fot. © www.nocnaligahalowa.pl

Wywiad z Mateuszem Łysikiem

29 grudnia 2017, 19:46  |  Kategoria: Wywiady  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Trzeba to sobie powiedzieć jasno - mimo młodego wieku, przynajmniej jak na warunki NLH, jest bramkarzem kompletnym. Nie tylko świetnie broni, ale przede wszystkim fantastycznie gra nogami.

Gdy pierwszy raz zobaczyliśmy Mateusza w grze, od razu cisnęło nam się na usta sformułowanie "kot". Jest szalenie zwinny, ma kapitalny refleks, a jego strzały z lewej nogi sieją prawdziwy popłoch. Jeśli więc tak jak my byliście ciekawi, skąd się wziął w Nocnej Lidze, jakie są jego plany i jak zaczęła się jego przygoda z piłką, to mamy nadzieję, że ten wywiad zaspokoi Wasz głód. Zapraszamy do lektury!

Mateusz, po ostatnim zwycięstwie nad Samymi Swoimi, zrobiliście naprawdę poważny krok w kierunku obrony tytułu. Powiedz nam tak szczerze. Czy Ty jakoś specjalnie przygotowujesz się na mecze Nocnej Ligi? Zdajesz sobie sprawę, z kim przychodzi Wam grać i np. jakie silne, a jakie słabe punkty ma rywal? Czy skupiasz się wyłącznie na swojej drużynie?

- Hmm jak mam być szczery to jakichś rytuałów przedmeczowych nie mam ani też nie śledzę specjalnie przeciwników w internecie czy gdzieś indziej. Także w szatni skupiamy się przede wszystkim na naszej grze, chociaż oczywiście zdarza się, że wymienimy się uwagami, kto np. gra u rywali na ścianę, czy też do kogo trzeba wyjść wyżej, bo grozi strzałem z dystansu. Prawda jest też taka, że tych, którzy w meczu z nami mogą zrobić różnicę znam. Zdaje więc sobie sprawę, kogo na co stać. A jeśli kogoś nie kojarzę, to w trakcie meczu staram się zapamiętywać danego zawodnika, zakodować w głowie której nogi używa, z jakich zwodów korzysta najczęściej, czy ma tak zwany „stoicki spokój” czy może „leci na raz”. Takie szczegóły są ważne i na pewno pomagają mi w podejmowaniu decyzji. Na razie wszystko wychodzi dobrze – jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli i tylko Daniel (Matwiejczyk - dop.org.) ma problem, bo chciałby ponownie zdobyć tytuł króla strzelców, a konkurencja mu odjeżdża (śmiech). Najważniejsze jednak, byśmy obronili tytuł.

Przyznajemy, że nie spotkaliśmy się jeszcze z osobą, która kwestionowałaby Twoje umiejętności. Nie zawsze idzie w parze, że bramkarz świetnie broni, ale też kapitalnie gra nogami. Przypomnijmy przecież, że Ty rok temu potrafiłeś zdobyć MVP turnieju NLH CUP! Jak się w ogóle zaczęła Twoja przygoda z piłką? I czy od razu wiedziałeś, że chcesz pełnić rolę bramkarza?

- Fakt, to była moja pierwsza nagroda dla najlepszego zawodnika turnieju, co było dla mnie przyjemnym zaskoczeniem. Ale tak już mam – nieważne czy na bramce czy w polu, staram się robić wszystko jak najlepiej. Mam siebie za osobę ambitną, która nie lubi przegrywać i chyba dlatego jestem w Ostropolu, bo tutaj mam do czynienia z zawodnikami o podobnych charakterach. Wracając do moich początków - gdy miałem 7 lat rodzice zdecydowali, że wyślą mnie do jakiegoś klubu piłkarskiego. Prawdopodobnie wzięło się to stąd, że piłką obiłem cały mur od ogrodzenia i aż farba zeszła (śmiech). Od dziecka byłem bardzo aktywny fizycznie i wybiegany. Rodzice - mimo pracy - poświęcali mi dużo czasu na granie na podwórku, aż wreszcie zapisali do KS Wesoła. Tam pierwsze pytanie trenera było proste, ale tak naprawdę trudne, bo spytał mnie na jakiej pozycji chcę grać. Z jednej strony zawsze lubiłem zdobywać gole, ale gdy np spotykałem się z kolegami, zwykle stawałem na bramce i udawałem że jestem Fabienem Barthezem, Jerzym Dudkiem czy Arturem Borucem. Właśnie przez to miałem duży dylemat, lecz w podjęciu decyzji pomógł mi tamtejszy bramkarz. Zobaczyłem że boi się rzucać, gdy ktoś strzela w jego kierunku i wtedy podjąłem decyzję: „na bramce”! Od razu zresztą wskoczyłem na rzut karny, bo chłopaki mnie zawołali, chyba żeby mnie sprawdzić, a może ośmieszyć?:) Do piłki podszedł wtedy ktoś w długich blond włosach z kucykiem. Myślałem, że to jakaś dziewczyna i nawet trochę się przestraszyłem, że za chwile się skompromituję (śmiech). Okazało się, że był to chłopak - Kuba Chłopik, dziś mój serdeczny kolega. Pamiętam, że na pięć jego karnych obroniłem cztery i wszyscy łapali się za głowę. Widział to też trener, który po pierwszym treningu stwierdził, że za dwa dni jest mecz i chce żebym w nim wystąpił. I tak to się zaczęło :)

Mówi się, że jeśli ktoś ma kapitalną lewą nogę, to prawa służy mu wyłącznie do wchodzenia do tramwaju. Jak jest w Twoim przypadku? I czy starasz się poprawić swoją grę drugą kończyną?

- Ćwiczyłem strzelanie lewą nogą od małego. Wyznaczałem sobie jakiś cel, niekoniecznie w bramce i starałem się w niego trafiać – czasem była to gałąź, czasem drzewo, czasem jeszcze coś innego. A gdy już widziałem, że naprawdę dobrze mi idzie, pomyślałem - skoro lewą nogą potrafię, to chyba prawą też się uda? Początki były ciężkie, wiec próbowałem dalej i obecnie chyba mogę powiedzieć, że moja „prawica” jest nie tylko do tramwaju. Owszem, częściej staram się grać lewą, bo ona jest dokładniejsza, ale czy na hali czy na dużym boisku nie ograniczam się tylko i wyłącznie do niej. Jeżeli przeciwnik odcina mnie od lewej nogi, schodzę śmiało do prawej, podaję, strzelam, zastawiam się. Zdarza się, że i dokładny przerzut na 50-70 metrów uda się zrobić prawą nogą, więc chyba nie jest tak źle.

A propos dużego boiska - obecnie występujesz w Victorii Sulejówek. Jesteście w trzeciej lidze, gdzie rywalizujecie choćby z Widzewem, którego na inaugurację sezonu pokonaliście 2:1. Jak wspominasz tamto spotkanie?

- Zgadza się - na dużym boisku gram w 3-ligowym Sulejówku. Sezon wcześniej wywalczyliśmy awans z 4 ligi, więc nic nam za darmo nie przyszło. Gdy wygraliśmy z Widzewem Łódź, który jest uważany za faworyta do awansu, ucieszyliśmy się ogromnie. Tym bardziej, że był to mecz na inaugurację, przed własną publicznością, z nie byle kim i od razu taki sukces. Zostały więc same fajne wspomnienia, szczególnie że w pierwszej połowie za moimi plecami było około 500 kibiców drużyny gości, którzy nie byli dla mnie zbyt mili, ale na końcu to ja miałem powody do zadowolenia.

A jaka będzie Twoja przyszłość? Jest jakieś zainteresowanie Twoją osobą drużynami z wyższych klas rozgrywkowych? Ktoś dba w ogóle o Twoje interesy?

- Owszem - jest zainteresowanie moją osobą z Premier League i Primera Division (śmiech). Niestety tylko w tych ligach biorą pod uwagę atuty które posiadam, więc jeszcze długa droga do profesjonalnej piłki, ale uważam, że możliwa. A menagera który mógłby dbać o moje interesy i który mógłby mi pomóc w przygodzie z piłką nie mam. Ale może to się zmieni po tym wywiadzie? (śmiech)

Wyobrażasz sobie, że właśnie z tego będziesz żył? Masz jakiś plan B, gdyby jednak noga się powinęła?

- Tak jak napisałem wcześniej – mam swoje marzenie, którym jest gra na wysokim poziomie i to nie tylko Polsce i wiem, że stać mnie, żeby to osiągnąć. Natomiast gdyby (odpukać!) coś nie wyszło myślę, że odnalazłbym się w szkoleniu młodzieży, oczywiście jako trener bramkarzy. Już teraz sprawia mi to dużo frajdy i sądzę, że pozwoliłoby spełnić się zawodowo.

Wróćmy do NLH. Jak się tutaj znalazłeś? I czy wcześniej słyszałeś o naszych rozgrywkach?

- Nasza drużyna jest złożona głównie z kolegów, więc gdy jeden gdzieś gra, to gdzieś to się w rozmowach przewija. Tym samym nie musiałem długo czekać na zaproszenie do zespołu a że bardzo lubię grać na hali w zimę, to zgodziłem się bez wahania.

I na koniec – jak często odwiedzasz naszą stronę? I czy miałbyś dla nas jakąś radę, co należałoby ulepszyć, by rozgrywki były jeszcze bardziej atrakcyjne?

- Oczywiście, w swoim telefonie w ulubionych zakładkach jest NLH i często tutaj zaglądam. Najbardziej czekam na skróty, szczególnie z naszych meczów, bo lubię analizować swoje zagrania. Wiadomo że przy dobrych pojawia się uśmiech, ale przy tych złych wyciągam wnioski. Bramkarz jest jak saper, myli się tylko raz, więc mojej pomyłki nikt już nie naprawi, dlatego staram się być z każdym spotkaniem lepszy. Co mogę doradzić? Myślę, że nie jest to tylko moje zdanie, ale większości uczestników pierwszej ligi - trzeba pomyśleć nad powrotem dwóch sędziów. Dwie pary oczu zawsze zobaczą więcej niż jedna. Zdaję sobie sprawę, że to może być minus dla kibiców, bo nie będzie takich emocji związanych z kontrowersjami, ale skoro one się pojawiają, to znaczy że jest tego jakaś przyczyna. A poza tym moim zdaniem wszystko jest fajnie zorganizowane i cieszę się, że mogę w tej lidze uczestniczyć.

Dzięki Mateusz! Mamy nadzieję, że kiedyś faktycznie będzie o Tobie głośno :)

Komentarze użytkowników: