele czynników. Myślę, że najważniejszym jest to, iż jeszcze czuliśmy zapach trawy z rozgrywek PLP i nie zdążyliśmy się przestawić na halę. Ponadto Mir-Bud zawiesił nam bardzo wysoko poprzeczkę i myślę, że jeszcze nie jeden zespół będzie miał z nimi sporo problemów. Ambicją zespołu Al-Mar jest wygranie jak najwięcej meczów i danie z siebie 100% w każdej potyczce. Jesteśmy nową drużyną i nic nie musimy udowadniać, ale dołożymy wszelkich starań, aby na koniec sezonu znaleźć się na jak najwyższym miejscu.

A co Marcin Rychta porabia na co dzień? Czym się zajmuje i czy wciąż ma czas, żeby trenować w Huraganie, czy też przygodę z piłką na wyższym poziomie odpuściłeś?

- Aktualnie pracuję w firmie mojego taty, Marka Rychty, sponsora naszej drużyny, który prowadzi to budowlane przedsiębiorstwo wraz z mamą Aleksandrą. I właśnie ze zbitki imion rodziców, powstała nazwa Al-Mar, którą staramy się godnie reprezentować w NLH. Ponadto studiuje zaocznie w Wojskowej Akademii Technicznej na kierunku geodezja i kartografia. No i właśnie te studia nie bardzo mi pozwalają na powrót do drużyny Huraganu, ale być może wrócę na okres przygotowawczy, aby podszlifować kondycję na wiosnę. Jednak na granie w lidze wątpię, abym znalazł czas.

Z racji Twojego aktywnego powrotu do Nocnej Ligi chcielibyśmy wiedzieć, czy dostrzegasz jakieś różnice między tym, co było w Kobyłce, a co dziś jest w Zielonce? Czy te rozgrywki nadal budzą takie emocje, jak wtedy, gdy brałeś udział w pierwszych sezonach? Jest coś, co powinniśmy poprawić lub udoskonalić?

- Bardzo się cieszę na powrót do grania w Nocnej Lidze i bardzo żałuję, że nie mogłem wystąpić w dwóch ostatnich edycjach, gdyż te rozgrywki zawsze wytwarzały we mnie wiele emocji. Dużych różnic na pierwszy rzut oka nie zauważam. Nadal prowadzicie rozgrywki na bardzo wysokim, nieosiągalnym - na obecną chwilę dla innych pobliskich lig - poziomie. Na pewno dużą zmianą dla mnie jest to, że teraz gram w 2.lidze, a nie jak w trzech pierwszych sezonach w 1.lidze. Ale i mój poziom gry się obniżył, także wszystko się równoważy;)

Komentarze użytkowników: