fot. © www.nocnaligahalowa.pl

Wywiad z Jankiem Dźwigałą

2 stycznia 2024, 19:07  |  Kategoria: Wywiady  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

W przerwie świąteczno-noworocznej zawsze mamy dla Was ciekawą rozmowę. Tej tradycji stało się zadość, bo trochę czasu znalazł dla nas najlepszy zawodnik poprzedniego sezonu 1.ligi.

Kilka lat temu na stronie Nocnej Ligi był już wywiad (i to online) z zawodnikiem o nazwisku Dźwigała. Rozmowę z Adamem możecie obejrzeć sobie TUTAJ. Przyszedł czas na kolejnego przedstawiciela tej rodziny. Janek Dźwigała to MVP minionej edycji 1.ligi, zawodnik który w ogromnym stopniu przyczynił się do mistrzostwa dla drużyny Wesołej. Jak w ogóle doszło do tego, że znalazł się w NLH? Jak radzi sobie z ciężarem własnego nazwiska i porównaniami do taty? Na te oraz inne pytania odpowiedzi znajdziecie poniżej. Miłej lektury!

Janek Dźwigała

Janek, zanim przejdziemy do Nocnej Ligi, to może kilka słów o Twojej przygodzie na dużym boisku. Od wielu lat jesteś wierny barwom Victorii Sulejówek. To jest tak, że tak dobrze się tam czujesz, czy może nie było satysfakcjonującej propozycji pogrania wyżej?

- W Sulejówku od lat jest dobra atmosfera, dobra drużyna, w klubie panuje spójność i nastawienie na rozwój. Ja się w tym klubie czuję bardzo dobrze i dopóki mogę coś dobrego dać tej drużynie i całemu klubowi, to będę to robił. Dodatkowym atutem jest bliskość domu i dzięki temu więcej czasu mogę poświęcać rodzinie. Co od ofert, to nie było takowych z wyższych lig, dlatego nawet nie myślałem, jakbym się w takiej sytuacji zachował.

W NLH grasz głównie z przodu, na 90minut.pl jesteś klasyfikowany jako obrońca. Gdzie zatem na boisku 11-osobowym czujesz się najlepiej?

- Od moich pierwszych treningów piłkarskich z racji tego, że byłem wysoki a ówcześnie nie był kładziony nacisk na wszechstronny rozwój zawodnika, zawsze grałem jako środkowy obrońca i tak to wyglądało przez cały wiek juniora. Zdarzało się też grać na środku pomocy, ewentualnie jak goniliśmy wynik, to byłem przesuwany na „9”. Z kolei na boiskach podwórkowych i szóstkowych dla urozmaicenia zawsze chciałem grać z przodu. Jak przyszedłem 10 lat temu do Victorii zacząłem grać tak 50/50 środek obrony / środek pomocy. Przez pobyt w Victorii grałem na większości pozycji, po prostu tam gdzie była potrzeba. Po spadku z trzeciej ligi zacząłem trenować po kilku kolejkach jako „9”. Od tamtej pory już jestem mniej rzucany po pozycjach i najczęściej występuję albo na pozycji nr 10, gdzie się najlepiej czuję, lub na pozycji nr 9, gdzie jeszcze się uczę.

Geny masz bardzo dobre. Tata Dariusz jest legendą polskich boisk. Ale wydaje się, że masz zupełnie inne atuty niż on. To był pomocnik, słynący z niesamowitego uderzenia, a Ty wydajesz się lepiej czuć bliżej pola karnego rywali. Zwłaszcza, że ze swoimi warunkami, łatwiej Ci powalczyć o jakieś górne piłki.

- Na pewno różnią nas warunki fizyczne, ale ja znajduję więcej cech wspólnych niż różnic. Pierwszym co mi przychodzi na myśl, jest zmysł do gry ofensywnej i szukanie lepiej ustawionych partnerów. Ogólnie rzecz biorąc gra dla zespołu, mniej indywidualna. Jeżeli chodzi o uderzenie na pewno daleko mi do takich, jakie wykonywał tata.

A zdarzało się, że nazwisko Ci ciążyło? A może odwrotnie - ułatwiało Ci życie?

- Myślę, że na pewno nie pomagało, ale żeby ciążyło, to też bym nie powiedział. Potrafiłem się odciąć od opinii innych.

Bywa tak, że analizujecie z tatą Twoje mecze na dużym boisku?

- W tym sezonie tata obejrzał może jeden nasz mecz. Czasami jak się pojawiał w poprzednim sezonie, to sam wychodziłem z inicjatywą, pytając jakie ma odczucia, co mógłbym poprawić indywidualnie lub co moglibyśmy robić lepiej w kontekście drużyny.

W Nocnej Lidze pojawiłeś się na dobre w poprzednim sezonie, gdzie rozegrałeś praktycznie komplet meczów. Pamiętasz w ogóle, jak znalazłeś się w naszej lidze? I czy długo się zastanawiałeś, czy warto poświęcać czas na rozgrywki w Zielonce?

- Pierwsze mecze grałem jeszcze w drugiej lidze, ale to jakieś pojedyncze występy. Ja traktuje grę w NLH jako dobrą zabawę i treningi uzupełniające, gdzie mogę sobie ćwiczyć inne elementy, które później przydają się na dużym boisku. Trzon naszej drużyny zna się od małego, bo trenowaliśmy wszyscy w KS Wesoła i mimo upływającego czasu wciąż lubimy ze sobą przebywać, także na pewno warto poświęcać swój czas na grę w NLH.

A jak oceniasz NLH pod względem sportowym i organizacyjnym?

- W tym roku poziom sportowy na początku sezonu wydaje się być wyższy niż rok temu, a organizacja jest na dobrym poziomie. Myślę, że oprócz transmisji tych rozgrywek to komentarz "robi robotę". Dobre przygotowanie prowadzących sprawia, że przyjemnie się to ogląda.

Miło nam to słyszeć. A pamietam taką zabawną sytuację, gdzie na finałach poprzedniego Pucharu Ligi pytałeś, czy jest transmisja. Odpowiedzieliśmy, że nie, a Ty powiedziałeś, że to dziwne, bo Twój tata coś ogląda właśnie, ale to chyba w takim razie relacja z poprzedniego Pucharu Ligi (śmiech). Tak było?

- Tak było (śmiech). Tata zazwyczaj ogląda nasze mecze (a czasami nie tylko nasze) i pytał się czy będzie transmisja z Pucharu. A ja nie sprawdzając powiedziałem, że tak, bo zawsze są transmisje. W myśl zasady "szukajcie, a znajdziecie" udało mu się znaleźć relację live z zeszłego roku, w której też nam dobrze szło i wydaje mi się, że była podobna data, co mogło dodatkowo tatę zmylić.

Chciałbym zobaczyć jego minę, gdy dowiedział się, że to nie ten sezon (śmiech). A jak uważasz - co było Waszą najsilniejszą stroną w tamtym sezonie, gdy zdobyliście mistrzostwo?

- Myślę, że naszą najmocniejszą stroną była gra w obronie i dobre zgranie.

W ostatnim meczu, jeszcze w tamtym roku kalendarzowym przegraliście z Offsidem. Popełniliście mnóstwo niewymuszonych błędów. Ale chyba nie ma co się zbytnio przejmować, bo w tamtym sezonie też zaliczyliście wpadkę, a wszystko skończyło się dobrze?

- Zgadza się, popełniliśmy sporo błędów, ale tak się zdarza. W pierwszej kolejności musimy wrócić do swojej solidności.

To może przydałyby Wam się jakieś wzmocnienia? Gdybyś miał wziąć jednego zawodnika z innej ekipy, kto by to był i dlaczego mógłby to być Julian Świątek? :)

- Tak, Julek Świątek, znamy się, lubimy grać ze sobą i sądzę, że jego umiejętności na pewno by się nam przydały.

A jak Ty się czujesz na hali? Wielu zawodników nie przepada za grą na parkiecie, natomiast wydaje się, że Ty odnajdujesz się na tej płaszczyźnie bardzo dobrze.

- Tak, dobrze się czuje na parkiecie. W KS Wesoła czekaliśmy cały rok na sezon halowy. Mieliśmy wąską kadrę, a na hali trochę potrzeba mniej osób i dodatkowo niwelowała się przewaga przeciwników w warunkach fizycznych i często wygrywaliśmy z drużynami, z którymi na dużym boisku przegrywaliśmy.

To teraz może cofniemy się trochę w przeszłość. Jest jakiś moment w Twojej przygodzie z piłką, który pamiętasz szczególnie?

- Było kilka takich momentów, głównie pierwsze występy w seniorskiej piłce w barwach Startu Otwock, awanse z Victorią Sulejówek. Jedno szczególne mam z Młodej Ekstraklasy Polonii Warszawa, jak miałem bardzo dobry moment jeżeli chodzi o formę i któregoś razu, gdy czekałem na trening (bo zazwyczaj przyjeżdżam dużo wcześniej) i szedł trener pierwszej drużyny Polonii. Zwrócił uwagę na moją wysoką dyspozycję i rozpalił we mnie nadzieję na dołączenie do treningów seniorów, ale nigdy do tego nie doszło i to mi zapadło w pamięć, bo wtedy przeżyłem duże rozczarowanie. Dlatego staram się nie mieć za wysokich oczekiwań.

Przedostatnia kwestia - jak planujesz swoją przyszłość? Gdzie i jako kto widzisz się za kilka lat?

- Plany mam tylko krótkoterminowe. Pomagać w rozwoju Victorii Sulejówek przez swoją postawę na boisku i poza nim. Aktywnie poświęcać czas rodzinie, bo jest to dla mnie bardzo ważne. Co przyniosą kolejne lata, pożyjemy zobaczymy.

Ostatnie pytanie - jak widzisz TOP 3 1.ligi NLH na koniec sezonu? 

- Wszystko zależy od frekwencji. Te zespoły, które wydają się być mocniejsze na papierze, mają z reguły większy problem z uzbieraniem dobrej kadry. Jak dla mnie każda ekipa w tym sezonie ma szansę na dobry wynik, może poza Gold-Dentem i Tubą, których strata do czołówki jest już dość znacząca.

Przyjmujemy tę trochę wymijającą odpowiedź :) Janek, dzięki za rozmowę i mamy nadzieję, że do zobaczenia wkrótce!

Komentarze użytkowników: