fot. © www.nocnaligahalowa.pl

Wywiad z Maćkiem Kamińskim

9 grudnia 2017, 10:37  |  Kategoria: Wywiady  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Maciek to jeden z tych graczy, którzy bardziej niż gola na pustą bramkę cenią efektowny drybling czy zwód. Dlatego często bywa tak, że nawet w sytuacji sam na sam, nie zawsze wybiera najprostszy środek.

Nam to akurat nie przeszkadza, ale zdarzało się, że koledzy z drużyny mieli w tej kwestii inne zdanie. Na szczęście teraz nikt Maćkowi nie podskoczy :) - wszak jest kapitanem nowej drużyny w rozgrywkach Highlife. Jakie są jego wrażenia po pierwszym mecze? Kto zabrał go na pierwszy trening? I który z braci Kamińskich jest według niego najlepszy? Wszystkiego dowiecie się z rozmowy!

Maciek, w tamtym sezonie byłeś królem strzelców trzeciej ligi i awansowałeś z Maliną do drugiej. Mimo to postanowiłeś założyć swój zespół, gdzie przygodę z NLH rozpoczęliście od czwartego poziomu. Skąd taka decyzja? W jakimś stopniu jest to przecież krok w tył.

- Z jednej strony masz rację - jest to krok w tył, ale ja widzę to trochę inaczej. Uważam, że czasem trzeba zrobić krok do tyłu, aby potem można było wykonać kilka do przodu. Od dłuższego czasu rozmawiałem z Dominikiem Buczkiem o założeniu swojej drużyny, w której umieścimy wszystkich znajomych z którymi gramy lub graliśmy. Skład który zgłosiłem nie jest więc przypadkową zbieraniną. Znamy się od dłuższego czasu, dobrze rozumiemy poza boiskiem, a teraz mamy okazję udowodnić, że podobnie jest na parkiecie.

Pierwsze spotkanie za Wami. Przegrywaliście z Marcovą, ale z minuty na minutę wyglądało to coraz lepiej i skończyło się cennym zwycięstwem. Obawiałeś się tego meczu? Nie było tak, że przy wyniku 0:1 zacząłeś sobie myśleć, czy ta nowa inicjatywa była Ci w ogóle potrzebna?:)

- Muszę przyznać, że przeciwnik jak na pierwszy mecz był trudny. Przez pierwsze 15 minut biliśmy głową w mur, ale ja wierzyłem, że nasze umiejętności w końcu zaczną przekładać się na bramki. Nie ukrywam, że wyszliśmy trochę pod presją, gdyż Organizator "napompował balonik" przed meczem (śmiech) i bardzo zależało nam wszystkim na zwycięstwie i dobrym rozpoczęciu. A inicjatywa na pewno była potrzebna i ze swojej strony mogę zagwarantować, że HIGHLIFE dopiero się rozkręca!

Jaki jest w ogóle Wasz cel? On się trochę zmienił w stosunku do tego, co myślałeś sobie przed pierwszym meczem? Wydaje Ci się, że powalczycie o awans?

- Cel się absolutnie nie zmienił. Znam możliwości chłopaków, których mamy w składzie i plan jest jeden - krok po kroku, aż do pierwszej ligi. A potem zobaczymy :)

W Highlife występuje jeszcze Twój brat Kamil, a znamy też doskonale Marcina. Wszyscy gracie w piłkę, co pewnie w ogromnym stopniu jest zasługą taty. Można tak powiedzieć, że to on w Was zaszczepił miłość do futbolu? Pamiętasz w ogóle swoje początki gry w piłkę?

- Prawda jest taka, że Kamińscy zawsze kochali ten sport, mamy to we krwi. We mnie na pewno zaszczepił to tata, zaprowadzając na trening rocznika 90 Huraganu Wołomin, którego był wówczas trenerem. Miałem 7 lat, uczyłem się ciągle gry ze starszymi i zapowiadało się nieźle, ale "wyszło jak wyszło". Nie chcę się tłumaczyć, ale w pewnym sensie warunki wówczas panujące w klubie nie pozwalały się rozwijać chłopakom, którzy mieli talent. Inna sprawa, że od siebie też nie dałem tyle ile mogłem. Kontuzje przez które musiałem dłużej pauzować na pewno nie pomagały a nieskromnie powiem, że umiejętności technicznych nigdy mi nie brakowało. Niestety z kondycją i szybkością zawsze byłem na bakier i głównie to mi przeszkodziło w osiągnięciu w piłce czegoś więcej. To wszystko nie zmieniło jednak mojego podejścia - nie skłamię jak powiem, że bez piłki żyć nie mogę i stąd moja obecność niemal w każdej lidze, w której dzieje się coś ciekawego.

Obecnie występujesz w Huraganie 2 Wołomin. Na tym poziomie, to chyba przede wszystkim zabawa? Skąd w ogóle pomysł, by jeszcze wrócić do treningów? Za dużo czasu wieczorami?:)

- Z aktualna formą A Klasa to wszystko na co mnie stać. W drużynie panuje dobry klimat, więc chętnie jeżdżę na treningi i mecze. A wieczorami mam co robić, bo w maju biorę ślub, także jest komu poświęcać czas. Oczywiście staram się go mieć na wszystko, co powoduje, że nie na każdym treningu jestem, bo wiadomo - są rzeczy ważne i ważniejsze.

A piłkarsko który z braci najlepszy i dlaczego?

- Każdy z nas mniej więcej na tym samym poziomie. Nikt z nas nigdy nie był typem "szybkościowca", ale każdy prosto piłkę kopnąć potrafi. A najstarszy w rodzinie, czyli tata potrafił to zresztą pokazać jeszcze niedawno na lokalnych boiskach i to mając na karku pięć dych (śmiech).

Wiemy, wiemy :) Ok, to już będzie ostatnie pytanie - co byś zmienił w Nocnej Lidze? Jak te rozgrywki wypadają w Twoich oczach, jaką ocenę byś im wystawił?

- Nocna Liga cały czas się rozwija, o czym świadczy liczba 40 zespołów, które przystąpiły do tej edycji. Ja osobiście nic bym nie zmieniał - wszystko jest profesjonalnie prowadzone, ma coraz większy rozgłos i poziom, dzięki czemu przyjemnie spędza się tutaj czas. Życzę sobie i Wam żeby w przyszłości mecze NLH oglądały pełne trybuny. Te rozgrywki na to zasługują.

Dzięki! I powodzenia w realizacji planu!

Komentarze użytkowników: